|17|

627 129 150
                                    

W zasadzie Gerard z nikim nie był od rozstania z Lindsay. O rany, ponad bliskość kogoś ważnego obok siebie, brakowało mu zbliżeń. Był tylko człowiekiem, a w dodatku mężczyzną. Faceci, którzy są wolni chodzą po klubach, lubią krótkie przygody. Z początku tak to wyglądało, ale nie mógł całe życie skakać od jednej do drugiej, mając na uwadze Bandit. Stał się starym kapciem, który najbardziej na świecie lubił kupować zabawki swojemu dziecku. Kiedy już miał za coś, oczywiście. 

Tym bardziej pocałunek jego i Franka wywarł na nim wrażenie. Nim zasnął czuł jak palą go policzki. Rozsadzało go w środku to dawno nieobudzone uczucie. I nie, nie chodziło tutaj tylko o jakąś chcicę. To było miłe, gdy mógł kogoś pocałować. Tak niewinnie, bo to było niewinne, prawda?

- Tato - usłyszał nad sobą przed snem.

Przymrużył oczy i ujrzał swoją córkę do góry nogami. Pochylała się nad nim od strony jego głowy. 

- Jestem głodna - powiedziała, głaszcząc się po brzuchu. - I co tutaj robisz? - dodała. 

Rozejrzał się i dostrzegł Franka, który również zbudzał się że snu.

- Przysnęło mi się - podniósł się na czworaka i wydostał się z ich prowizorycznego łóżka. - Chodź, zrobimy coś do jedzenia - chwycił ją za obie rączki i poprowadził za sobą. 

Bandit wymyśliła, że ma ochoty na gofry, a jak ona ma ochotę na gofry, to nie ma możliwości, by ich nie było. On przygotowywał ciasto, a dziewczynką szukała gofrownicy w szafie.

- Może jakoś pomóc? - zaproponował Frank, pojawiając się w kuchni.

- Podłącz - poprosiła Bandit, nie dosiagając do gniazdka na końcu blatu.

Wyręczył ją i bez słowa oparł się o szafkę i przyjrzał Gerardowi. Gdy to zauważył, poprosił, by dziewczynka poszła umyć zęby.

- Co teraz? - zapytał po chwili chłopak, czując się trochę niezręcznie.

- Jak to co? - obejrzał się na niego i rozlał ciasto na rozgrzaną gofronicę, a następnie ją zamknął.

- Mamy to przemilczeć? - westchnął. - Słuchaj, trochę mi głupio, to ja zacząłem i w ogóle... - plątał się. 

- Frank - przerwał mu - To nic nie zmienia. Nie robi na mnie wrażenie, że jesteś nianią mojej córki - machnął łyżką. - No może trochę. 

- Co masz na myśli? - zdziwił się. - Pytam o to czy...

- Mam na myśli, że było miło - podszedł do niego.

- Przyjemnie czy miło? - zapytał, chcąc wiedzieć jak odbierał tamto wydarzenie.

- Miło - powtórzył poważnie, patrząc w jego oczy.

Nie wiedzieli jak to działało, ale znów ich poniosła sytuacja. Działali na siebie jak dwa pierwiastki chemiczne z wybuchową reakcją.

Gerard podsadził go na blacie kuchennym i tym razem on wszystko zaczął. Chłopak mruknął coś niezrozumiale, jakby chciał dodać coś do ich rozmowy, ale z jasnych przyczyn nie mógł, więc owinął nogi wokół jego pasa i przyciągnął do siebie. Way pochylił się nad nim jeszcze bardziej, domagając się dostępu do wnętrza jego ust. Zamiast tego Frank się zrewanżował i to właśnie on wygrał.

Czuli adrenalinę. Właśnie penetrowali siebie nawzajem, a przecież musieli uważać...

- Co robicie? - przybiegła do nich Bandit.

Gerard odskoczył od niego jak poparzony i wytarł wierzchu dłoni usta, jakby to miało pomóc. Frank próbował zachować spokój i machał nogami w powietrzu.

- F-frankowi wpadło coś do oka - zająkał się, wymyślając na szybko jakieś wyjaśnienie. 

- Fe - skomentowała, patrząc na nich. - Mnie nie wylizuj oka, jeśli coś mi wpadnie - poprosiła, sugerując się dźwiękami, które słyszała. 

Iero parsknął cichym chichotem. Wrócili szybko do robienia gofrów, aby nic więcej nie podejrzewała.

- Odprowadzę ją do szkoły -zaproponował, patrząc jak nakłada sobie bitej śmietany. 

- Dzięki - pokiwał głową. - Ja odbiorę, wpadniesz potem?

Spojrzał na niego odrobinę zdziwiony, od razu między nimi zaczęło się dziać coś.

- Nie mogę - Nie zgodził się - Mam jeszcze zmianę w sklepie - przypomniał mu.

Westchnął trochę zawiedziony i postanowił zrobić Bandit jeszcze kanapki do szkoły. Potem zagonił dziewczynkę, by szybko się ubrała.

Gdy pomógł zawiązać jej buty, spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło do niej.

- Masz wszystko? - zapytał jak zwykle, podając jej plecak. 

- Mhm - kiwnęła głową wesoło, zakładając go na ramiona, po czym chwyciła Franka za rękę. 

- Miłego dnia - poczochrał ją zadowolony i spojrzał na Franka, któremu tylko kiwnął głową. 

Zamknął za nimi drzwi na klucz i oparł się o nie, wzdychając ciężko. Zjechał wzdłuż nich na podłogę, zakrywajac twarz dłońmi. W końcu zdjął ręce i uśmiechnął się głupio, patrząc w przestrzeń. 

Znowu poczuł się jak zakochana nastolatka. Trochę za dużo tego.

-*-
3:00 w nocy a ja o jakiś gejach

The Little | Frerard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz