19.

668 48 38
                                    

Yo. Tak, rozdział. Za ten poniedziałkowy. Dopiero co go napisałam. Cieszcie się i radujcie, albowiem nie umiem zostawiać ludzi bez niczego. Więc macie Avocado.

!Rozdział pisany z perspektywy Rin'a!

~~~~

-Ferid, mendo! O co znowu chodzi? - Wydarłem się, wchodząc do salonu, w którym wyżej wymieniony rozwalił się na kanapie, jak jakaś jebana modelka.Tak. Modelka. Na modela się nie nadawał. To, że wyglądał jak kobieta to już nie moja wina.

-Hm? Oh~ Rin~ Chciałeś czegoś? - Spytał, uśmiechając się jak debil.

-Tak. Co się dzieje? Czemu wszyscy tacy zabiegani? - Usiadłem na drugiej kanapie.

-Ah~ Jedziemy do Nagoi. (Wtf, jak to odmienić? Dop. Aut.)Walka z bydłem i te sprawy. - Wzruszył ramionami.

-Pojebało Cię? - Gdy to powiedziałem, zacząłem żałować, że w ogóle się odzywałem.

-Uhu~ Czyżby nasz Rinuś martwił się o najważniejszą osobę w jego życiu?~ Nie martw się~ Pojedziesz z nami i będziesz mnie ochraniał~

-Nie no. Wiedziałem, że normalny to Ty nie jesteś, ale nie sądziłem,że aż tak z Tobą źle. - Stwierdziłem. - Nie jesteś dzieckiem i umiesz zadbać o własne bezpieczeństwo. A gdybyś nie umiał,byłoby mi to na rękę.

Bathory wstał, uśmiechając się trochę przerażająco.

Ato, co potem się działo...

Uwierzcie mi, nie chcecie tego wiedzieć.

Ja sam wolałbym o tym zapomnieć.

Głupia,dobra pamięć.

*Next Day*

Byłem zmęczony. Cholernie zmęczony.

Ucieczka przed tym pedofilem wcale nie jest prosta, nawet dla wampira. Ganiał mnie po całym, ogromnym mieście, cały czas drąc ryja. Tyle dobrego, że to chyba w miarę normalne, jeśli chodzi o naszą dwójkę.

Przygotowania do bitwy nadal trwały. Lacus i René raczyli mi łaskawie wytłumaczyć, że naszym celem będzie odbicie Nagoi.

Ciekawiło mnie, ile znajomych osób będę musiał zabić? Tak, przyzwyczaiłem się do tej myśli. I tak nie zależało mi na nikim po za [Imię].Więzi rodzinne i takie tam. Nawet, jeśli potrafiła mnie łatwo wkurzyć. Chociaż nikt nie pobije w tym Ferida. Plusem było to, że jago też wkurwiałem.

Ale mniejsza.

Ja osobiście się wcale nie przygotowywałem. Zaszyłem się w kącie jakiegoś pokoju w dworze (czy można to tak nazwać?) Ferida. Nikt mnie nawet pewnie nie szukał, bo i po co?

Kiedy tak siedziałem, przyszłam mi do głowy bardzo sensowna myśli.

Mianowicie: Czemu Ferid zmienił mnie w wampira?

Zastanawiałem się nad tym na samym początku, ale uznałem to za kaprys Bathorego.

Lecz teraz przypomniałem sobie kilka rzeczy, o których zwyczajnie zapomniałem (tak, na zajęciach nie uważałem. [Imię] to robiła, więc po co i ja miałem się męczyć?). Mianowicie, była to informacja, że wampiry rzadko kiedy zmieniają ludzi. W końcu bydło nie zasługuje. Tylko szlachcice mieli do tego prawo. A idiota nim był. Ale to było chyba głupie z jego strony. Mniejsza. Co mnie on obchodził.

Kiedyś się dowiem.

Kiedyś.

Teraz najważniejsze było to, że nudziłem się i chciałem iść z tego powodu spać.

Avocado | Guren Ichinose x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz