5. To się nie powtórzy

1.4K 113 2
                                    


Tiago
Wioska panterołaków to bez wątpienia jedno z piękniejszych miejsc. Zielona trawa, mnóstwo kwiatów, zwisające liany, ludzie w barwnych strojach, pełno owoców... istny raj. Paru mężczyzn na nasz widok zmarszczyło brwi i podeszło.
- Tiago.
Zmieniłem postać i postawiłem Carle na ziemi.
- Rahulu.
- Czemu przyprowadziłeś tu człowieka? Oszalałeś?! Może jeszcze zrobi nam zdjęcia?! Jeśli chcesz ją bzyknąć to rób to w mieście, ale tą musimy już zabić. - jego żona słysząc to podeszła bliżej zmartwiona.
- Po moim trupie! - odparłem, na co facet warknął groźnie. 
- Rahul! - chciała go zastopować żona.
- Cicho, Mijamo! - huknął na nią. Poczułem jak Carla za moimi plecami podskoczyła ze strachu. Staliśmy, mierzyliśmy się wzrokiem i  warczeliśmy na siebie z Rahulem.
- Przestańcie! Zachowujecie się jak dzieci! - krzykneła Carla i wyszła zza moich pleców.
- Mam prawo tu być.
- Wcale nie! Jesteś śmiertelniczką, nic nieznaczącą przedstawicielką swojej słabej rasy... - przerwałem mu uderzając go szczęke aż upadł. Jak mógł coś takiego jej powiedzieć?! Jak śmiał?! Z pewnością znaczy więcej niż ten śmieć.
- Zdradzasz własną rasę?! Dla człowieka! - spytał plując krwią, wtem odezwała się moja malutka.
- Jestem jego przeznaczoną.
Wszystko ucichoło. Przygarnąłem ją do siebie.
- To wszystko zmienia - podeszła do nas Mijama z uśmiechem.
- Mijamo... - rzekł jej mąż ocierając twarz z krwi.
- Dość. - rzekła twardo. Było słychać, że jest potężna. Zgrywała potulną, ale jeśli jej zależało nie było takiej siły, która, by go powstrzymała.
- Miło mi poznać miłość Tiaga - przytuliły się.
- My już pójdziemy do mnie... odłożyć bagaże - odparłem odciągając dziewczyne od centrum zainteresowania.

Carla
Spoczątku było strasznie, ale chyba mnie polubią. Weszliśmy do czerwonego domku zapewne Tiaga. Rozejrzałam się. Mała przytulna kuchnia, łazienka pełna aromatycznych ziół, salon z kominkiem i sypialnia... nie była normalna. Zrobiło mi się sucho w ustach. To był pokój do uprawiania miłości. Wielkie łoże chyba na 8 osób mnóstwo satyny i poduszek. Wtedy poczułam pierś mężczyzny na moich plecach. Przylgnął do mnie.
- Wypróbujemy je? - spytał z ustami przy mojej szyi. Zadrżałam. Pragnełam go, ale... nie mogłam... oblał mnie zimny pot. Czemu? Zależy mi na nim, ale nie potafie powstrzymać strachu... Jezu! Jeśli będzie zbyt silny wyczuje go. Spokojnie, Carli. Oddychaj. Starałam się rozluźnić. Poczułam jego dłonie na zapięciu jeansów.
Do moich oczu napłyneły łzy. Nie nie nie! Chciałam się odsunąć, ale mnie przytrzymał.
- Spokojnie, będę delikatny
- Tiago, puść
- Tak bardzo cię pragnę - czemu on mnie nie słucha?! Przecież jest moim życiowym partnerem. Zaraz poczujesz co czuje. Więzią bardzo łatwo można manipulować. Podsycałam swój strach umyślnie. Nie pójdą na marne studia nadnaturalne. W końcu popchnełam wszystko w stronę Tiaga. Pod wpływem impulsu poleciał na ścianę. Powinno być tyle. Jednak mój strach nieustawał. Wciąż trzymał zmiennokształtnego przyścianie. On cierpiał. Widziałam to na jego twarzy. Był zbyt zaprzątnięty pożądaniem, by zauważyć mój stan. To w sumie nie dziwne. Napalone zwierzęta.
- Przepraszam Carlo... bardzo... ja nie chciałem
W końcu puściłam go. Upadł na podłogę i popatrzył na mnie z poczuciem winy. Opadłam na kolana i zaczełam płakać.
- Ciii... - przytulił mnie do siebie.
- To już się nigdy niepowtórzy. - dodał, a ja się w niego wtuliłam.
Ufam mu.
To nie jego wina
Taki się urodził
Mój kocur 💖

Nie uciekniesz od tego, KotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz