- Emily, od tygodni nie mogę się z Tobą skontaktować. Proszę oddzwoń - usłyszałam lekko drżący, męski głos w głośniku mojej automatycznej sekretarki. Nie wiele myśląc, usunęłam wiadomość, tak samo jak dziesiątki poprzednich. Uniosłam wzrok, który przystanął na kalendarzu z wczorajszą datą, którą natychmiast zerwałam. Powoli przestawałam zdawać sobie sprawę jak szybko mijały dni i tygodnie. Czas przelatywał mi przez palce, nie wiedząc nawet kiedy. Od miesięcy poświęcałam się jedynie studiom i przyszłej prawniczej aplikacji, która wymagała nie lada przygotowania. Mój przytulny i jasny domek w szeregowej zabudowie, zamieniał się w przyciemnioną jaskinię, która tonęła w stosach pojemników, po jedzeniu zamawianym przez telefon. Dookoła nie dało się doszukać nic innego, prócz pudełek, kubków z niedopitą kawą, pustych puszek po napojach energetycznych i kopców dopalonych papierosów. Nie zwracałam uwagi na coraz większy brak apetytu, bezsenność, na którą bez wątpienia cierpiałam i chęci do życia sięgające minimum. Jedyną osobą, która potrafiła sprowadzić mnie do normalności był, nieobecny od kilku miesięcy, przyjaciel - Harry. Rodzice nie przykładali większej wagi do mojego życia, gdyż kiedyś potrafiłam postawić się im w planach dotyczących mojej przyszłości. Jedynymi gośćmi w moim zaciszu byli Gemma - siostra najlepszego przyjaciela, która po tylu latach była kimś więcej niż siostra oraz Harry, który z powodu obowiązków zawodowych, coraz rzadziej mógł pozwolić sobie na wizyty w moim domu. Chłopak był prawdopodobnie jedną i jedyną osobą na świecie, która znała mnie lepiej niż sama znałam siebie. To właśnie on był osobą, która zapychała mają automatyczną pocztę w telefonie. Czasem nie rozumiałam jak to możliwe, że podczas tak napiętego grafiku, on wciąż znajduje czas by wykonać do mnie telefon, upewniając się, że wszystko jest w porządku. Nasze, a raczej jego życie, 3 lata temu zostało wywrócone do góry nogami. To właśnie 3 lata temu wraz z Gemmą zaparkowałyśmy pod studiem jednego z brytyjskich programów muzycznych, które w późniejszym czasie uczyniły z naszego małego, kruchego chłopca gwiazdę światowego formatu. Czasem siedząc bezczynnie przed telewizorem uświadamiałam sobie, że moje życie, w porównaniu do życia przyjaciela, musi przypominać pasmo niekończących się nieszczęść.
Wykończona pisaniem kolejnej części pracy, usiadłam na zagraconej kanapie, starając się uciąć sobie choć 15 minutową drzemkę przed powrotem do nauki. W momencie zamknięcia oczu, do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Nie miałam zamiaru otwierać, biorąc pod uwagę, że nie spodziewałam się gości. Liczyłam, że osoba stojąca po drugiej stronie niedługo zrezygnuje w uporczywego dzwonienia, ale gdy dzwonek nie ustąpił po 5 minutach wściekła ruszyłam, niczym wystrzelona z procy, w kierunku frontowych drzwi. Spojrzałam przez wizjer sądzą, że mój wzrok musi mnie mylić. Natychmiast otworzyłam ciężkie skrzydło drzwiowe, przypatrując się wysokiemu brunetowi, który w swoich wydartych spodniach, pojawił się u mojego progu. Niewiele myśląc przytuliłam chłopaka, który odwzajemnił ten gest, wciągając go do środka małego szeregowca. Po upływie chwili, oderwaliśmy się od siebie choć nadal ciężko było mi uwierzyć w jego obecność.
- Czy na prawdę muszę zacząć uciekać się do przemocy fizycznej i tortur, żebyś zaczęła odbierać moje telefony i odpowiadać na wiadomości? - chłopak podniósł leżący w kuchni telefon i wskazał palcem na widniejące na ekranie 32 wiadomości. - Dodatkowo - kontynuował chłopak - chyba będziemy musieli porozmawiać o tym w jakim stanie znajduje się ta ... ruina? i w jakim stanie jesteś Ty - chłopak założył ręce na klatce piersiowej, przyglądając mi się z niezadowoloną miną.
- Jeśli mogę wiedzieć - starałam się odbiec jak najszybciej od tematu mojego wyglądu - co tutaj robisz? o ile dobrze słyszałam od Gemmy byliście jeszcze wczoraj we Włoszech. - uśmiechnęłam się z zaciekawieniem i uprzątnęłam choć kawałek kanapy, by ugościć chłopaka. - Napijesz się czegoś? Mam Twój ulubiony sok wiśniowy - powiedziałam głośniej, wymachując butelką, którą znalazłam z małej spiżarce, naprzeciw kuchni.
- Proszę bo umieram z pragnienia, jeśli mam być szczery - chłopak zasiadł przykuchennym blacie, na jednym z psujących się krzeseł. Na dźwięk skrzypnięcia dyskretnie skrzywił się, starając się utrzymać równowagę.
- Tak, byłem wczoraj we Włoszech. Dzisiaj mieliśmy lecieć do Francji, ale z jakiś kłopotów technicznych odwołali koncert, co wyjaśnia moje zawitanie do Londynu na kilka dni - uśmiechnął się i zabrał z blatu leżące ciastko.
- Ja na Twoim miejscu nie jadłabym go - uśmiechnęłam się, ostrzegając chłopaka przed niebezpiecznym jedzeniem. Harry podniósł się i zaczął przeszukiwać leżącą w przed pokoju torbę i wyjął z niej małe, niebieskie pudełeczko przewiązane delikatną wstążką w drobne groszki.
- Mam dla Ciebie pewien prezent. Może pozwoli Cię to chwile wyciągnąć z tej jaskini. Dla Ciebie i taki sam dla Gemmy - powiedział przyciszonym głosem chłopak, stając za moimi plecami. Natychmiast wytarłam mokre od zmywania naczyń dłonie i ujęłam upominek. Po otwarciu ujrzałam mały kluczyk.
- A to do czego? - uśmiechnęłam się, unosząc brew w oczekiwaniu na zdradzenie tajemnicy. Chłopak chwycił moją rękę i wyciągnął mnie przed drzwi mojego domu. Ciężko było mi przypomnieć sobie, kiedy po raz ostatni raz wychodziłam na zewnątrz, żeby się przejść, dlatego moje oczy zostały wręcz porażone, przez przebijające się przez obłoki promienie. Na mały podjeździe, u progu domu, ujrzałam przepiękny model skutera Vespa, o którym marzyłam od czasów dzieciństwa. Zawsze z siostrą przyjaciela wybierałyśmy zdjęcia najpiękniejszych ‚vespek' obiecując sobie, że w przyszłości będziemy poruszały się jednym z najpiękniejszych skuterów świata. Odruchowo rzuciłam się chłopakowi na szyję, ściskając go z całej siły i obdarowując go pocałunkami. Nie potrafiłam ukryć swojego wzruszenia i szczęścia, jakie ogarnęło mnie w przeciągu zaledwie kilku sekund.
- To najpiękniejszy prezent na świecie i nie wiem jak będę w stanie kiedykolwiek się za niego odwdzięczyć - pierwszy raz od kilku tygodni na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiechu, który nie umknął uwadze Harrego. Przyjaciel domknął z powrotem furtkę, przypinając beżowo- brązowy skuter do stojącej na terenie posesji latarni.
- Jeśli Gemma zareaguje z podobnym entuzjazmem, to oznacza, że niespodzianka się udała - spojrzałam na przyjaciela, który pomimo nieschodzącego z jego twarzy uśmiechu wydawał się nieobecny, stłamszony. Wróciliśmy do środka, zabierając z blatu dwie szklanki soku. Usiadłam na kanapie, wskazując chłopaki miejsce obok siebie.
CZYTASZ
beard girl || larry stylinson.
Romantik" W życiu zostałam nauczona dwóch rzeczy. Nie zostawia się przyjaciół i nie łamie się obietnic. Nawet jeśli to zmieni kompletnie Twoje życie" A co jeśli jedna obietnica ściągnie na Ciebie kamery całego świata? Co jeśli staniesz się częścią nieodwrac...