Rozdział 20- potraktuj to jako przygodę

966 101 4
                                    

Po naszym romantycznym wypadzie na wzgórze, czekał nas powrót do rzeczywistości. Cris zaparkował przed domem. Nie wiemy co się stało, ciocia kazała szybko wracać, bo musi z nim poważnie porozmawiać. Oboje biliśmy się z myślami. Ona nie była jeszcze gotowa poznać prawdy. Nikt nie był jeszcze gotowy na takie wyznania. Cris zatrzymał się przed drzwiami wejściowymi i chwycił mnie za rękę.

-Razem damy radę księżniczko- pocałował mnie w czoło i wtedy wiedziałam, że chcę z nim być mimo wszystko.
- Musimy- posłałam mu uśmiech.
- Pamiętaj, że Cię kocham- potarł kciukiem mój policzek.
- Ja ciebie też- uśmiechnął się do mnie.

W tym momencie puścił moją rękę. Poczułam jak gubię się w świecie, gdy nie czuję, że jest blisko.
Weszliśmy do domu. Ciocia stała w kuchni, wyglądała na rozbitą, jednocześnie wystraszoną powagą sytuacji.
Nie tylko ona się bała. Czułam, że cały dom pod wpływem buzujących w nas emocji się trzęsie.

- Cris musimy poważnie porozmawiać- powiedziała, kierując wzrok na mnie. Już miałam wyjść.
- Niech Lili zostanie- powiedział twardo, a ja czułam, że nie mogę go opuścić.
- Ale to jest osobista sprawa- poczułam ulgę, bo nie chodzi o nas.
- Ale ona jest częścią rodziny- te słowa mnie zabolały, brzmiały jakoś dziwnie obco, nie podobał mi się ich dźwięk, był nieczysty, drażnił w uszy.
- Skoro tak uważasz- ciocia usiadła na krześle, jakby miało to jej pomóc w powiedzeniu prawdy, jakby cały ciężar słów chciała oprzeć na krześle- nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku- teraz już wszyscy siedzieliśmy, powaga słów, które miały zaraz wybrzmieć obciążyła nasze ciała, musieliśmy usiąść.

Ciocia długo się zastanawiała jak ułożyć słowa, żeby odpowiednio zabrzmiały. Widać było w jej oczach, że to co zaraz powie nie będzie łatwe do wymówienia.

$Cris pov.$

- Mamo, co się dzieje- zapytałem jednocześnie zaniepokojony i zniecierpliwiony.
- Cris przepraszam Cię... - zrobiła przerwę,  chciałem w końcu poznać to co chce mi powiedzieć- masz brata.

Nagle poczułem jak grunt osuwa mi się z pod stóp. Byłem wściekły, smutny, zszokowany... tyle emocji się we mnie obudziło jednocześnie. Nie słuchałem co mówi dalej. Bałem się, że usłyszę kolejne rzeczy, których wcześniej nie słyszałem, a które mogą być tak istotne. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść. Wybiegłem z domu, a za mną Lilia. Nie chciałem, żeby wiedziała mnie w takim stanie, w którym sam nie chciałbym się widzieć.
- Cris proszę poczekaj- jej głos brzmiał tak gładko.
- Zostaw mnie- mój za to był szorstki i przepełniony emocjami.
- Nie, pójdę za tobą nawet do klubu ze striptizem, nie zostawię Cię samego.

Uśmiechnąłem się. Jak ona to robi, co takiego w sobie ma? Nawet w takiej chwili potrafi przywrócić mi na chwilę radość.

- Chodź- pociągnąłem ją za rękę.
- Gdzie? - zapytała zdezorientowana.
- W moje ulubione miejsce.

Nie zadawał więcej pytań. Szła za mną. Byłem jej wdzięczny za tą ciszę, nie potrzebowałem słów, potrzebowałem samej obecności. Doszliśmy nad rzekę i zacząłem wdrapywać się na drzewo.

- Kpisz sobie, pamiętasz jak moje ostatnie spotkanie z drzewem się skończyło- zaczęła się śmiać, jej śmiech sprawiał, że wydawało mi się że życie jest prostsze.
- Nie musisz wchodzić- w tym momencie zaczęła wdrapywać się na drzewo.
- Już wolę wchodzić na drzewo, niż do klubu striptizowego- była już koło mnie.
- Ja nie protestuję, z chęcią zobaczyłbym twój striptiz.
- Możesz sobie jedynie pomarzyć- wbiła mi palec wskazujący w pierś.
- Nie o takich rzeczach już marzyłem- uśmiechnąłem się do niej dwuznacznie.
- Szkoda, że tylko marzenia ci zostały- wytknęła mi język.
- Jak to jest mieć rodzeństwo?- zmieniłem temat.
- Nie wiem, ale zawsze chciałam je mieć.
- A mi było dobrze tak.
- Czasem trzeba coś zmienić- spojrzała się na mnie.
- A co jeżeli nie chcę tych zmian.
- To potraktuj to jako przygodę- wzruszyła ramionami.
- A nasz związek to przygoda? - zapytałem bez zastanowienia.

-Nie, nasz związek jest czymś więcej.

Dobranoc księżniczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz