1.

180 33 11
                                    

- Nie no Wera ja w końcu oszaleję! - wykrzyknęłam od razu, gdy zobaczyłam przy szafkach przyjaciółkę.

- Znowu te sny?

- Tak. Mam już ich serdecznie dość!

- Ale z tego co mi opowiadałaś to wcale nie są takie złe. Czasami cię nie rozumiem.

- Owszem są całkiem miłe, ale chciałabym się w końcu dowiedzieć kim są ci ludzie, którzy śnią mi się dzień w dzień. Nie uważasz, że jest to trochę dziwne?

- Spokojnie, przeanalizujmy to. Co ci się śniło?

- Ten sen był całkiem inny. A więc tak: byłam sama i szłam przed siebie, widziałam tylko las i mgłę, która była tak gęsta, że trudno było ujrzeć przez nią własne stopy.

- Zawsze twoje sny zaczynały się od tego, że idziesz przez łąki, prawda?

- Dokładnie. Przez pół roku, każdej nocy miałam ten sam sen. Szłam sama przez łąkę i po paru minutach w oddali pojawiało się 2 chłopaków. Następnie zaczynaliśmy do siebie biec i przytulaliśmy się. Za każdym razem czułam jakbym spotkała najlepszych przyjaciół po nie wiem jak długim czasie. Niestety tym razem było inaczej. - na moment przerwałam i zamyśliłam się sama nie wiem nad czym.

- No mów co było dalej, bo umrę z ciekawości! - krzyknęła podekscytowana Weronika.

Przyjaźnimy się od przedszkola i doskonale wiem jak bardzo jest niecierpliwa.

Od kilku lat mam dziwne wizje, a od pół roku co noc dręczą mnie sny, które mimo tego, że są miłe to sprawiają, że uśmiech znika z mojej twarzy. Wie o tym tylko Wera, która jak zwykle starała się mi pomóc.

- Nie krzycz tak, bo wszyscy się na nas patrzą!

- Popatrzą się i przestaną, ale teraz gadaj.

- No więc po chwili znowu ich zobaczyłam, ale tym razem nie przybiegli do mnie. Stali i patrzyli się. Wyglądali jakby strasznie cierpieli. Mięli takie smutne oczy, że zrobiło mi się ich szkoda. Chciałam do nich podejść i zapytać co się stało, ale czułam się jakby coś mi na to nie pozwalało. Im bardziej próbowałam się ruszyć tym bardziej byli oni smutni.

- A nie mogłaś krzyknąć?

- Weraaa.. Mówiłam ci już ze sto razy, że w tych snach nie mogę nic powiedzieć. Za każdym razem próbuję. Już nie raz chciałam się ich zapytać kim są, ale to niemożliwe. Po prostu nie mogę wydobyć z siebie żadnego słowa, coś mi na to nie pozwala, a teraz już nawet nie będę mogła do nich podejść.

- Ale czym się tak przejmujesz? Przecież i tak ich nie znasz i nie wiesz kim są.

- Co prawda to prawda, ale za każdym razem czuję się jakbym ich znała.

Nie lubię rozmów o moich snach. Za każdym razem, gdy budzę się rano czuję smutek i tęsknotę. Nie mam bladego pojęcia kim są ci chłopcy, ale wydają mi się bliscy. Na szczęście od rozmowy i przemyśleń uratował mnie dzwonek.

Oni cz.1 zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz