8.

54 3 0
                                    

Ciemność. W pomieszczeniu nie paliło się żadne światło. Żarzyło się jedynie cygaro, ale nie oświetlało niczego. Dym był duszący, dodatkowo w piwnicy panowała wilgoć, warunki trudne do oddychania. On nie miał z tym problemu, spędzał tam po kilka godzin dziennie z przyjemnością. Ani myślał montować tam oświetlenie czy wentylacje. Prawdziwy, piwniczny szczur w ludzkiej formie. Mamrotał coś pod nosem w absolutnym skupieniu. Osiłek stojący przy drzwiach nawet jako istota nie wystarczająco rozumna by pojąć powagę sytuacji, która właśnie miała miejsce, wiedział, że bez pozwolenia nie ma prawa chociażby się po dupie podrapać. Szefuńcio ostatnio był strasznie nerwowy, byle co mogło go rozeźlić. Wymawiane słowa były coraz wyraźniejsze, można było już usłyszeć, iż jest to łacina. Na swoje szczęście mężczyzna nie znał tego języka, więc nie zdążył odczuć strachu czy podjąć nieudolnej próby ucieczki. Nie miałby szans, mógłby się najwyżej zesrać ze strachu. Żar buchnął. Osiągając rozmiar stokrotnie większy od średnicy cygara uformowało się koło, a w nim pentagram. Ten sam symbol pojawił się na szyi nieświadomego już człowieka zastępując wytatuowany znak yin-jang. Już nie należał do ludzi, ciałem zawładnął demon. Fabio Volpe zawarł pakt z diabłem.

Charlotte

Niekomfortowa sytuacja. Tak można zwięźle określić te kilka minut sam na sam z zakapturzonym. Na jednym brzegu kanapy Hoodie, na drugim końcu znajdowałam się ja, zaś między nami... Brzęcząca mucha. Absolutnie nic jej nie zagłuszało, miała pełną swobodę artystyczną, żadnych innych dźwięków. Aż! Schody zatrzeszczały i... Zostaliśmy wybawieni! Dołączyła do nas dziewczyna o krwisto czerwonych włosach. Siadła między nami, założyła nogę na nogę, przy czym zauważyłam, że jest boso a co najlepsze - odezwała się. Użyła głosu. Tak jak zupełnie normalny człowiek zaczynający konwersacje. Cóż, nie wyglądała na kogoś kto ma zahamowania... przed czymkolwiek. Doskonałymi dowodami na to były:  sukienka ledwo zasłaniająca tyłek, sztylet przymocowany do uda, brak czegokolwiek innego w składzie jej ubioru,krew za paznokciami oraz swoboda z jaką się wyrażała.

-No hejka, jak tam życie?
-W porządku.
-Przecież widzę, że nie. No mów, co na duszy leży?
-Ugh...
-Rozumiem. W łóżku się nie układa. Widać po was, biedactwa. Zawołam Off'a. On wam pomoże.
-Nie! To nie... -Chłopak w końcu się odezwał, niestety za późno.
-Offuś! Misiaczku! Chodź do salonu, sprawa jest!

/ostatni rozdział, który był napisany przed przegrupowaniem, tak leżał nieopublikowany z numerem 20. Teraz w kolejności chronologicznej dodam tu wszystkie dodatki w takiej formie jak zrobiłam "Porzucone projekty" z komentarzem i podsumowaniem czego nie zrealizowałam, ale specjalnie dla tej serii

Black'n'White| SlendermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz