25. empty hearts and empty houses

790 115 25
                                    

(a/n: przepraszam za opóźnienia [już na przyszłość, bo mam zdecydowanie za krótką dobę, żeby się z tym wyrabiać na czas :(] oraz tych, którym może przeszkadzać incest, o którym nie ostrzegłam; ff zbliża się do końca, więc nie martwcie się, nie zaleję was więcej braterskim smutem xd)

Jimin nigdy nie zapytał Yoongiego o to, co wydarzyło się w dniu ich pierwszego spotkania. Z początku nie chciał tego wiedzieć – łączył ich tylko seks, krótkie rozmowy i wspólne milczenie przy papierosach czy kawie. Yoongi nigdy nie obiecywał, że wróci, ale zawsze to robił – przychodził bez zapowiedzi i bez oczekiwań, nie narzucając mu się w niczym. Może to przez tę zwyczajność w pewnym momencie Jimin zapomniał, że przecież miał być tylko pocieszeniem na jedną noc. I kiedy już zapomniał, tym bardziej nie chciał tego wiedzieć. Wolał wierzyć, że ten nieuchwytny smutek, nieodstępujący Yoongiego nawet na krok, jest częścią jego natury, a nie powikłaniem po chorobie, na którą on miał być lekarstwem.

Dzisiaj Jimin był już pewny, że nie potrafi go z niczego wyleczyć. Był jak syrop ziołowy na zapalenie płuc, jak witamina C na grypę – łykany z przyzwyczajenia i bezużyteczny. Yoongi mógł wierzyć, że go potrzebuje, ale prawda była taka, że był kiepski nawet jako placebo.

Nigdy nie zastąpi mu Hoseoka.

Jimin siedział na skraju łóżka i wpatrywał się w uchylone drzwi sypialni tak długo, aż dźwięk silnika za oknem uświadomił mu, że Yoongi wcale do niego nie przyjdzie. Spuścił głowę, czując jak jego gardło zaciska się w ciasny supeł. Może gdyby dał z siebie jeszcze więcej, wtedy... Tylko, że Jimin nie miał już nic więcej. Dał mu wszystko, co miał i jeśli to wciąż było za mało, równie dobrze mógł nie robić już nic.

Cały hałas i chaos, który jeszcze przed chwilą otaczał go z zewnątrz, teraz szalał w jego głowie.

Leżąc zwinięty na łóżku, Jimin zaczął sprzątać swoje serce, tak jak sprząta się dom przed wyprowadzką. Wyjmował każdą prawdę, którą dla własnej wygody oblekł w kłamstwo i wycierał ją do czysta. Brał w dłonie każde spojrzenie, którego ciepło leżało zbyt głęboko, by mogło być skierowane do niego, a potem odkładał je na bok. Zmiótł na wielką stertę wszystkie pocałunki, pieszczoty, orgazmy, by nie przyglądając się im wcale, wepchnąć je do worków. Wyrzuciwszy to wszystko, ukazał mu się klarowny obraz czegoś, co na samym początku nierozważnie wpuścił do środka – wielki ból Yoongiego, który zarzucony warstwami śmieci gnił i rozkładał się bez jego wiedzy, stając się teraz jego własnym bólem.

Jimin przeleżał w łóżku aż do południa, bezskutecznie próbując odpłynąć w sen choć na chwilę. Cały dom milczał, tak jak i jego telefon, raz za razem obracany w dłoniach z przyzwyczajenia. Zjadł śniadanie w towarzystwie telewizora, nawet jeśli oglądany program zdawał się przelatywać wskroś przez jego głowę, bez rejestrowania choćby jednego słowa; jego myśli miały dziś inną częstotliwość, nieosiągalną dla zewnętrznego świata i nadającą tylko jedną frazę.

Nigdy nie zastąpi mu Hoseoka.

Koło piętnastej zamienił piżamę na jeansy oraz skórzaną kurtkę i wyszedł na miasto. Adrenalina, która towarzyszyła mu przy każdej transakcji maskowała na moment otępienie, a szelest wpychanych do kieszeni banknotów dawał złudzenie kontroli. Kiedy zamieniał się w dilera, wewnętrzna walka nie miała dłużej znaczenia – tutaj to świat wokół był jego przeciwnikiem i jeśli nie chciał przegrać, musiał całą energię przeznaczyć na tę właśnie walkę.

Sprzedawał towar przez kilka godzin, krążąc z duszą na ramieniu po opuszczonych uliczkach. Słońce zdążyło schować się za horyzont, ludzka masa przepływająca wokół niego zgęstnieć w feerii neonów i witryn. Jimin płynął razem z nią, ponownie odwracając swoją percepcję na lewą stronę, wyciszając obce krzyki oraz twarze. I kiedy się zatrzymał, stał nagle w Gangnam, pod tamtym barem.

top shelf dregs |vkook & yoonseok|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz