1. I've never told you it was love (but it obviously is)

1.7K 187 79
                                    

„Coś znowu taki wkurwiony?"

Jungkook otworzył butelkę z piwem o kant stołu, po czym wycelował kapslem do kosza stojącego w przeciwległym kącie pokoju. Metal odbił się od brzegu pojemnika i potoczył wolno po podłodze, w stronę innych kapsli. Westchnął cicho i spojrzał na Hoseoka - minęło już jakieś dwadzieścia minut jak nie więcej, odkąd tamten stukał rytmicznie palcami w oparcie kanapy, ze wzrokiem niezmiennie utkwionym w jakimś dalekim punkcie na ścianie. Cokolwiek się tam znajdowało - gdyby było realne, na pewno miałoby już wypaloną dziurę pod wpływem jego ostrego spojrzenia. Po tylu latach przyjaźni Jungkook był przyzwyczajony do wspólnego milczenia, w tym dzisiejszym jednak było coś gęstego i wcale nie czuł się komfortowo.

„Oni to robią specjalnie, Kook. Założę się, że jak nie ma mnie w domu, jęczą dwa razy ciszej," wycedził przez zęby Hoseok, po czym sięgnął do kieszeni dresów po cygaro, kupione w internecie za kasę z ostatniego uprowadzonego. Zapalił je pośpiesznie, a już po chwili do nozdrzy Jungkooka doszedł zapach nikotynowego dymu. Jungkook zawsze uważał, że palenie cygar w dresie, nawet takim markowym za pół tysiaka, było po prostu nie na miejscu, ale nie miał ochoty wkurzać go jeszcze bardziej.

„Nie, Hoseok. Jak cię nie ma, jebią się tak samo głośno. To nie ma z tobą już nic wspólnego, daj sobie w końcu spokój."

„Po prostu mnie to wkurwia," zaśmiał się gorzko, „a wiesz, co jest najgorsze?"

Jungkook pokręcił głową, pociągając kolejny łyk z butelki. Po trzech browarach powoli zaczynał się odprężać, a co za tym szło, nie miał ochoty bawić się w zgadywanki. Zza otwartego okna do pokoju wpadało chłodne, wilgotne powietrze czerwcowego wieczoru, jednego z tych, kiedy masz ochotę siedzieć na ławce przed domem do północy i patrzeć w ciemność, czując się po prostu dobrze. On jednak był zbyt leniwy, by wychodzić na zewnątrz, przynajmniej na razie. Kanapa była równie wygodna, a on nie był typem romantyka - pisanie wzniosłych wierszy o pięknie krzaków róży, zachwycanie się ulotnością chwili czy tym, że księżyc świeci dziś wyjątkowo jasno było poza horyzontem jego zainteresowań. Może potem pójdzie się przewietrzyć. Teraz jednak, chcąc, nie chcąc, musiał się pobawić w miłosnego psychologa.

„Najgorsze jest to, że Jimin jest w porządku," odpowiedział Hoseok, odkładając cygaro na stolik obok kanapy. Jungkook pokiwał wolno głową, czekając, aż tamten wyrzuci z siebie resztę. „Dokłada się do czynszu, gdy go widzi to uśmiecha się jakby sam ćpał te swoje towary, nawet myje po nas gary."

Hoseok podciągnął kolana pod brodę. Wyciągnął rękę w stronę Jungkooka, a tamten rozumiejąc gest, wręczył mu swoje do połowy wypite piwo.

„No i przecież nie miał pojęcia, że my... no ten."

„Że byliście razem?"

Hoseok pokręcił głową i dopił resztkę alkoholu szybkimi łykami. Podniósł pustą butelkę do góry, patrząc przez ciemnozielone szkło na mrugającą co chwilę żarówkę na suficie.

„Nie nazywaj tak tego. Nie byliśmy-"

„Skoro tak, to dlaczego z nim zerwałeś? Nie zrywa się z kimś, z kim się nie jest, Hoseok, to nielogiczne."

„Nielogiczne," burknął pod nosem, „całe moje życie jest nielogiczne."

Jungkook zamknął oczy i oparł się o miękkie oparcie kanapy. Nie było sensu nic odpowiadać, wałkowali ten temat już tysiąc razy, a i tak nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Sam już nie wiedział, czy to Hoseok nie umie tłumaczyć, czy też on sam nie ma pojęcia o miłości, choć tamten w życiu nie użył takiego słowa mówiąc o Yoongim.

Miłość. To, co innym kojarzyło się z romantycznymi kolacjami, przesłodzonymi spojrzeniami i chichraniem bez powodu, Jungkookowi przywodziło na myśl raczej napuchnięte od łez oczy, trzaskanie drzwiami i wieczne przewrażliwienie. To nie brzmiało zachęcająco, ani trochę.

top shelf dregs |vkook & yoonseok|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz