Napisałam do Codiego, że dzisiaj coś mi wypadło i bardzo przepraszam, ale nie mogę się z nim spotkać. Odpisał, że nic się nie stało i następnym razem się spotkamy. Siedziałam własnie na wysokim drzewie, w pobliskim lesie, niedaleko naszego domu. Chciałam to wszystko przemyśleć. To nie jest normalne uczucie, które darzę do Crisa, ale wiedziałam, że nie mogę sobie na nie też pozwolić, bo w końcu co by powiedzieli na to rodzice? Stop z takimi przemyśleniami! Kiedy próbowałam zejść z drzewa, zahaczyłam o jakąś gałąź i runęłam w dół. Przypomniały mi się jego słowa, które powiedział jakąś niecałą godzinę temu " Beze mnie spadasz w dół, księżniczko " . Byłam cała posiniaczona i obdrapana. Świetnie. Wróciłam ledwo do domu, kiedy otworzyłam drzwi trafiłam na ciocię, która miała chyba gdzieś wychodzić. Ktoś mnie nie lubi, tam na górze.
- Dziecko co ci się stało?!- krzyknęła ciocia, była bardzo zmartwiona. Ja bym tam raczej się siebie wystraszyła
- Tak jakby spadłam z drzewa.
- Tak jakby teraz idę na spotkanie- powiedziała po czym krzyknęła- Cristian zejdź na dół- z tobą gorzej niż z dzieckiem- pogłaskała mnie po głowie i się uśmiechnęła.
Słychać było kroki po schodach. Cris już schodził... niczym słoń.
- Czemu tak oficjalnie, co znów zrobiłem?- zapytał wyłaniając się zza ściany, ale gdy mnie ujrzał, jego mina przeobraziła się z rozbawionej na, w sumie nie umiem określić jakie emocje jego twarz w tym momencie oddawała- co ci się stało?
- Tak jakby spadła z drzewa, opatrzysz ją kochanie, a ja idę na spotkanie?- zapytała, nie czekając na odpowiedź wyszła.
- Co ty robiłaś na drzewie?- zaprowadził mnie do łazienki w swoim pokoju.
-Ja już dalej nie wchodzę- powiedziałam stanowczo, kiedy weszłam na pierwsze piętro- wszystko mnie boli.
W tym momencie wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, nie protestowałam. Wniósł na drugie piętro i posadził na pralce.
- No więc dlaczego znalazłaś się na drzewie?- zapytał opatrując mi rany w między czasie.
- Myślałam.
- O czym? - widać było jego zaciekawienie.
- O nas, O tym wszystkim co się zdażyło, nie czujesz tej chemii? - nagle wypaliłam z pytaniem, które nurtowało mnie od początku, ale nie chciałam słyszeć odpowiedzi.
- Zawsze byłem słaby z przedmiotów przyrodniczych, ledwo jadę na trójach- zaśmiał się, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Ale ja mówię poważnie Cris.
- Chcesz wiedzieć co ja czuję? Tak na poważnie?
Nie wiedziałam czy chcę znać odpowiedź na to pytanie. Znaczy się moje serce chciało, ale rozum nie. Spojrzałam mu w oczy. Serce waliło jak oszalałe, a ja wahałam się nad odpowiedzią.
- Taa... tak- powiedziałam niepewnie.
Kuzyn przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Złączył nasze usta. Uwielbiałam ich smak. Uwielbiałam wszystko co jest z nim związane. Nagle oderwał się ode mnie
- Odkąd cię zobaczyłem poczułem coś innego, miłość. Jesteś, piękna i wyjątkowa, chciałbym żebyś była moja na wieczność- położył mi rękę na policzku-
Kocham cię Liliano Smith , nie jak rodzinę, jak moją kobietę.
🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛
Pechowa czy szczęśliwa 13?:)
CZYTASZ
Dobranoc księżniczko
RomansTo wydarzyło się nagle. To nie miało się wydarzyć. Te uczucie ich owladnęło. Niczym liście porwane przez wiatr. Miłość w rodzinie to normalne. Ale zależy jak rozumieć to słowo. Prawda nie istnieje. Każdy rozumie ją inaczej. Oni miłość między sobą ro...