Rozdział 11- szlachetny róż

3.4K 225 15
                                    

Mama Crisa poszła na górę zobaczyć czy coś da się zrobić z tym łóżkiem. Kiedy spowrotem weszła do kuchni, powiedziała ze spokojem w głosie, za co naprawdę ją podziwiałam. Nieważne co się działo, potrafiła zachować spokój.
- Łóżko jest do wyrzucenia- stwierdziła i posłała mi ciepły uśmiech, jakbym tylko zepsuła zabawkę za 10 złoty, a mi zrobiło się głupio.
- Przepraszam- powiedziałam z opuszczona głową.
Cristian cały czas śmiał się ze mnie, nie przestawał, ani na chwilę. Wkońcu nie wytrzymałam.
- Takie to śmieszne?- zapytałam go zirytowana, kiedy o mało co nie spadł z krzesła.
- Nawet nie wiesz jak bardzo, jak można rozwalić łóżko? I to jescze tak, że jest do wyrzucenia?- nadal się śmiał.
- I tak musielibyśmy kupić nowe, nie przejmuj się, tylko nie wiem gdzie bedziesz spać- powiedziała spokojnie ciocia.
- Może ze mną w pokoju- Cris spojrzał na swoją mamę wzrokiem pełnym troski, a mi posłał łozbuzerski uśmieszek.
- To uzgodnijcie to już między sobą- odparła podnosząc ręce w geście obronnym i wyszła z pokoju.
- No to co mała śpisz razem ze mną- powiedział uwodzicielskim głosem.
- Pieprz się- odpowiedziałam lekko zła.
- Z tobą to mógłbym nawet tu i teraz, ale pamiętaj, że nie masz gdzie spać- wyszeptał mi do ucha, a mnie przebiegł przyjemny dreszcz.
- Taa, niestety wiem to- powiedziałam bardziej do siebie- ale jak coś to często się rozpycham w nocy- gdy tak o tym myślałam, to bardzo ciekawą opcją było zwalenie go z łóżka, kiedy by spał.
- Nie przeszkadza mi to- powiedział całując mnie w czoło.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. No tak dzisiaj przyjeżdżają moi rodzice. Pobiegłam do drzwi, walnąc się przy tym w szafkę. Otworzyłam je, rzuciając się na mamę i tatę.
- Tak się za nami stęskniłaś?- powiedział tata glaszcząc mnie po głowie.
- A wy za mną nie? - popatrzyłam na nich z uśmiechem.
- Oczywiście, że tak skarbie- powiedziała mama, po czym weszliśmy do środka.
Rodzice skierowali się do salonu, gdzie czekali wujkowie, a ja poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać.
Wzięłam prysznic, myjąc się natrafiłam na blizne, z którą wiązało się tysiące wspomnień, szczególnie tych negatywnych. Wszystko zaczęło mi się przypominać, wszystko to o czym chciałam tak zapomnieć. Niestety wszystko kiedyś wraca i człowiek jest tylko wspomnieniem, które kiedyś było realne. Szybko wyszłam spod lecącej wody, aby nie myśleć dłużej o tym. Wytarłam się i ubrałam w to:

Miałam dzisiaj malować pokój, więc nie planowałam nigdzie wychodzić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miałam dzisiaj malować pokój, więc nie planowałam nigdzie wychodzić. Włosy związałam w koka i zeszłam na dół.
- To co malujemy pokój?- nie zdążyłam wejść do salonu, a od razu wujek się mnie zapytał.
- Już? - byłam lekko zdziwiona.
- No a kiedy? - uśmiechnął się tata.
To był zły znak. Zawsze jak tata tak ochoczo idzie coś zrobić z innym facetem, to coś oznacza.
- Ja nawet śniadania nie jadłam- stwierdziłam.
- No to my już idziemy zacząć malować- stwierdziła wujek i tata, normalnie jak dzieci.
- Ta spoko, to ja później dołączę.
- Jak chcesz córuś-powiedział tata po czym wyszli z kuchni, a ja zostałam sama.
Zrobiłam sobie moją ulubioną kawę oraz kanapki. Będąc w trakcie śniadania, usłyszałam czyjeś kroki. Do kuchni wszedł Cris, bo któż, że inny.
- Uwielbiam twoje kanapki- powiedział chcąc wziąść ostatnią, ale mu to uniemożliwiłam.
- To przykro mi, że już nie ma- ugryzłam duży kawałek kanapki, którą chciał mi zabrać.
- Spoko, nie brzydzę się jeść po tobie- wziął ode mnie moje śniadanie i zaczął je jeść. O nie, teraz przeciął.
- Spoko, ja też nie- zabrałam mu końcówkę jedzenia i zjadłam do końca.
- Ehh, z tymi ludźmi nie da się pracować...- powiedział teatralnie, kręcąc przy tym głową. Zaczęłam się śmiać- dobra, idziemy pomóc naszym starym? - zapytał.
- Idziemy- powtórzyłam.
Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, nikogo w nim nie było.
- O co zakład, że na trzeźwo tego nie pomalują- zaśmiałam się.
- To przecież było wiadome od początku- oznajmił, uśmiechając się do mnie.
Zaczęliśmy malować, nagle poczułam jak ktoś dźga mnie palcem w ramię.
- Cris, co chcesz?- odwróciłam się i nagle zostałam umazana farbą na twarzy. Chłopak zaczął się śmiać, a ja się wkurzyłam - tak cię to bawi?- uniosałam brudną od farby brew.
- Nawet nie wiesz jak moja różowa księżniczko- posłał mi całusa w powietrzu, nadal się śmiejąc.
Oj przeciął, wzięłam zanurzyłam rękę w farbie i przejechałam mu po twarzy. Teraz ja zaczęłam się śmiać, a on mometalnie spoważniał.
- Tak cię to śmieszy?- powtórzył moje słowa.
- Nawet nie wiesz jak mój różowy książę- powtórzyłam jego gest.
W tym momencie do pokoju weszli nasi ojcowie. Musieliśmy wyglądać jak małe, głupie dzieci. Nie, w sumie to on jest małym, głupim dzieckiem, no dobra może nie małym ale napewno głupim.
- Zostawić was na pięć minut samych, w jednym pokoju, to tak jakby pisać się na koniec świata- podsumował mój tata- my to jeszcze trochę ogarniemy, a wy idźcie się umyć.
Wyszliśmy z pokoju, w kierunku jego sypialni. Gdy weszliśmy do środka, zadał chyba najgłupsze pytanie, jakie mógł wtedy zadać.
- To co szybki prysznic we dwoje?- poruszył znacząco brwiami.
- Przepraszam, ale nie preferuje facetów w różu- odpowiedziałam.
- Przecież to taki męski kolor- zaczął się śmiać.
- Jakoś nie mój gust- dołączyłam do niego.
- Dobra to idź się myć pierwsza.
Jak powiedział, tak poszłam. Wzięłam długi prysznic, bardzo długi, bo nie mogłam przez dłuższy czas zmyć tej farby. Przebrałam się w to:

 Przebrałam się w to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu, Cris leżał już w łóżku umyty i w piżamie, jeśli można oczywiście nazwać piżamą bokserki.
Poszłam na dół, a za mną mój kuzyn.
Na stole była kolacja, a przy nim siedziała już nasza rodzina. Byłam bardzo głodna, bo przez te malowanie nie jadłam obiadu. Odrazu jak zjadłam, poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka, byłam bardzo zmęczona. Niedługo po mnie, położył się też Cris. Przytulił się, a ja nie protestowałam.
-Dobranoc księżniczko- powiedział, a ja zasnęłam.

Czułam się przy nim bezpieczna.

🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛🌛

Po dłuższej przerwie jestem i zapraszam na nowe opowiadnie, które piszę z przyjaciółka.
" 100 sposobów jak się zabić"
Polecam😘😘😘 (nie polecam się zabijać, ale polecam opowidnie xD)

Dobranoc księżniczkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz