15. get addicted to me instead

939 148 43
                                    

Wspomnienie piąte - dzień, kiedy Księżyc pierwszy raz stracił Słońce

Jimin nie dbał o to, kto kupuje jego towar. Otrzymywał pieniądze, wydawał prochy - tak działał ten biznes. Komukolwiek wciskał to uzależniające gówno i tak było to całkowicie nielegalne. Nie czuł się także w żaden sposób winny. Poza nim było tu co najmniej kilku innych dilerów, którzy z taką samą obojętnością sprzedaliby to tym idiotom, ale to nie wzbogaciłoby go w żaden sposób. Dlatego po prostu robił swoje.

Było brzydkie październikowe popołudnie, a on palił papierosa pod jednym z barów w Gangnam - była to jego ulubiona lokalizacja, znana stałym klientom. Jimin strzepnął popiół na mokry chodnik, rozmazując go podeszwą buta w brudną smugę.

„Sprzedajesz?"

Jimin spojrzał w stronę, z której dobiegał ochrypły głos. Chłopak jego wzrostu, w rozpiętej kurtce i kapturem naciągniętym do połowy twarzy, tak, że widział tylko jego wąskie usta i czubek nosa. Jimin nie lubił nie wiedzieć, jak wyglądali jego klienci, nawet jeśli obchodzili go tyle, co nic. Chwycił między palce rąbek materiału i podsunął go do góry.

„Zależy, co chcesz kupić," odparł ostrożnie, czując, jak nieprzyjemny dreszcz wstrząsa jego ciałem. Było jasne na pierwszy rzut oka, że jeszcze chwilę temu płakał, teraz jednak patrzył na niego oczami zimnymi i wypranymi z emocji. Wzruszył ramionami.

„Cokolwiek, żebym nic nie czuł. Chcę nic nie czuć, sprzedaj mi cokolwiek."

Mógł wcisnąć mu najdroższe gówno jakie miał i zarobić, albo najlżejsze, byle tylko go spławić, ale pierwszy raz nie miał ochoty. Może dlatego, że jego żądanie było niewykonalne, a on ewidentnie nie miał pojęcia, w co się pakował. A może po prostu go do niego ciągnęło, mimo tych oczu.

Wpatrywał się w niego, czekając na odpowiedź, a ból w rozedrganych kącikach jego ust utwierdził Jimina w przekonaniu, że to nie narkotyków potrzebował dzisiejszego wieczoru.

„Chcesz się ze mną napić?" zaproponował. „Nie wódki, herbaty. Mieszkam niedaleko."

„Jak chcesz," westchnął.

Jimin wziął go pod rękę i w milczeniu pociągnął za sobą, w stronę swojej kawalerki.

Za oknem zrobiło się ciemno, ale Jimin nie zapalił światła - przez otwarte drzwi wpadało trochę z przedpokoju, rozbijając ciemność wystarczająco, by siedzieć na kanapie w milczeniu. Między dłońmi chłopaka wciąż tkwił kubek, z zawartością równie zimną, jak jego spojrzenie. Jimin wstał i wyciągnął go z spomiędzy palców bruneta.

„Masz fajki?" odezwał się. Pierwszy raz, odkąd tu przyszli, uniósł na niego wzrok.

„Mam."

Jimin nie miał nic przeciwko ciszy. Czuł, że jeśli poczeka wystarczająco długo, coś wewnątrz chłopaka przeleje się, dosięgnie zenitu, a on będzie tego świadkiem. Być może po prostu wstanie i wyjdzie, zostawiając po sobie tylko niedopałki i wgniecione miejsce na kanapie, może zacznie mówić, a może wyciągnie z kieszeni nóż i wsadzi mu go w brzuch. Póki co siedział i palił papierosa za papierosem, a on razem z nim.

Jakoś tak wyszło, że w pewnym momencie przysunął się bliżej, a ich usta zaczęły dzielić się wydychanym dymem. Pękał - z każdym kolejnym wydechem był coraz bardziej na nim, choć jego ręce wciąż unikały dotyku, zamiast tego wgniatając palce w miękkie siedzisko. Wciskał swoje biodra w te jego, a on gładził jego włosy i kark, rozkoszując się ciszą przed burzą. Ostatni niedopałek wylądował niechlujnie na szklanym blacie.

top shelf dregs |vkook & yoonseok|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz