14.

69 24 0
                                    

Harry i Jake byli na dworze i w ukryciu obserwowali sytuację.

- To co robimy? -zapytał Harry. - Ja jestem aniołem strużem, więc na walce się zbytnio nie znam.

- Spokojnie, musimy poczekać na odpowiedni moment. Jest tam ich ponad 5, więc i tak nie damy rady.

- No to jak chcesz ich załatwić?

- Widzisz tamto okienko?

- Chyba.

- No to słuchaj. Wleziesz na tamto drzewo i sprawdzisz czy w środku jest pusto. Jeśli tak to daj mi znak i wejdź do środka najszybciej jak potrafisz. Wtedy ja walnę z całej siły w to duże okno i dołączę do ciebie. Co najmniej połowa strażników pójdzie sprawdzić co się dzieje, a wtedy my załatwimy resztę w środku. Gdy już uwolnimy dziewczynę i jej chłoptasia to reszta wróci. Na naszą korzyść będzie nas już trzech. Alan nie wygląda na jakiegoś strasznego cieniasa dlatego liczę na jego pomoc.

- Mam nadzieję, że twój plan wypali.

- Uwierz, ja też.

Harry wszedł na drzewo i próbował zobaczyć przez okienko, czy jest ktoś w środku.

- Mamy problem. To pomieszczenie jest połączone. Jeśli wejdę teraz to mnie zobaczą.

- Choleraa! Nie ma tam jakiejś kryjówki?

- Kilka metrów od okna jest sterta pudeł. Niestety wątpię, że da się tam doskoczyć. Już nic nie wspominając o tym, że nie zauważonym.

- Harry, damy radę. Pamiętaj, że w środku jest Mia, a z każdą sekundą jest bliżej śmierci.

Harry westchnął ciężko, otworzył szerzej okienko i wskoczył do pomieszczenia. Nie było słychać żadnych krzyków, zatem uradowany Jake przywalił z całej siły w okno i podążył za swoim towarzyszem.

Kiedy był już w środku nigdzie nie widział swojego przyjaciela, służących księcia ciemności, ani ich niewolników.

Chłopak był pewien, że schwytali Harrego, a teraz siedzą gdzieś w ukryciu i czekają na odpowiedni moment, aby się na niego rzucić. Załamany chciał już krzyknąć, żeby wyszli, a nie się chowają, gdy nagle ktoś zatkał mu buzię i pociągnął za sobą pod ścianę.

Jake'owi zaczęło mocniej bić serce. Był świadom, że mogą to być ostatnie sekundy jego życia. Już miał coś powiedzieć, gdy zauważył, że za nim stoi Harry.

- Chcesz, żebym dostał zawału?! -szepnął i spojrzał wrogo na swojego zielonookiego przyjaciela.

- Zamknij się Jake, bo zaraz na prawdę będziesz miał okazję, by zejść na zawał.

- Gdzie oni są? I gdzie Mia?

- Wszyscy wyszli chwilę przed twoim wejściem. Jest ich tylko czterech, więc nie chcięli się pewnie rozdzielać.

- Przecież było ich więcej. Wiesz gdzie się podziała reszta?

- Tego niestety nie wiem. Kiedy wszedłem było ich tylko czterech.

- No trudno, ale mam nadzieję, że przynajmniej wiesz gdzie zabrali swoich więźniów?

- To akurat wiem. Sledziłem ich i coś mnie tknęło, abym wrócił. W ostatniej chwili zdążyłem powstrzymać cię od zdradzenia naszej kryjówki.

- Dobra, więc prowadź.

Chłopcy szli w milczeniu co chwilę zatrzymując się, żeby sprawdzić, czy nikt ich nie śledzi. W końcu dotarli do pokoju na końcu korytarza, w którym słychać było szmery.

- Kiedy przybędzie książę ciemności, nasz mistrz?

- Niedługo.

- Musimy dopilnować, aby wszystko było tak jak sobie zażyczył. Nie chcę poznać jego gniewu.

- Zaraz przybędzie szatan! -krzyknął Harry.

Jake raptownie zatkał mu buzię. Obaj stali w ciszy i ze strachem, że ich usłyszeli.

- Słyszałeś coś?

- To ten gówniarz.  Jak się go kilka razy trzepnie to się w końcu zamknie!

Chwilę później wyciągnęli Alana z klatki i z całej siły skopali w brzuch i głowę.

- Musimy mu pomóc! Ty bierzesz tego, a ja zajmę się tymi!

Przyjaciele wyskoczyli z ukrycia i zaatakowali wroga. Najpotężniejszy mężczyzna złapał Jake'a i rzucił nim w stojące obok szafki. Szkło rozcięło skórę chłopaka, ale nie pojawiła się na nim krew.

- Jak widzę, aniołowie szpiegują nas nawet na ziemi.

- Zostaw ich! -krzyknęła dziewczyna.

- Mia, uciekaj! -wrzasnął Jake.

- Jaka znowu Mia?! -krzyknął Alan.

- Nie mówiłam ci o tym?

- Nie?

- Powiem wam, że to odpowiedni moment na takie dyskusje. -powiedział Harry. -To ich na chwilę rozproszy. -w tym momencie wyjął z kieszonki buteleczkę z jakąś substancją i ją rozpylił. - Wiejemy!

Wszyscy wybiegli z budynku i pędzili najszybciej jak umieli. Po pewnym czasie dotarli do bezpiecznego miejsca.

Oni cz.1 zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz