3 Dzień w Fukurōdani

206 17 3
                                    

-Wiem, że mogę wam przeszkadzać, ale chcę zobaczyć jak ćwiczycie. Może się czegoś przy tym nauczę- wysoki chłopak stanął przed drużyną Fukurodani. 

Może uda mi się dowiedzieć, co tutaj robił Hinata- pomyślał obcy.

-HEY! HEY! HEY! Mamy gościa?!- uradowany Bokuto zaczął wrzeszczeć na całą salę.

-Noo... możesz z nami ćwiczyć...- odpowiedział zmieszany Akaashi. Nie był zadowolony wizją pilnowania następnej osoby. Chłopak w odpowiedzi pokłonił się i podziękował. 

-Mógłbyś mnie nauczyć jakiś nowych wystaw? Jakiejś nowej techniki?- czarnowłosy podbiegł do Akaashiego. Zapowiadało się na to, że obcy nie odstąpi dzisiaj na krok rozgrywającego Fukurōdani.

Nieopodal stali Konoha i Komi, rozmawiający o różnych duperelach, takich ja "o pogodzie".

  -Bokuto wydaje się być niezbyt zadowolony- zwrócił wreszcie uwagę jeden z nich.  

  -Co się stało, Bokuto?- spytał się Haruki.  

  -Chciałbym, żeby Akaashi zwrócił na mnie uwagę- do chłopaków podszedł Bokuto, który był już blisko swojego "stanu emo".   

-Nie widzisz, że Akaashi jest zajęty kimś innym? Jakimś obcym człowiekiem?- odpowiedział mu Akinori.

-Ej, czy to nie jest rozgrywający Karasuno?- Komi po usilnych próbach przypomnienia sobie , kim jest nieznajomy, wreszcie mu się udało. 

-A wiesz, rzeczywiście- odpowiedział Konocha.

-Ja chcę porozmawiać z Akaashim!- Bokuto zaczął jęczeć załamującym się głosem.

Nauka Kageyamy przez Akaashiego wreszcie skończyła się wymianą doświadczeń i spostrzeżeń na temat siatkówki przez obu chłopaków.

-Czyżby Bokuto był znowu w "stanie emo"?- Sarukui, właśnie się dołączył do rozmowy kolegów.

-Tak, o wiele szybciej niż ostatnio- zauważył Komi.

-Idę do Akaashiego- mruknął pod nosem Bokuto w złudnej nadziei, że nikt tego nie usłyszy i nie zrozumie.

-Oho, zaraz coś się stanie- skomentował Konoha widząc oddalającego się od nich kapitana.

-HEY, HEY...-Bokuto nie zdążył dokończyć, gdyż drzwi otworzyły się z głośnym hukiem, w których stała Shirofouku.

-Akaashi, cz mógłbyś nam pomóc?- zaczęła mówić menadżerka klubu.

-Coś się stało?- spytał się ze stoickim spokojem rozgrywający.

-Tak, stało się, jesteś nam potrzebny- odpowiedziała Suzumeda, która stała za Shirofouku.

-Jak chcesz, Możesz wziąć... Kageyamę- opornie szło menadżerce przypomnienie sobie, jak nazywał się kolega stojący obok ich rozgrywającego, lecz wreszcie z uśmiechem Shirofuku sobie przypomniała.

Bokuto jęcząc coś o niesprawiedliwym losie opuścił głowę, a jego włosy były oklapniete, co jeszcze podkreślało zły humor Koutarou. 

Nic takiego strasznego tutaj nie ma oprócz dziwnego Bokuto-sana.- Kageyama nadal starał się odpowiedzieć na pytanie "Co rudowłosy robił w Fukurōdani?".

Po chwili Kageyama wrócił sam. Bokuto szybko do niego podbiegł.

-Gdzie jest Akaashi?!- zaczął się dopytywać kapitan.

-Został jeszcze pomagać dziewczynom- odpowiedział spokojnie Tobio.

Koutarou nadal był smutny, a włosy nadal były oklapnięte. Kageyamę zdziwił się, że włosy trzecioklasisty reagują na stan emocjonalny właściciela. 

-To w takim razie ty mi powystawiasz- stwierdził Bokuto z uśmiechem od ucha do ucha. Następnie poprosił Washio i Onagę by zrobili blok, oczywiście w ramach treningu. Kageyama zdziwił się pewnością siebie kapitana. Ale bez zbędnego komentowania podał Koutarou piłkę, którą kapitan z łatwością odbił przebijając się przez blok. Zdobył punkt, który świętował donośnymi krzykami.

-HEY! HEY! HEY! To była genialna wystawa! Po prostu idealna!-  Tych pochwał nie dało się nie słyszeć. Bokuto aż cały promieniował szczęściem. W tym momencie do sali wszedł Akaashi, który, jasna sprawa wszystko słyszał. Był  zdziwiony oraz odrobinę zawiedziony, bo on nigdy nie słyszał, żeby jego wystawy były "idealne".

-Dzię... dziekuję-Kageyama był cały czerwony.

-Wróciłem- oznajmił Keiji, lecz Bokuto nie słyszał tego dalej chwaląc wystawy Kageyamy.- Co robicie? spytał się Akaashi podchodząc do zbyt głośnego kapitana. Kageyama był zbyt osłupiały ze zdziwienia by odpowiedzieć, bo pochwaliła go obca mu osoba.

-Akaashi!! Widziałeś jak on genialnie wystawia?! Po prostu idealnie!- Bokuto wrzeszczał na całą salę. Mimo że był szczęsliwy i podekscytowany, nadal miał oklapnięte włosy. Akaashi natomiast był coraz bardziej zły, co udawało mu się ukryć pod maską obojętności.

-Dziękuję za trening i za poduczenie mnie Akaashi-san- zwrócił się do Keijiego Kageyama.

Nic takiego strasznego dla Hinaty tutaj nie ma. Nie rozumiem dlaczego tutaj był- myślał Kageyama, gdy opuszczał salę. Zapowiadało się, że pewien rudzielec mocno dzisiaj dostanie po głowie od czarnowłosego rozgrywającego.

-Bokuto-san, czy Kageyama wystawia lepiej ode mnie?-wreszcie się spytał Akaashi kapitana.

-No... nie...-Koutarou zaczął powoli panikować, nie chciał urazić swojego przyjaciela.- To ty najlepiej wystawiasz! Naprawdę!

Akaashi widząc jak Bokuto się męczy przytulił go, opierając swoją głowę na jego ramieniu.

-Spokojnie, Bokuto-san, tylko żartowałem.

-Tak się nie żartuje- Bokuto mimo wszystko był wtedy przeszczęśliwy, a najlepszą tego oznaką było, że włosy znowu stanęły prosto. 


***


Kurobokunakiwa-chan- Ja też pierwszy raz widzę na oczy człowieka u którego włosy reagują na emocje. 

Kannachin- No, bo to Bokuto. Tylko on tak może!

Kurobokunakiwa-chan- To Bokuto. Dokładnie. Nawet nie wiem co pisać... A! Mogę powiedzieć, że dzisiaj łatwiej mi się pisało, mając wszystko napisane w punktach, bez pytania co chwilę Kannachin co dalej.

Kannachin- A ja nie powtarzałam po 20 raz co ma napisać, ale nudziło mi się... Ah, Bokuaka jest słodka.

Kurobokunakiwa-chan- Z grzeczności nie zaprzeczę. Nie no... słodka jest, to jasna sprawa... ale KuroTsukki najlepsze!

Kannachin- Wiesz, tak samo mogę powiedzieć i o Kagehinie. Yukaaaraa-chaaan, powiesz mi w końcu, jakie u ciebie jest OTP! 

Kurobokunakiwa-chan- Chyba Levi x Nishinoya XD  

Yukaaaraa-chaaan:D- Oj, chyba tak!

Rotacje || Haikyuu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz