dwa miesiące, od zasłabnięcia Melody
Życie składa się z kilku etapów. Rodzimy się, dorastamy, podejmuje najważniejsze decyzje swojego życia, starzejemy się, a na końcu umieramy i oddajemy świat innym, którzy dopiero rozpoczną swój etap w życiu. Życie jest bardzo ulotne, nieprzewidywalne oraz czasami można by powiedzieć, że do bani. Pozytywnych skutków, dla których można żyć Melody w tym momencie nie miała za dużo. Standardowo na pierwszym miejscu dla Mel jest Bellamy i Charlotte, ale z perspektywy czasu, który minął od momentu jej bycia w wiosce Tond chęć życia nawet dla osób, które kochała sięgała zera.
Trzy miesiące to czas wielkiego bólu psychicznego i stanięcia czołem ze swoimi największymi koszmarami. Koszmarami dotyczącymi poprzedniego życia, które wiodła na Arce. Każdy uśmiech Danny'ego, który był w głowie Melody wbijał jej ponownie nóż w serce. Litry ulanych łez, smutek, załamanie przerodził się w gniew, nienawiść i chęć wymierzenia sprawiedliwości osobie, która przyczyniła się do tego wszystkiego.
Po raz trzeci Melody dzisiejszego dnia próbowała w jakikolwiek sposób unieszkodliwić Homera. Ziemianin od miesiąca szkolił dziewczynę, aby ta mogła kiedyś - jeżeli byłoby to konieczne - sama się obronić. Homer był dumny z Kane, że tak przykłada się do zajęć oraz widzi jakie postępy robi.
- Koniec na dziś - powiedział mężczyzna poprawiając rękawice, które miał na rękach.
- Nie, jeszcze chwilę - powiedziała Melody dysząc.
- Musisz odpocząć, jutro zaczniemy ponownie
- Spieszysz się - spostrzegła Kane. - Dlaczego? Coś się dzieje?
- Czekam na ważną osobę, a Ty musisz wracać do namiotu
- Dzisiaj bez kneblowania? - zapytała Melody z nutką nadziei w głosie.
- Jeszcze nadejdzie ten dzień, obiecałem - powiedział, a brunetka wiedziała, że nie da rady namówić Homera, aby chociaż przez jedną noc pozwolił jej delektować się wolnością.
Ziemianin puszczał dziewczynę tylko podczas treningów, spraw fizjologicznych oraz czasu posiłku. Nawet podczas treningu nie miała szans, aby uciec ponieważ była pod czujnym okiem nie tylko Homera, ale również innych ziemianów, którzy zajmowali wioskę.
- Kim będzie ta osoba? - zapytała z ciekawości Melody.
- Nie będzie to kobieta, więc nie musisz być zazdrosna - powiedział żartobliwie, ale dziewczyna tylko prychnęła. Nienawidziła Homera całym sercem, ale musiała robić co każe, a przede wszystkim chciała nauczyć się walczyć, aby później mogła wykorzystać to przeciwko niemu i uciec stąd.
- Ziemianin, który jest pośrednikiem między nami, a Skaikru
- Skaikru? - zapytała zdziwiona. - Czy jest szansa, że
- Nie, idź do siebie - przerwał jej groźnie.
- Mogę tylko o jedno Cię prosić? - zapytała smutno. Homer kiwnął głową.
- Zapytasz, czy wszyscy są bezpieczni?
- Zapytam, a teraz zmykaj - powiedział, a z serca Melody zleciał kamień. Pierwszy raz od trzech miesięcy dowie się, czy bliskie dla niej osoby są bezpieczne.
Wioska Tond - podobno - znajduje się blisko miejsca, w którym powstał obóz, ale Melody nie chciała ryzykować. Homer po zasłabnięciu Melody i pomocy Nyko postanowił zostać z dziewczyną w wiosce lekarza, aby na wszelki wypadek dziewczyna miała dobrą opiekę.
- Dziękuję - powiedziała lekko się uśmiechając i odchodząc, a Homer, który ruszył za nią, aby móc ją zamknąć po raz pierwszy usłyszał z jej ust te słowo.
***
- Kolejny dzień minął mi szybko, nawet znośnie ale pustka, którą w sobie mam nie zniknęła i nie chce ustać choćby na chwilę. Myślałam, że jestem twarda, ale się myliłam. Staram się jak tylko mogę, aby nie myśleć o Tobie, o Charlotte, ale nie potrafię. Myślałam, że jak postaram się o Was zapomnieć to będzie mi łatwiej przetrwać, ale się myliłam. Nie potrafię zapomnieć o wszystkich cudownych chwilach, które z Tobą przeżyłam. Tęsknie za Twoim uśmiechem, czekoladowymi oczami, ramionami, w których czułam się bezpiecznie, nawet za głupią grą w pytania, którą sama wymyśliłam. Chciałabym Ci odpowiedzieć o sobie tego czego jeszcze nie znasz. O Danny'm, mojej mamie, a nawet o mojej ucieczce z zajęć w piątej klasie, która była najbardziej ekstremalną ucieczką w mojej historii ucieczek. Kolejna kartka zeszytu, który dostałam od Homera jest właśnie o Tobie, Bellamy. Mam nadzieję, że jak to piekło się skończy i Ciebie odnajdę, będę mogła Ci ten zeszyt podarować. Kocham Cię, Twoja Melody.
Melody odłożyła ołówek i spojrzała na kolejny list, który napisała do Bellamy'ego. Miesiąc temu Homer podarował jej skórzany zeszyt z ołówkiem, aby w czasie wolnego czasu mogła porysować, natomiast w zeszycie były same listy, których nigdy nie mogła wysłać, nie miała takiej możliwości. Pisanie pozwalało jej choć trochę się uspokoić, odprężyć. Schowała zeszyt pod poduchę, a sama położyła się na plecach i zaczęła myśleć.
- Witaj - głos Homera wyrwał ją z myśli, a sama podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła przysłuchiwać.
- Witaj - głos drugiego ziemianina, na którego tak długo czekał Homer rozbiegł się echem po wiosce. Był przyjemny dla ucha, ale można było wyczuć nutkę goryczy.
- Plany, które opracowałem są w moim namiocie - powiedział Homer.
- Przyszedłem powiedzieć, że nie będę już pośrednikiem - odezwał się ten drugi, a Melody nieco się zdziwiła.
- Co? Jak to? - podniósł głos Homer. Było słychać, że był zdenerwowany.
- Nie będę dłużej brał w tym udziału
- Ta dziewczyna zawróciła Ci w głowie, nie jesteś sobą
- Nie wiesz o czym mówisz Homer - powiedział nieco ostrzej tajemniczy ziemianin.
- Myślisz, że nie wiem, ale wiem. Omamiła Cię głupia dziewczyna z nieba - krzyknął, a na ciele Melody pojawiły się ciarki. Dziewczyna z nieba? Sama nią jest, ale o kogo może chodzić?
- Zamknij się! Nie masz prawa tak o niej mówić
- Zmieniłeś się w potulnego rycerza Skaikru, a zapomniałeś o własnych ludziach! O rodzinie, którą masz, którą my jesteśmy, Lincoln
- Lincoln - szepnęła zdziwiona Melody, gdzieś już słyszała te imię. Kiedy przypomniało jej się gdzie jej serce przyśpieszyła, a nadzieja wzrosła. To była jej nadzieja.
- Lincoln - krzyknęła najgłośniej jak tylko mogła.
***
CZYTASZ
believer; blake
Fiksi Penggemarnie wiem na jak długo wraca, chce tylko zaznaczyć, że "książka" była pisana jak byłam małolatą z bujną wyobraźnią i jak teraz na nią patrzę to czuję zażenowanie, natomiast mam dobre wspomnienia z nią i dużo próśb odnośnie powrotu, więc proszę bardzo...