|44|

432 81 56
                                    

Wiedział, że to zepsuł. Nie miał zamiaru, ale tak się stało. Od tej sytuacji Frank odezwał się do niego raz i tylko po to, aby mu oznajmić, żeby do niego nie podchodził, chyba że coś go oświeci i zaakceptuje Bandit w tym domu. Problem w tym, że Gerard nie był w stanie skłamać, dlatego skazał dom na ciche dni, okropne ciche dni, gdzie każdy z domowników miał zawsze ranem wrażenie, że wybudzili się z koszmaru do jeszcze gorszego.

Frank stał się jeszcze bardziej opiekuńczy wobec Bandit. Dziewczynka oczywiście czuła wdzięczność, ale on sam wiedział, że nie jest tym, czego potrzebowała. Potrzebowała swojego taty, z którym była zawsze, na dobre i na złe, a który teraz patrzył na nią okazjonalnie i zawsze chłodno lub nawet wrogo.

Chociaż Iero wiedział, że teraz już obydwoje nie lubią swojego towarzystwa, został zmuszony zostawić ich samych w domu z powodu pracy. Nie mógł jej stracić, a wzięcie ze sobą małej Way nie wchodziło w grę. Już ostatnim razem, gdy jego pracodawca wpadł z wizytą, uprzejmie, aczkolwiek stanowczo, oświadczył, że nie chce widzieć tu dziewczynki nigdy więcej, chociaż siedziała na zapleczu i nikomu nie zawadzała. Nie mógł ryzykować.

- Będę po dziesiątej - Gerard aż wzdrygnął się, kiedy usłyszał jego głos skierowany do niego. - Odgrzej jej obiad, sprawdź lekcje, sama i tak nie poprosi cię o pomoc i niech będzie w łóżku, jak już wrócę. Czy na tyle mogę liczyć?

- Tak, jasne - pokiwał szybko głową, próbując złagodzić sytuację, kiedy to Frank zaczął używać tak pretensjonalnego tonu.

- Gdyby działo się cokolwiek, to dzwoń - mówił jak do dziecka. - A gdyby Bandit chciała zadzwonić do mnie, daj jej telefon.

- Frank, damy sobie radę - uśmiechnął się blado.

Jednam wyraz twarzy Iero wcale nie mówił, że mu wierzy. Chyba to chłidne spojrzenie obudziło Gerarda, jak bardzo zawiódł, a ukłucie sumienia pulsowało w jego głowie na długo po tym, jak młodszy z nich wyszedł z domu.

Bez żadnego powodu siedział na kanapie i patrzył się w wyłączony telewizor. Czuł gorycz, że Frank nie potrafił zrozumieć sytuacji, w jakiej jest, ale też towarzyszył temu żal do samego siebie. Za mało się starał? Może gdyby wziąłby to sobie bardziej do serca, udałoby się, wybrnęliby z tego.

Frustracja. Tak, frustracja była na to dobrym słowem.

Nim się zorientował, przesiedział w jednym miejcu ponad godzinę, co jakiś czas ocierając samotną łzę lub próbując przełknąć bolesną gulę, zalegającą w jego gardle. Gdy upewnił się, że ani jedno, ani drugie się już nie powtórzy, wstał, kierując się do pokoju dziewczynki. Uchylił delikatnie drzwi i zajrzał do jej pokoju. Siedziała przy stoliku, ruszając lalkami i mowiąc po cichu do siebie kwestie. Zobaczyl w tym coś uroczego, a zarazem intymnego, kiedy niemal szeptała do siebie. Dlatego cofnął się i tym razem zapukał, wchodząc na krok do pokoju.

I miał rację. Bandit natychmiast odłożyła lalki na blat, patrząc na niego.

- Chciałem tylko zapytać, czy skończyłaś lekcje - przygryzł wargę, zastanawiając się, czy jest możliwe, aby czuć się niezręcznie pod wzrokiem dziecka, bo chyba właśnie tak było.

- Mhm - pokiwała tylko głową.

- Pokażesz mi? - poprosił delikatnie.

Widział, jak zaskoczenie odbiło się od jej twarzy, ale wstała powoli i podeszła do biurka, biorąc zeszyty i kiążki, z którymi dzisiaj pracowała. Zachowywali się jak kompletnie obcy sobie ludzie, lecz może właśnie tak powinni zacząć po wypadku? Gerard zajął miejsce na skraju jej łóżka, biorąc książki na kolana. Bandit usiadła obok, palcem wskazywała, co zrobiła w domu. Prościutkie zadania, rysowanie szlaczków, ćwiczenie liter i wyrazów, które można napisać za ich pomocą oraz dodawanie i odejmowanie do dziesięciu. Właśnie tutaj dostrzegł jeden błąd. Natychmiast zaczął myśleć, jak jej to powiedzieć, aby znów się przez niego nie rozpłakała.

- Pokaż trzy palce - poprosił ją.

Zdziwiona szukała kombinacji, w której najwygodnien będzie jej to pokazać. W końcu uniosła palce od kciuka do środkowego. Gerard zakrył tylko jeden palec swojej dłoni i przyłożył do jej.

- Ile to jest razem? - spytał, widząc jak mknie oczami po palcach, aby szybko to policzyć.

- Siedem - odpowiedziała poprawnie.

- Dokładnie - uśmiechnął się lekko - Musiałaś się zagapić, bo tu wpisałam sześć - pokazał jej identyczny przykład.

Otworzyła lekko buzię i zeskoczyła z łóżka w poszukiwaniu gumki do ścierania. Gdy już ją znalazła, usiadła z powrotem obok niego i wzięła ćwiczenia na swoje kolana.

- Jeśli dodasz albo odejmiesz liczbę nieparzystą od parzystej, nigdy nie wyjdzie ci wynik parzysty - powiedział jej dla ułatwienia. - Wiesz, co to liczby parzyste i nieparzyste?

- Parzyste mogę dzielić przez dwa - odparła niepewnie.

- Właśnie tak - znów wykrzesał z siebie uśmiech. - Baw się dalej - wstał z łóżka. - Gdyby coś, będe w salonie.

Wiedział, że bardziej poprawne byłoby zostanie tutaj i bawienie się z nią, ale żaden z nich nie potrafił tego teraz zrobić. Wrócił do siedzenia na kanapie, ale tym razem wziął do ręki pilota i znudzony przełączał kolejne kanały.

Jednak gdy wciąż naciskał strzałkę, a w salonie na moment zapanowała cisza, usłyszał szmar w przedpokoju. Wstał natychmiast, nie wiedząc ma co wpadła mała. Jakby uciekła z domu w jego obecności, mógłby iść sobie sam wykopac grób i czekać w nim, aż go Frank dobije.

Niestety lub stety Bandit nie uciekała z domu, a grzebała w jego teczce, którą szpital zwrócił mu po wypisaniu. Nie zaglądał tam od wypadku i nie wiedział, kiedy miał zamiar to zrobić.

- Co ty robisz? - stanął za jej plecami, widząc jak sie wzdrygnęła.

- Szukam telefonu - spojrzała na niego nieśmiało.

- Nie grzebie się w cudzych rzeczach, smarkulo - odwrócił ją do siebie zirytowany - Boże, kto cię wychował? Zjeżdżaj stąd.

W jej lśniących ze strachu oczach zebrały się łzy. Odwróciła się od niego, by ich nie ujrzał i pobiegła do pokoju, trącając teczkę, która przewróciła się na ziemię, rozsypując przy tym parę rzeczy.

Westchnął ciężko, podnosząc je powoli z ziemi. W gruncie rzeczy i tak może sobie szykować grób. Już na pewno, kiedy usłyszał jej szloch w pokoju. Jednak gdy próbował wcisnąć do środka jakieś dokumenty, coś ku przeszkodziło. Zajrzał na dno i nadal nie wiedząc, co to, wyciągnął tajemniczy przedmiot.

Okazał się nim być pluszowy kotek.

The Little | Frerard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz