Clockwork
Byłam już w swoim pokoju, gdy telefon wydał z siebie dźwięk sygnalizujący nową wiadomość. Laura xx : To do zobaczenia w kawiarni, Steve :)
Steve ?! Czy ja o czymś nie wiem?Wgapiałam się w komórkę nie wiedząc kim jest Steve i próbując się tego domyślić, gdy do mojego pokoju wparował wściekły Slenderman. No to mam odpowiedź. Trzeba wiać, kiedy mam nogi, bo wygląda na to, że chce mnie ich pozbawić... i głowy też. Ruszył w moją stronę tym samym robiąc przejście w drzwiach. Wybiłam się z siedzenia i popędziłam do drzwi, mało się nie wywaliłam w progu, ale nie ma czasu się zatrzymywać. Teraz prosto korytarzem aż do schodów i na dół. Kolejny korytarz. Pierwsze drzwi są do kuchni - noże, tłuczek, wałek, patelnie - nie. Drugie do łazienki - topienie, duszenie słuchawką prysznicową, przypalanie prostownicą - nie. Trzecie do salonu, a ostatnie prowadzą na dwór, a wyjście bez zgody byłoby złamaniem kolejnej jego zasady. Salon, muszę się ratować.
Wbiegłam do pokoju obijając się o futrynę. Wskoczyłam za kanapę, co było bardzo głupie jeżeliby o tym więcej pomyśleć, ale ja nie miałam na to czasu. Ściśnięta między ścianą a kanapą, w kurzu, zasłaniałam głowę plastikową tacką. Nie wiedziałam skąd ją wytrzasnęłam, chyba była na kanapie. Instynkt kazał mi ratować życie za wszelką cenę, nawet kwiecistą tacą. Minęły może trzy sekundy od chwili kiedy się ukryłam, gdy kanapę odrzuciło na drugą stronę pomieszczenia. A salon mamy duży.
Stając w obliczu śmiertelnego zagrożenia myślimy o najbardziej prozaicznych rzeczach. Co ostatnio zjedliśmy, czy na pewno wyłączyliśmy kuchenkę, jaki jest kolor nieba. To dzieje się szybko, nie ma czasu na jakieś głębokie przemyślenia czy rachunek sumienia. Życie przelatuje ci przed oczami dopiero po kapitulacji mózgu, miotającego się w poszukiwaniu wyjścia z sytuacji. Ja czując mackę zaciskającą się na mojej szyi spostrzegłam, że nigdy wcześniej nie miałam okazji dotknąć Slenderman'a. To byłoby dziwne, gdyby było inaczej. To był pierwszy i prawdopodobnie ostatni kontakt fizyczny z nim. Zauważyłam także jak gładkie są jego macki, nie przypominają ośmiornicy - tak wydawało mi się wcześniej. Są bardziej jak pnącza. Nie koniecznie śliskie, a już tym bardziej nie gładkie. Żywe. Trochę jak roślina, trochę jak wąż. Ani zimne, ani ciepłe. Wyjątkowe i to właśnie mnie jedna z nich unosi w powietrzu.
Rzeczywistość uderzyła we mnie kiedy spróbowałam złapać oddech. Zaczęłam się krztusić. Ręce automatycznie podniosły się do szyi chcąc ją wyswobodzić przy czym wypadła z nich tacka, ale było coś jeszcze. W jednej dłoni, trzema palcami nadal trzymałam jakiś mniejszy obiekt. Był to powód całej sytuacji, mogło to być też moje wyjście z niej. Poprawiłam uchwyt i, już z trudem, podniosłam rękę do góry. Drżała. Unosząc sprzęt na poziom jego wzroku już nie myślałam, za bardzo mnie wszystko bolało, zaczynało się robić ciemno. Prawdziwy ogień bólu pojawił się jednak po wypuszczeniu z ucisku. Najpierw nogi zderzające się z podłogą, potem otarcie na szyi, najgorsze przyszło ostatnie - powietrze. Pierwszy oddech spowodował atak kaszlu, uniemożliwiając wzięcie kolejnych na jeszcze jedną, długą chwilę. Już w gardle tlen był odczuwalny jako ogień, w płucach był pożar suchego lasu. Wszystko zgasło.

CZYTASZ
Black'n'White| Slenderman
FanfictionKim on naprawdę jest? Kim ona na prawdę jest? Jaką mają przeszłość? Co przyniesie przyszłość? W palecie barw największy kontrast stanowią biel i czerń, w życiu taki kontrast stanowią dwie potężne siły - miłość i śmierć. Disney pokazał nam, że to mi...