3 Dzień w Karasuno

253 16 13
                                    

Nasz drogi Kindaichi szedł ulicą na której rosła Sakura*. Po krótkim czasie wreszcie stanął przed bramą szkoły Karasuno. Otworzył drzwi, które okazało się, prowadziły do sali gimnastycznej. 

-Dzień d...- Kindaichiemu nie udało się dokończyć, gdyż zauważył, że cała drużyna Karasuno stała przed Kageyamą. 

-KAGEYAMA! KAGEYAMA! KAGEYAMA!- z tym krzykiem drużyna odsłoniła Tobio.

--Musisz to zrobić!- z obu stron rozgrywającego wyłonili się Tanaka i Nishinoya.

-Dooobra... zrobię to- odpowiedział cicho Kageyama.

Kindaichi nie rozumiał, o co im wszystkim chodzi. Kiedy wreszcie ujrzał Tobio okazało się, że  na jego głowie znajdowały się czarne kocie uszka, a na rękach miał założone rękawiczki przypominające kocie łapy.

-MIAŁ!- uniósł ręce na wysokości piersi zginając ręce w nadgarstkach by ukazać pozę charakterystyczną dla kotów. Kamienna twarz Kageyamy mimo idiotycznej pozy nie ukazywała emocji, oprócz lekko zaczerwienionych policzków. Hinata natomiast zakrył rękami swój nos i zaczął szukać chusteczki, próbując zakryć krew cieknącą z nosa. Niestety Tobio ujrzał rudzielca szybko zdjął rekawiczki biegnąc w stronę Shoyo. 

-Nie! Nie podchodź!- Hinata zaczął machać przed sobą rękami dając znać, by nie podchodził. Jednak jedna dłoń była cała czerwona, a z nosa nadal ciekła mu krew. Rozgrywający zignorował jednak słowa przyjaciela i podszedł do niego. Hinata stracił przytomność i wpadł w ramiona Kageyamy. 

-Hinata!- Sugawara zaniepokoił się stanem kolegi.

-Trzeba go odnieść do pielęgniarki- Kageyama postanowił to zrobić samemu, skoro Shoyo i tak znajdował się w jego ramionach. Wychodząc Tobio napotkał bardzo zdziwionego Kindaichiego.

-Wiesz, że nadal masz na głowie kocie uszy?- dawny znajomy postanowił go uświadomić. 

-Co ty tu robisz?- zdziwił się rozgrywający, który był wkurzony na Yuutarou.

-Jakie wy macie stosunki?- Kindaichi zamiast odpowiedzieć zadał kolejne pytanie patrząc wymownie na rudzielca.

-To po prosu kolega z drużyny- gdy Tobio to mówił, jego twarz, a nawet uszy były całe czerwone.

Widać....- Kindaichi nie był przekonany do słów Kageyamy. A  Kags postanowił wreszcie odnieść "kolegę" do pielęgniarki.

-Rzepa-kun, co tutaj robisz?- Tanaka zaciekawił się przybyłym. 

-Znowu mamy gościa?- nagle za Yuutarou znalazł się  Daichi. 

-Taaak! Znowu  mamy gościa! Czemu się nie cieszysz Daichi-san? Będzie ciekawie!- nagle znikąd pojawił się Nishinoya, strasząc tym samym kapitana.

-Rzepa-kun, co ty tu robisz?- spytał się Tanaka opierając się o drzwi. Postanowił wreszcie zmusić przybysza do mówienia. 

-Noooo... Oikawa-san kazał mi tu przyjść i sprawdzić, jak tam sobie radzi "Tobio-chan". Naprawdę, z tym człowiekiem jest chyba coś nie tak...- wysłowił się Kindaichi. 

-Tobio-chan! Hahaha! To chyba zawsze będzie mnie śmieszyć!- Tanaka z Nishinoyą dostali napadu śmiechu. 

_Ale "Tobio-chan" słodko brzmi...- właśnie przez zatarasowane wejście chcieli przejść Hinata, autor tejże wypowiedzi i Kageyama, osoba o której była mowa, u której przez to twarz była całą czerwona. 

-Ooo, skoro już wszyscy jesteśmy, to zacznijmy nareszcie trening- Daichi postanowił, że gość też weźmie udział w treningu. Wszyscy weszli na salę oprócz Kageyamy i Kindaichiego, którzy nadal się kłócili na dworze. 

-Kageyama, powystawiaj mi!- Hinata zaczął wołać Tobio stojąc w drzwiach.

-Idioto! Nie będę ci teraz wystawiał!- odkrzyknął rozgrywający.

-Widzę, że jednak nic się nie zmieniłeś- zauważył Kindaichi, a Kageyama mocno się wkurzył i wszedł wreszcie na salę zostawiając zdezorientowanego Yuutarou.

Gdy Kindaichi wszedł na salę spostrzegł, że wszyscy rozmawiali w grupkach. Kapitan rozmawiał z wice kapitanem, Asahi z Nishinoyą, a Kageyama krzyczał na Hinatę wyzywając go i przy okazji bijąc. 

-Hej! Rzepa-kun, jesteś atakującym prawda? Nie chciałbyś poodbijać serwów Kageyamy?- Tobio najwyraźniej usłyszał słowa Tanaki, bo odwrócił się w ich stronę wystraszony. Na głowie nadal miał kocie uszy, gdyż założył się z Hinatą i przegrał. Musiał teraz przez cały dzień nosić opaskę z kocimi uszkami. 

-Ej! Mam super pomysł! Chodźmy wszyscy do Narni!!!- Nishinoya zaczął się wydzierać na całą salę siedząc na plecach Asa.

-Tak chodźmy!-Tanaka poparł pomysł przyjaciela i ku zaskoczeniu, zaciągnęli wszystkich do magazynku twierdząc, że jest tam przejście do tejże krainy. Po krótkim czasie kapitan był zmuszony uspokoić tą wybuchową dwójkę, by nareszcie zacząć trening, gdyż czas w którym mieli salę do dyspozycji cały czas uciekał.

W końcu Kageyama coraz więcej razy wystawiał Kindaichiemu, przez co Hinata ani razu nie odbił piłki i był coraz bardziej sfrustrowany. W pewnym momencie Rzepogłowemu nie udało się poprawnie zaatakować.

-Przepraszam- Kindaichi był ogromnie zdziwiony gdy ujrzał pochylonego przed nim Tobio. Czy to na pewno jest Kageyama?- Następna piłka będzie lepsza.

Kindaichi był zbyt zaskoczony by odpowiedzieć, więc stał jak wryty. Następny atak był bardzo dobry. Gdyby to był rzeczywisty mecz, żaden blok by go nie powstrzymał. 

To była idealna wystawa. Kageyama w gimnazjum nigdy tak nie wystawiał. 

Kindaichi był jeszcze bardziej zdziwiony myśląc, jakie postępy zrobił Tobio. 

W tym momencie Hinata podbiegł do Kageyamy i przytulił się do niego, a ten, zamiast odrzucić kolegę, odwzajemnił gest.  

-Rzeczywiście się zmieniłeś- Kindaichi zwrócił się z uśmiechem do Kageyamy.

-Dziekuję za niezwykły trening. Jednak chciałbym już wracać do domu. Pa, "Tobio-chan"!- Ostatnie zdanie wykrzyknął.


*Sakura- rodzaj drzew  śliwkowych. Jest symbolem Japonii. (Może ktoś nie wiedział.)



***



Kurobokunakiwa-chan- Kannachin, byłabym wdzięczna, gdybyś mnie puściła i przestała pisać nosem!

Kannachin- Ale to takie ciekawe, pisać nosem, wiesz? 

Yukara- Ale to  tak strasznie dziwnie wygląda.

Kurobokunakiwa-chan- Ale to boli. Kannachin cały czas obijała moją rękę o klawiaturę. To naprawdę bolało. I nawet nie miałam jak jej odepchnąć bo trzymała mi ręce...

Kannachin- nadal bdde pisac nosem!  

Yukara- Zostaw już moją klawiaturę Kannachin!

Kurobokunakiwa-chan- I nie obśliniaj jej!

Kannachin- Ja tego nie robię! Nie jestem psem! Dupy wy takie!   

Kurobokunakiwa-chan- I właśnie w ten sposób Kannachin znowu się wkurzyła i poszła sobie do zdjęć Kageyamy mówiąc, że tylko on ją rozumie. Ja jej nie ogarniam. 

Kannachin- Tak! Bo tylko on mnie rozumie! (ノಠ益ಠ)ノ彡┻━┻

Kurobokunakiwa-chan- Ech...  

Yukara- Zgadzam się z tobą Kurobokunakiwa-chan!  

Kannachin- *siedzi w kącie, płacze i rozmawia z Kageyamą* Tylko ty mnie rozumiesz! 

Rotacje || Haikyuu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz