Rozdział 37

1.6K 59 25
                                    

Planowanie. Czym w ogóle jest planowanie? Jak często to robimy? Jak często leżymy w łóżku i mimo zmęczenia planujemy? Jest na tym świcie ktoś, kto tego nie robi? Można żyć i nie planować? Dla mnie to ciężkie do wyobrażenia, bo ja należę do osób, które mają zaplanowany prawie każdy dzień z rocznym wyprzedzeniem, ale nawet, gdy moje życie tak nie wyglądało, gdy byłam zupełnie anonimową osobą, gdy chodziłam do szkoły czy później na uczelnię wciąż planowałam. Leżałam w łóżku i moją głowę zaprzątały różne rzeczy. Od błahych po te ważne. Każdy z nas przecież snuje jakieś plany. Planujemy, w co się ubierzemy, gdy będzie padać albo, gdy będzie niesamowicie gorąco. Planujemy, co zjemy na obiad. Planujemy, co będziemy robić następnego dnia. Ile godzin poświęcimy na naukę? Ile na odpoczynek? Planujemy wakacje. Planujemy podróże. Czasami nasze plany nie są przyziemne i bardziej przypominają marzenia niż coś, co rzeczywiście może wydarzyć się nazajutrz. Wyobrażamy sobie jak by to było wygrać fortunę na loterii albo zastać zauważonym przez łowcę talentów, który zrobi z nas gwiazdę formatu Celine Dion. Niekiedy największym marzeniem byłoby zostać zauważonym przez chłopaka, w którym skrycie podkochujemy się od miesięcy. Planujemy całą rozmowę nawet, jeśli wiemy, że nigdy się nie spełni. Wyobrażamy sobie wiele nierealnych sytuacji i mimo tego wciąż planujemy. Czasami jednak snucie jakichkolwiek planów, nawet na najbliższą przyszłość, jest zupełnie bez sensu. Czasami nasze wyobrażenia przerastają rzeczywistość tak bardzo, że jest to prawie bolesne. Razem z Harry jeździłam całą noc po ulicach Nowego Jorku planując coś, co okazało się nierealne. Jak się okazuje kupno wspólnego domu wcale nie musi być czymś wspaniałym nawet pomimo tego idealnego planu, który zdążyliśmy ułożyć.

-Nie chcę tam mieszkać, jak inaczej mam to powiedzieć żebyś zrozumiał?- zapytałam siedząc na łóżku z książką w dłoni.

-Może po prostu powiedz, co nie podobało ci się w tych domach w Nowym Jorku? Moim zdaniem były świetne- powiedział i usiadł obok mnie.

-Po pierwsze nie podobała mi się okolica.

-Okolica?- zapytał i parsknął sarkastycznie jak jakiś koń. To miało wyglądać inaczej, wszystko było nie tak. Kupno wspólnego domu miało być czymś wspaniałym. W naszych planach było czymś, co pozwoli zapomnieć o problemach i pozwoli się skupić na budowaniu przyszłości. Jak los pokazał owszem udało nam się zapomnieć o tym, co nas męczyło, ale nie było to wynikiem urzeczywistniania naszych marzeń o wspólnym domu. Był to raczej wynik tego, że byliśmy pokłóceni.

-Najpierw każesz mi mówić, co mi się nie podobało w tamtych domach a gdy zaczynam o tym mówić zachowujesz się jak jakiś koń?- powiedziałam ironicznie i chciałam żeby dał mi spokój. Jak się okazało kupowanie domu z moim mężem nie ma nic wspólnego radością czy przyjemnością. Była to raczej katorga, bo nie umieliśmy dojść do porozumienia.

-Słucham?

-Jutro i pojutrze oglądamy posiadłości tutaj. Czy możemy kłócić się za dwa dni, gdy wszystko już zobaczymy?- zadałam pytanie retoryczne i otworzyłam książkę by dać mu do zrozumienia, że nie chcę już się kłócić.

-Po prostu nie rozumiem jak możesz nie chcieć mieszkać tam- powiedział sfrustrowany.

-Nie rozumiesz a gdy zaczynam ci tłumaczyć nie słuchasz! Nie podobają mi się te domy w Nowym Jorku. Jeden był jakiś ponury, nie podobał mi się ogród, drugi był jakiś ogromny- naprawdę nie podobały mi się wille, które oglądaliśmy. To nie była moja bajka.

-Wiesz co? Jesteś moją żoną i liczyłem, że tym razem będę mógł w końcu kupować posiadłość nie patrząc na nią jak na budynek tylko miejsce, w którym stworzę z tobą rodzinę. W końcu przyszedł ten moment, kiedy mogłem zaangażować się emocjonalnie i nie myśleć o tych willach jak o zwykłych górach cegieł i betonu, w których od czasu do czasu spędzę kilka dni. Ale ty udając i wymyślając jakieś głupie wymówki zepsułaś mi to. W moich wyobrażeniach to miał być niesamowity czas a w rzeczywistości sprawiłaś, że się zawiodłem- powiedział wkładając w każde wypowiedziane słowo tyle jadu na ile tylko było go stać. Nie rozumiałam, o co mu chodzi i jak zepsułam jego wyobrażenia skoro ja tylko wyraziłam swoje zdanie. Taka była prawda. Nie podobały mi się te dwa domy w Nowym Jorku. Po prostu. I nie rozumiałam, dlaczego on mówi mi coś takiego, ale oczywiście byłam okropną osobą i nie umiałam trzymać języka za zębami.

Burn With You- Harry Styles FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz