1. "Każdy mnie nienawidzi"

1.2K 86 8
                                    


Melody była typem osoby, która nie lubiła się śpieszyć, tak więc wstała wcześniej aby móc przygotować się do dzisiejszych praktyk. Jako, że jej ojciec zajmował wysokie stanowisko na Arce, była jedną z nielicznych, która mogła uczyć się medycyny. Począwszy od odkażania i bandażowania rany do pomagania przy operacjach. Uwielbiała pomagać ludziom co było oczywiście dużą zaletą Mel, ale także wadą. Niektórzy wykorzystywali naiwność dziewczyny do własnych potrzeb. Ale czy pomaganie ludziom można nazwać naiwnością?

Nalała do metalowego kubka wody, wypijając niemalże całą jego zawartość za pierwszym razem. Za pół godziny na stołówce będzie rozdawane śniadanie, także dziewczyna od razu wzięła się za ubieranie. Ubrała czarny T-shirt, spodnie tego samego koloru i narzuciła na ramiona ciemnozieloną kurtkę. Dostała ją kiedyś w prezencie od swojego przyjaciela Danny'ego. Jego mama była krawcową, więc Danny nie miał żadnego problemu z poproszeniem o uszycie nowego nakrycia dla swojej przyjaciółki. Melody przeczesała swoje brązowe włosy, zostawiając je rozpuszczone. Nim się obejrzała do śniadania zostało pięć minut. Wyszła z mieszkania jeżeli cztery blaszane ściany może nazwać mieszkaniem i pośpiesznie ruszyła w kierunku sektora czwartego, gdzie znajdowała się stołówka. Jednak jak przystało na największego pechowca na świecie, Melody musiała właśnie zderzyć się z czyimś torsem. Zdezorientowana tym co się przed chwilą stało, wstała pośpiesznie z ziemi spoglądając na osobę, z którą się zderzyła. Był to strażnik, którego dziewczyna nie darzyła wielką sympatią z resztą z wzajemnością. Jednym słowem miała z nim na pieńku.

- Uważaj jak chodzisz - powiedział chłopak, kiedy spojrzał na dziewczynę. Melody spojrzała tylko na niego gniewnie nie chcąc powiedzieć czegoś, czego będzie potem żałować. Jeżeli powiedziałaby coś niestosownego mogłaby zostać oto oskarżona i trafiłaby do więzienia dla nieletnich. Mimo iż była córką samego Marcusa Kane'a musiała przejść przez te wszystkie procedury, tak jak każdy normalny obywatel Arki.

- Ty również mógłbyś uważać Bryce - skłoniła się na nieszczery uśmiech, ale kiedy zauważyła zdenerwowaną minę chłopaka jej uśmiech znikł zamieniając się w powagę. - Przepraszam. Panie Bryce.

- Lepiej nie zadzieraj, bo może się to dla Ciebie źle skończyć, a gwarantuję Ci, że Twój tatulek nie pomoże Ci - powiedział spoglądając na dziewczynę z wyraźną dumą wymalowaną na twarzy. - Zresztą nie przejął by się tym. Ma Cię w dupie - dodał, nachylając się do ucha brunetki i mówiąc ostatnie słowa powoli. Słowa wypowiedziane przez strażnika zabolały młodą Kane, ale nie chciała tego pokazać po sobie. Nie mogła dać mu satysfakcji. Kiedy miała olać chłopaka i go wyminąć, ten złapał ją za przedramię i wyszeptał:

- Jesteś zwykłą suką jak Twoja matka, Kane - siedem słów, które padły w kierunku Melody, obudziło w dziewczynie najgorsze emocje. Spojrzała na wysokiego chłopaka i bez zastanowienia spoliczkowała go.

- Melody! - usłyszała donośny głos swojego ojca zza pleców. Z szklistymi oczami odwróciła się w jego kierunku, widząc go jak idzie z dwoma innymi strażnikami. Mogłaby się z nim kłócić i mówić, że to strażnik zaczął - i tak też spodziewał się jej ojciec - ale ku jego zaskoczeniu Melody tylko wyciągnęła ręce ku jednemu strażnikowi pozwalając aby ten założył jej prowizoryczne kajdanki. - Poczekaj - odezwał się Marcus zatrzymując strażnika przed zabraniem jego córki. - Na pewno Melody jakoś to wytłumaczy - spojrzał ojciec na dziewczynę, z promykiem nadziei, że ta zaraz wszystko mu wytłumaczy, ale dziewczyna tylko spuściła wzrok, który za chwilę przeniosła na strażnika i wyszeptała:

- Zabierzcie mnie już

W taki właśnie sposób Melody Kane - spokojna, pomocna i ułożona dziewczyna - trafiła do więzienia dla nieletnich, wiedząc, że po ukończeniu jej osiemnastych urodzin zostanie ekspulsowana jak jej matka kilka lat temu.

believer; blakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz