14. let me prove you that I can

929 144 16
                                    

Jungkook nie był pewien, czy zrobił dobrze, czy nie. Zresztą, to było silniejsze od niego – jakby w przeciągu kilku ostatnich godzin jakaś obca siła przejęła kontrolę nad jego mózgiem. Teraz było już za późno, by cokolwiek odkręcić, a on mył naczynia jak gdyby nigdy nic. Trochę trzęsły mu się ręce, a na dnie brzucha dalej czuł, jakby ktoś postanowił przetestować na nim cały zestaw śrubokrętów naraz, poza tym jednak wszystko było w porządku i nawet co chwilę uśmiechał się pod nosem.

Kiedy jednak usłyszał na podjeździe dźwięk silnika, mokry talerz wyleciał mu z dłoni. Cóż, przynajmniej będzie miał czym zająć ręce przez kilka kolejnych minut.

„Jak to kurwa „nie ma forsy""?

„No jeszcze nie doszła, chuja poradzę." Jungkook uniósł wzrok na ułamek sekundy, po czym wrócił do zamiatania podłogi. „Jest weekend, przelewy idą wolniej."

Yoongi odburknął coś pod nosem, po czym oparł się o blat obiema rękami, opuszczając głowę między ramiona. Pozostał w takiej pozycji przez chwilę – do tego czasu Jungkook skończył sprzątać rozbitą porcelanę i teraz niezręcznie obracał kołek od miotły między dłońmi, nie wiedząc, czy temat już skończony i czy wyglądał w tym momencie podejrzanie. Prawdopodobnie tak, ale jego kumpel nie zwracał na niego uwagi.

„Jestem taki zmęczony, Kukson. Miałeś kiedyś tak, że... w sumie nieważne." Chłopak odepchnął się od blatu i spojrzał na niego przekrwionymi oczami. Wyglądał, jakby chciał mu coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedział jak. „Co u Hoseoka? Znów siedział zamknięty w pokoju?"

„Nie, siedział z nami, przed chwilą poszedł spać. Też idź, źle wyglądasz." Yoongi wzruszył ramionami. Wyjął z lodówki piwo, proponując je także jemu, ale Jungkook odmówił – czuł się jak na haju nawet na trzeźwo i nie bardzo wiedział czemu. Jego kumpel oparł się o ścianę i w milczeniu pociągnął kilka łyków z butelki. „Chcesz pogadać, Yoongi?"

„Nie wiem, potrzebuję kilku dni spokoju. Łeb mi pęka." Chłopak skrzywił się, po czym odstawił w połowie pełne piwo na blat. „Po prostu zajmij się naszym biznesem, może mnie nie być w domu."

„Wszystko ogarnę, spokojna głowa."

Yoongi uśmiechnął się słabo, po czym zniknął w łazience, a Jungkook odetchnął z ulgą. Szczęście chyba było po jego stronie. Dokończył zmywać naczynia, wylał z butelki niedopite piwo, a potem poszedł do sypialni, starając się nie hałasować zbytnio – nie był tutaj sam.

To już trzeci raz, kiedy ułożył Taehyunga do snu w swoim łóżku. Jungkook siedział na brzegu materaca, delikatnie dociskając do jego policzka brzeg odklejonego plastra. To jeszcze nie była pora na pożegnanie. Potrzebował czasu – nie do końca wiedział na co, ale jeśli jeszcze kilka nocy na niego popatrzy przed snem, jeśli będzie mógł się jeszcze trochę z nim posprzeczać i podroczyć, to dowie się na pewno.

Jungkook wsunął się pod kołdrę i zgasił nocną lampkę.

„Dobranoc, Taehyung," mruknął, po czym tak jak poprzedniego dnia, przycisnął wargi do jego czoła.

„Dobranoc," usłyszał w odpowiedzi, a serce prawie wyskoczyło mu z piersi.

***

Hoseok przewracał się w łóżku aż do świtu. W pewnym momencie kształty w pokoju znowu nabrały kolorów, ptaki za oknem zaczęły śpiewać, a on nie czuł nawet grama senności. Mówiąc ściślej, nie czuł nic – po prostu był. Ziemia znów obróciła się wokół osi, a on razem z nią, wciąż tkwiąc w tym samym ponurym punkcie. Jego głowa nie była ostatnio najweselszym miejscem.

Minęły dwa dni, odkąd nie widział Yoongiego i chociaż myślał, że nie ma nic gorszego, niż oglądanie go w objęciach kogoś innego, to było nawet gorsze. Kilka razy brał telefon do ręki, chcąc zadzwonić, wpisywał tekst wiadomości, po czym kasował ją i odkładał komórkę. Po prostu za nim tęsknił.

top shelf dregs |vkook & yoonseok|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz