Rozdział 3

393 23 2
                                        

Patrzyłam na to co się dzieje i nie mogłam uwierzyć... Czyli to prawda? Naprawdę jestem jakąś czarownicą? Tyle pytań rodzi się w mojej głowie, a przede mną stały dwa wampiry. Nie wiem co Jungkook tu robi, ale nie ufam mu. Nigdy nie zaufam.

-Co robisz?! Uciekaj stąd!-z myśli wyrwał mnie głos Jungkooka.

Próbowałam wstać, ale ten ból uniemożliwiał mi to. Czułam się żałośnie, byłam przerażona.

-Ja...nie dam rady.-wysapałam.

Nagle pięść Kooka uderzyła w brzuch wampira. Wpadł w drzewo, które przy okazji zniszczył. Jednak on nie był mu dłużny i oddał mu o wiele razy mocniej. Chłopak zniknął z mojego pola widzenia... Co powinnam zrobić? Po kilku chwilach starszy facet złapał mnie i zaczął mnie przyduszać, przyciskając do brudnej ziemi. Podniósł mnie i rzucił jak jakąś zabawkę. Potem nie widziałam nic, nie słyszałam, ani nie czułam.

Jungkook pov.

Nie wierzę, że był w stanie wyrzucić mnie z taką siłą... Myślałem, że nie należy do potężnego rodu. Najwyraźniej się myliłem... Wróciłem na miejsce gdzie odbywała się moja walka, on stał zadowolony i patrzył na mnie z pogardą. Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale spostrzegłem jak dziewczyna leży nieruchomo, w kałuży krwi.

-Ups.. Myślę, że na tym skończę. Daruję ci życie gówniarzu.-powiedział i się odwrócił.

-Chyba sobie jaja robisz. Nie zdajesz sobie sprawy z jakiego rodu się wywodzę?-uśmiechnąłem się. Facet zatrzymał się,a ja powoli się zbliżałem do niego.

-Aż tak nie chcesz żyć?-powiedział.-Ta czarownica umiera, a Ty nic nie zrobisz?-zaczął się śmiać.

-Chuj mnie ona obchodzi.-powiedziałem i spojrzałem na niego. Był zdezorientowany, szybko wykorzystałem tą sytuację i skręciłem mu kark.-Mogłem na początku to zrobić, myślałem , że będzie więcej frajdy.-oplułem go.

Mam naprawdę zajebiście ogromny problem. Matka mnie zabije. Podszedłem pod (YN) i zauważyłem, że ma rozcięcie na skroni.

-Kurwa.

Wziąłem ją na ręce i w domu byłem po jakichś 40 sekundach.

-Mamo...mam problem.

-Co się stało?-krzyknęła wychodząc z kuchni.-Kto to jest?! Nie mów mi, że to ta...-przerwałem jej.

-Pomóż jej.

Rodzicielka kazała ułożyć mi ją na kanapie. Normalna osoba zadzwoniła by po pogotowie, ale moja matka zna się trochę na tej magii, więc to nie będzie problemem. Przyłożyła ręce do jej głowy, a rana dziewczyny powoli znikała.

-Ty jej to zrobiłeś?-powiedziała kiedy skończyła ją leczyć.

-Nie. Ja starałem się jej pomóc.-powiedziałem bez emocji.

-powiedziałem bez emocji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Always With Me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz