2 Dzień w Karasuno

448 24 16
                                    

Tsukishima wyjątkowo przyszedł ostatni. Gdy wszedł na salę wszyscy skierowali swój wzrok w jego kierunku. Hinata znowu schował się za Kageyamą, u Daichiego drgała prawa brew, Nishinoya i Tanaka szykowali się do skoku na nowo przybyłego, inni nie kryli swojego zaskoczenia.                                                                                      

-Co?- blondyn zirytował się i poprawił okulary. 

-Yyy... mam wrażenie, że to o mnie chodzi, nie o ciebie- Tsukishima szybko się odwrócił, by ujrzeć, stojącego za nim pewnego czerwonowłosego.- Yaho! Tobio-chan!

***

Kurobokunakiwa-chan- KANNACHIN! TO MA BYĆ SATORI, NIE OIKAWA! ZABIERAM CI KLAWIATURĘ! *bije Kannachin po głowie wyrwaną jej z rąk klawiaturą*  Ups... spojler. 

Kannachin- Jesteś zły, Iwa-chan! 

***

Satori zrobił zdziwioną minę i uniósł ręce w geście obronnym.

-Przechodzimy przez drzwi jak zwykła sowa z kotem!- drugim wejściem wpadli Bokuto i Kuroo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przechodzimy przez drzwi jak zwykła sowa z kotem!- drugim wejściem wpadli Bokuto i Kuroo.

Wszyscy odwrócili się w kierunku nowo przybyłych kosmitów.

-A wy tu po co?- zdenerwował się Tsukishima.

-TSUKKI! Dawno się nie widzieliśmy!- Kuroo podbiegł do blondyna tuląc go, a zamiast oczu można było u niego zauważyć serduszka. Okularnik najpierw się zdziwił.

-Masz 3 sekundy żeby mnie puścić- blondyn był mocno zirytowany zachowaniem kolegi. Po tym jak minął czas dany nastolatkowi znawca dinozaurów mocno uderzył czarnowłosego łokciem w żebra, bo jasna sprawa inaczej nie dało się go od siebie odsunąć.

-Ooo, nie dość że nie umiesz blokować, to jeszcze bić!- zza prawego ramienia Tsukishimy wysunął się Satori. Blondyn wkurzył się na dany komentarz, już otwierał usta by coś odpowiedzieć, gdy między niego i czerwonowłosego wcisnął się Kuroo.

-Czego ty od Keiego chcesz?

-AKAASHI MIAŁ WYPADEK?!- na sali rozległ się podniesiony głos Sugawary, który rozmawiał z Bokuto.- OH, NIE!

Wice kapitan wypłakiwał się w bluzkę Daichiego.

-Spokojnie, Suga- kapitan starał się pocieszyć przyjaciela. Podbiegł do nich Kuroo ciągnąc za sobą zdziwionego okularnika.

-Bro, on po prostu skręcił kostkę.- wtrącił się kot.

-Przepraszam jeszcze raz! To przeze mnie!- zaczął krzyczeć Hinata.

-Co ty wygadujesz, idioto? Niby jakżeś ty to zrobił?

-Noo... ostatnio nie było treningu, więc poszedłem do Fukurōdani, poprosiłem Akaashiego żeby mi powystawiał, no i tak jakoś...- zaczął się obszernie tłumaczyć Hinata.  Kageyama się wkurzył i uderzył rudzielca w głowę.- Sumimasen! Sumimasen! Sumimasen! Sumimasen! Sumimasen!*

-Już, wystarczy Hinata- Sugawara starał się pocieszyć Shoyo, który wyraźnie walczył z łzami cisnącymi się do oczu. 

-Kuroo, byłbym wdzięczny, gdybyś puścił moją rękę- Tsukishima był już bardzo wkurzony.

-Hę?- Tetsurō spojrzał na swoją rękę splecioną z ręką chłopaka. Nie zdawał sobie z tego sprawy, że złączył ich ręce. Uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, gdy zamknął okularnika w szczelnym uścisku.

-Ej! Ja tu nadal jestem!- krzyknął melodyjnie Satori, lecz nikt dalej nie zwracał na niego uwagi.

-BRO! Widzę, że też jesteś sobą!- obok czerwonowłosego pojawił się Bokuto. Tendou spojrzał na niego zdziwiony, nie rozumiejąc o co chodzi przerośniętej sowie. Koutarou wskazał palcami na włosy.-Sowa, sowa, sowa!

Czyżby ten uważał Satoriego za sowę, taką samą jak on? O nie, tego mu nie daruje.

-Ja nie jestem jakimś głupim ptakiem! Jestem dumnym orłem!- twarz Satoriego miała podobny kolor do jego włosów z wściekłości.

-I tak kruki są najfajniejszymi ptakami- wtrącił się Nichinoya.- Tak Ryu?!

-Tak Noya-san!- Tanaka odpowiedział przyjacielowi, po czym oboje uklękli na jedno kolano i zaczęli machać pięściami na ugiętych łokciach w górę i w dół.

-Tak Noya-san!- Tanaka odpowiedział przyjacielowi, po czym oboje uklękli na jedno kolano i zaczęli machać pięściami na ugiętych łokciach w górę i w dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagle w drzwiach pojawiła się wysoka postać. Ushiwaka podszedł do Satoriego zachodząc go od tyłu i przy okazji strasząc chłopaka.

-Satori, idziemy do domu- powiedział swoim niskim głosem, a czerwonowłosy wystraszył się obecnością przyjaciela.

-Ech... dobra idziemy- chłopak spuścił głowę i razem opuścili salę, do której więcej nie dane było im wracać.

No , prawdziwe Wakaundou **- całe to zajście obserwował Yamaguchi, który właśnie tak to skomentował. Po chwili odwrócił się w stronę przyjaciela i zobaczył jak Kuroo przytulając się do Tsukishimy, chciał go pocałować.

-TSUKKI!- Tadashi zaczął biec w ich stronę.


*Sumimasen!- po japońsku "przepraszam"

**Wakaundou- połączenie imion Wakatoshi i Tendou (wymyślone przez Kannachin, która była pod wpływem narkotyków)


***


Kurobokunakiwa-chan- Hue, hue. Wiem, jesteśmy mistrzyniami zbrodni, żeby kończyć w takim momencie. Byłam przeszczęśliwa pisząc to, bo pojawiła się moja ulubiona postać. Tak, kocham Satoriego (✿。✿) i żałuję, że tak mało występował.

Kannachin- W końcu myślałam, że Kuroo pocałuje Tsukkiego! Chociaż, był pering Wakaundou.

Kurobokunakiwa-chan- PRZERWA TECHNICZNA NA CZYSZCZENIE OKULARÓW.

Kannachin- Ale naprawdę, Iwa-chan jest zły. Dała mi po głowie klawiaturą. Ja nie wiedziałam, że piszemy o Satorim i Karasuno!!! Co takiego zrobiłam?

Kurobokunakiwa-chan- Przerwa techniczna skończona. A co do pytania: po prostu jesteś. *bije Kannachin mocno po głowie*

Kannachin- Yukara, pomocy! Bije mnie!! * biegnie do Yukary ┌( ಠ‿ಠ)┘* A, wiecie co, będzie niespodzianka w 2 dniu w Nekomie! 

Yukara- Nie mogę, medytuję hihihihi...

Kurobokunakiwa-chan- *bije znowu Kannachin*  Zamknij się bo wszystko wygadasz!

Yukara- Nie bij już Kannachin, Kurobokunakiwa-chan.

Rotacje || Haikyuu!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz