Rozdział 17- piękny sen

2.8K 254 66
                                    

Minęły już dwa dni odkąd Sami przyjechała. Cris wyjechał w góry ze swoimi kumplami, miał wrócić jutro, z kolei ja jutro wyjeżdżam nad morze. Postanowiłyśmy z Samantą się trochę rozerwać przed jej powrotem do domu. Mamy tam pojechać na trzy dni. Odkąd nie widziałam mojego kuzyna czuję pustkę. Nie pisze, nie dzwoni. Najgorsze jest to że cholernie tęsknię, a my znowu się miniem. Do końca wakacji zostało półtora miesiąca. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczyny.

- Ej, może już się pakujmy?- zapytała, obie nie mogłyśmy się doczekać wyjazdu.

- Okey, weszłam do garderoby i zaczęłam pakować rzeczy do walizki.

Kiedy skończyłyśmy była jakaś 22, postanowiłyśmy pójść spać, ponieważ jutro o 4 mamy pociąg.

🕛🕛🕛🕛🕛

Prawie spóźniłyśmy się na pociąg. W ostatniej chwili wsiadłyśmy do wagonu, zajełyśmy miejsce w naszym przedziale. Byłyśmy same, co nam bardzo pasowało. Po dwóch godzinach drogi, Samanta stwierdziła, że musi do łazienki. Podróż minęła nam szybko. Dotarłyśmy do naszego domku i zaczęłyśmy się rozpakowywać. Nagle w tylnej kieszeni poczułam wibracje, wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość:

Od:Cristian
Gdzie jesteś?

Postanowiłam nie odpisywać. Skoro przez tyle czasu on się nie odzywał i nie odpisywał mi na wiadomości, postanowiłam nie pisać. Schowałam telefon, wyciszając dzwonek. 

- Może pójdziemy przywitać morze?- zapytałam Samantę.

- Jasne- uśmiechnęła się, po czym przebrałyśmy się  stroje i poszłyśmy na plaże.

Dzień był upalny. Byłyśmy typem dziewczyny, która opala się na samym końcu i krótko, wolałyśmy ten czas spędzić w wodzie. Na plaży spędziłyśmy do 19. Po przebraniu się  w suche ubrania, postanowiłyśmy pójść na miasto coś zjeść.  Około 21 postanowiłyśmy wrócić już do naszego domku. Włączyłyśmy w salonie jakąś komedie i oglądałyśmy ją siedząc na kanpie. Film skończył się przed 24. Poszłam na górę do swojego pokoju, umyłam się i przebrałam w piżamę. Byłam strasznie zmęczona. Szybko zasnęłam. 

🕛🕛🕛🕛🕛

Ze snu wyrwał mnie dzwonek do drzwi naszego domku. Opcja, żeby Samanta otworzyła drzwi nie istniała, miała tak twardy sen, że nawet ktoś by ją zgwałcił a ona by się nie obudziła. Wstałam powoli z łóżka, ogarnięta jeszcze snem. Schodząc po schodach, popatrzyłam na zegarek na którym była godzina 2:08. Zaczęłam się zastanawiać kto to. Sąsiad nie może spać? Czy ktoś mnie, aż tak nie lubi? Był tylko jeden sposób, żeby się przekonać. Otworzyłam drzwi. Przetarłam oczy, z myślą, że ze zmęczenia zaczęłam mieć zwidy. Przede mną stał w całej okazałości, brązowe włosy w totalnym nieładzie, oczy zmęczone, a na sobie miał szary dres i czarną bluzkę. Przede mną stał mój kuzyn, mój chłopak, osoba za którą tak tęskniłam. W jego oczach można było dostrzec smutek, troskę, zmęczenie i złość. Kocham go, właśnie w takim potarganym i zmęczonym wydaniu, bo było ono dla mnie, on cały jest mój. Stałam jak wryta. Nagle podszedł do mnie i szepnął mi w usta

- Matematyka nie jest dla mnie, kocham cię i nie przeżył bym bez ciebie dłużej- po tych słowach, jego usta znalazły ukojenie w moich. Całowaliśmy się zachłannie, jakbyśmy robili to pierwszy i ostatni raz. Podniósł mnie i zaniósł po schodach do pokoju. 





A ja modliłam się do boga, żeby to nie był sen.

Dobranoc księżniczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz