Rozdział II - Ciastka (ZAKTUALIZOWANE)

350 12 21
                                    

Kagura wpatrywała się pusto w zegar wiszący nad drzwiami prowadzącymi do sali szpitalnej. Dla niej czas nie miał znaczenia, był tylko kolejnym wyznacznikiem, którego działania dziewczyna nie znała i nie chciała poznać. Minuty i godziny się ze sobą zlewały, tworząc jednolitą papkę bez widocznego wyrazu. Ile naprawdę minęło czasu? Nie miało to znaczenia, pragnęła tylko ujrzeć twarz Gintokiego. Może wtedy byłoby jej łatwiej podjąć decyzję.

- O czym chciałeś pogadać? - spytała zniecierpliwiona Kagura, budząc się ze swojej długiej drzemki. Nie czuła się za dobrze, ale na pewno było znacznie lepiej niż wcześniej. Nie wiedziała nawet jak bardzo potrzebowała snu. Starszy brat miał rację ten jeden jedyny raz. Kamui natomiast wyglądał znacznie gorzej. Jego rozczochrane włosy szły w parze z podkrążonymi oczami, które nieprzytomnie obserwowały otoczenie. Najchętniej zasnąłby na kilka dni, pogrążając się w nieprzerwanym śnie. Choć na chwilę chciał uciec od rzeczywistości i problemów, ale jego rzeczywistość siedziała przed nim. Wpatrywała się w niego niecierpliwie niebieskimi ślepiami z niepokojem malującym się na twarzy.

- Czy chciałabyś lecieć ze mną i moją załogą? Opuścić ziemię, zwiedzić kosmos.

Kagura zaniemówiła. Doszukiwała się żartów w wypowiedzi swojego brata, ale twarz Kamui'ego była poważna i smutna, o ile stać było go na takie emocje. Próbowała się domyślić, co ten morderca planował, ale Kamui nie dawał jej żadnych wskazówek. Była zagubiona i zdezorientowana. Czuła się z powrotem jak mała siostrzyczka, którą porzucał starszy brat i nie wiedziała, co miała z tym faktem zrobić.

- Czemu ja? Czemu teraz? - wydukała tylko po chwili namysłu. Zacisnęła pięści z powodu swojej niepewności.

- Musisz się wiele nauczyć, a to dobra okazja do treningu. Nie nienawidzimy się już tak bardzo...- tutaj urwał, szukając odpowiednich słów i argumentów, ale porzucił swoje zamiary, zmieniając temat. - Dziecko Umibozu to silny Yato, nawet bez treningu jesteś dosyć dobra, ale niewystarczająco. Stąd moja propozycja.

- Ja... sama nie wiem. Musiałabym się namyśleć - wymamrotała Kagura, czując, jak wewnątrz niej wzbiera panika.

- Wyjeżdżamy za trzy dni. Spotkajmy się przy tym wielkim drzewie, które jakimś cudem się ostało. - Kamui wstał, przeciągając się.

- Obok sklepu spożywczego?

- Jeśli masz na myśli te ruiny, to tak.

Kamui wyszedł, zostawiając Kagurę sam na sam z myślami. Miała jeszcze trochę czasu do zastanowienia. Chciała coś zrobić, gdzieś się udać, z kimś porozmawiać, ale jej zmęczenie było zbyt silne. Wbrew swojej woli, zapadła w sen.

Nigdy wcześniej nie spotkała się z tak trudnym wyborem. Kamui, jej rodzina, jej marnotrawny brat w końcu zmienił swoje usposobienie i był gotowy na normalną relację. Jak mogła zmarnować taką okazję? Możliwe, że była jedyną osobą, która mogła go przekonać do bardziej ludzkich zachowań i uratować jego duszę. Bała się, że nie było nikogo innego. Tyle straconego czasu, mijającego w mrocznych odmętach cierpienia i śmierci, bez jakiegokolwiek światła i nadziei. Udało się coś naprawić, ale czy to wystarczyło? Czy kilka słów mogło rozwiać wiatry niepewności i gorzko niewypowiedzianych uczuć? Potrzeba czasu aby naprawić, co zniszczone. Chciała też poznać samą siebie bardziej niż kiedykolwiek. Wiedziała, że musiała stać się silniejsza jeśli chciała chronić to, co kochała. Nie była pewna czy na Ziemi znajdzie to, czego szuka. Słowa i nadzieja nie wystarczą, przeszła już ten etap.

Z drugiej strony, nie mogła przecież zostawić Edo w tak ważnym momencie. Wszyscy pracowali z całych swoich sił aby odbudować miasto, a każda dodatkowa para rąk, zwłaszcza silnych rąk Yato, była nieoceniona. Gintoki ciągle leżał w szpitalu, nie dając żadnych oznak życia oprócz odgłosów bijącego serca. Nie potrafiła go zostawić. Tyle dla niej zrobił.

Dwa Światy- Two Worlds (Gintama)Where stories live. Discover now