2

2.7K 202 22
                                    

Camila POV

Obudziłam się rano, kiedy słońce zaczeło świecić. Przeciągnełam się i wstałam z łóżka. Szybko ubrałam się i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść.

-Dzień dobry babciu- przywitałam się z kobietą, która obierała warzywa.

-Witaj Cami- posłała mi szeroki uśmiech.

-Pomóc ci?- spytałam.

-Nie trzeba, lepiej zjedź śniadanie-

-Zjem później, a teraz ci pomogę- wziełam od niej nóż i zaczełam obierać marchew.

-Jaką ja mam wspaniałą wnuczkę- podpiera się na szafce i patrzy na mnie.

-Gdzie dziadek?- spytałam.

-Poszedł z Erickem na spacer. Niedługo powinni wrócić.- spojrzała na zegarek.

-Skończyłam- oznajmiłam, odkładając nóż na blat. Babci poszła do salonu. Warzywa włożyłam do lodówki. Wyjełam z niej sałatkę owocową. Nałożyłam sobie trochę na talerz, a reszte odłożyłam na miejsce. Usiadłam przy stole i zaczełam jeść. Nagle usłyszałam śmiech Ericka. Po chwili do kuchni wszedł dziadek z małym na ręku. Wstałam i podeszłam do nich.

-Jak się ma mój mały książe?- wziełam synka na ręce i przytuliłam go.

-Wesoły jak zawsze- zaśmiał się dziadek. -Zupełnie jak ty-

Ma racje Erick to moja mała kopia. Tak, to dziecko Shawna. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży od razu wiedziałam, że urodzę dziecko. Shawn nawet o nim nie wie i nigdy się nie dowie. Tak jest dobrze. Na początku było ciężko, ale mam cudownych dziadków.

-Idziecie leci x-factor- usłyszeliśmy wołanie babci.

-Już idziemy- odparłam. Dziadek zaśmiał się się. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy przed telewizorem. Mój skarbek zaczął bawić się moimi włosami i patrzył na mnie swoimi brązowymi oczkami.

Ally POV

Słysząc głos Lauren, zaczełam płakać ze szczęścia.

-O boże Lauren!- przytuliłam ją.

-Auć- wychrypiała.

-Przepraszam. Poczekaj pójdę po lekarza- oznajmiłam i wyszłam. Szybkim krokiem udałam się do pokoju lekarzy. Zapukałam.

-Proszę- usłyszałam i weszłam do środka.

-Lauren się wybudziła- powiedziałam. Lekarz spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-Chodźmy- wstał z fotela i razem ze mną poszedł do Lauren. -Jak się pani czuje?- spytał dziewczyny.

-Pić- ledwo powiedziała.

-Mogę przynieść?- spytałam na co lekarz skinął głową. Wyszłam z sali i poszłam do małego sklepiku znajdującego się przed szpitalem. Kupiłam butelkę wody i wróciłam do przyjaciółki. Kiedy weszłam do sali lekarza już nie było.

-Proszę- podałam jej butelkę. Dziewczyna wzieła kilka łyków, po czym odstawiła butelkę na szafke. -Jak się czujesz?- spytałam i otarłam łzę.

-Dobrze. Nie płacz- uśmiechneła się. Boże jak ja tęskniłam za jej uśmiechem.

-To łzy szczęścia- powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.

LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz