Rozdział 2

3K 225 60
                                    

Następny dzień był dość nudny. Camila nie spotkała Lauren, ale sama nie wiedziała, czy powinna odczuwać ulgę, czy rozczarowanie. Po szkole przyjaciółki wróciły do domu brunetki, by się uczyć. Leżały na łóżku, czytając notatki, gdy iPhone Dinah zaczął wibrować. Kiedy sięgała po niego, Camila posłała jej wymowne spojrzenie.

- No co?

- Miałyśmy się uczyć, pamiętasz? - upomniała przyjaciółkę.

- To nie zajmie długo.

Brązowooka wyrwała telefon z ręki dziewczyny i zakończyła rozmowę bez sprawdzania numeru dzwoniącego.

- Ej! A co jeśli to było coś ważnego? - spytała blondynka.

- Zadzwonisz później - Camila wzruszyła ramionami, odkładając telefon na bok.

Zaczął wibrować ponownie. Tym razem był to SMS. Zaciekawiona brunetka ukradkiem zerknęła na ekran.

Cześć, piękna! Wkrótce powinnyśmy się spotkać. Ty, ja i dziewczęta. Co powiesz na to? - N

Camila spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę, która przygryzła wargi, gdy czytała wiadomość na głos ze zmarszczonymi brwiami.

- Kim jest N? - spytała.

- Um, nikim... - odpowiedziała Dinah, unikając kontaktu wzrokowego.

- Dinah Jane Hansen - ostrzegła Camila.

- Boże, brzmisz jak moja matka - poskarżyła się.

- Po prostu mi powiedz.

- Jeśli naprawdę musisz wiedzieć, N to Normani. Jest moją o rok starszą przyjaciółką, która ukończyła studia.

- Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś?

- Nie chciałam żebyś czuła się odrzucona. Wiem, że nie masz wielu przyjaciół... -  westchnęła.

Camila nie mogła zmusić się do uśmiechu. Udało jej się to dopiero wtedy, gdy pochyliła się i położyła głowę na ramieniu blondynki.

- Hej, wszystko w porządku - powiedziała spokojnie.

- Nie jesteś zła?

- Dlaczego miałabym być zła? - brunetka uniosła głowę. - Masz prawo mieć innych przyjaciół.

- Ale wiesz, że cię kocham, prawda? - zapytała Dinah. - Jesteś moim Chancho, moim CheeChee - dodała.

- Aw, też cię kocham, DJ - Camila zetknęła się z nią czołem.

Dziewczyny usłyszały łagodne pukanie do drzwi, ale odwróciły się dopiero wtedy, gdy ktoś je otworzył.

- Cześć, dziewczyny - przywitała się kobieta.

- Cześć, mamo Camili - odparła Dinah.

- Hej, mamo - brunetka powiedziała to w tym samym czasie, co jej przyjaciółka.

- Co tam u was? Robię sandwiche, chcecie parę?

- Nie, dzięki. Niedawno jadłyśmy.

Mama Camili, Sinu Cabello, uśmiechnęła się, po czym wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Dziewczyny kontynuowały naukę jeszcze przez godzinę, później Dinah musiała wracać do domu. Brązowooka odprowadziła ją do drzwi, przytulając na pożegnanie.

***

Dwa dni później, Camila przyszła do szkoły wcześnie, jak zwykle. Skierowała się w stronę sali muzycznej, ale ktoś już w niej był.

- Och, przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś tutaj jest - powiedziała zmieszana.

Chłopak wstał z krzesła i uśmiechnął się lekko.

- Hej, znam cię! - krzyknął. - Camilla, zgadza się?

- Właściwie to Ca-mee-la - poprawiła.

- Och, racja, przepraszam. Mój błąd... Um, jestem Austin. Austin Mahone.

- Ja, uch... Słyszałam jak śpiewałeś. Masz naprawdę niesamowity głos.

- Och, wow, dziękuję.

- Miło mi cię poznać, Austin - Camila podała dłoń chłopakowi i potrząsnęła nią.

Odsunęli się, jednocześnie uśmiechając się do siebie. Austin Mahone był wysokim, lekko chudym chłopcem o szczupłej sylwetce. Jego krótkie włosy kręciły się. Miał na sobie prosty T-shirt, szarą bluzę z nadrukiem, której rękawy podwinął do części przedramienia, czarne dżinsy i trampki marki Converse.

- Więc, um... Grasz?

- Nie jestem w tym dobra - odpowiedziała Camila, po zrozumieniu, że pytanie odnosi się do fortepianu.

- To oczywiste, że tak mówisz - powiedział chłopak, zajmując miejsce na ławce przy instrumencie. - No dalej - pociągnął ją za sobą.

Austin zaczął wystukiwać kilka nut melodii River Flows In You, kilkakrotnie szturchając dziewczynę w ramię, tym samym zachęcając do gry. Kiedy odtwarzał utwór, ręce Camili przesuwały się po klawiszach przez chwilę, po czym dołączyła do chłopaka. Wkrótce potem zaginęła w muzyce. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że Austin przestał grać i obserwował jej każdy ruch, gdy kołysała się lekko w takt muzyki. Kiedy skończyła, wpatrywał się w nią z przerażeniem.

- Coś nie tak? - spytała.

- To było piękne - odpowiedział. - Ty jesteś piękna - dodał.

Camila odwróciła głowę, czując, że się rumieni, na co on uśmiechnął się do niej, po czym kontynuował losową melodię. Dziewczyna przyłączyła się do niego, włączając swoje nuty, tworzyła harmonię. Przez chwilę ich dłonie zetknęły się. Brunetka spojrzała na niego, aby ujrzeć jego brązowe oczy, wpatrujące się w nią.

Zanim cokolwiek zdążyło się wydarzyć, wstała i oddaliła się. Przeprosiła, zabierając plecak z podłogi i najszybciej, jak mogła, wyszła z sali muzycznej. Biegła, aż do momentu, gdy zobaczyła przyjaciółkę przy szafkach.

***

- Wow! Przystopuj trochę, Chancho - powiedziała Dinah, trzymając dyszącą przyjaciółkę za ramiona. - Co się stało?

- Prawie kogoś pocałowałam - wyszeptała.

- Co? Kogo?

- Chłopaka, którego spotkałam w sali muzycznej. Powiedział mi, że ma na imię Austin.

- Dobra, co się tam wydarzyło?

- Graliśmy na fortepianie, coś się stało i gdybym nie wyszła z sali, pocałowalibyśmy się.

- O mój Boże!

- Wiem! Jestem taka głupia!

- Okej, uspokój się. Nie jesteś głupia. Nic się nie stało. Okej? - blondynka zamknęła drzwi swojej szafki.

Camila skinęła głową, mrucząc ciche podziękowanie. Zanim weszła do klasy, dziewczyna zobaczyła, że Austin patrzył na nią z niepokojem. Ale to nie była rzecz, która przykuła jej uwagę. Brązowe oczy wpatrywały się w osobę poza nim, Lauren Jauregui, której zielone tęczówki również skupione były na niej. Sposób, w jaki chłopak spojrzał na nią, różnił się od tego, jak to zrobiła Lauren, ale dziewczyna nie mogła stwierdzić czym. Camila Cabello zostawiła swoje przemyślenia na szkolnym korytarzu, wchodząc do sali lekcyjnej.

Behind The Mask (Camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz