Rozdział 12 "Watashi no besutofurendo"

634 76 84
                                    

Dzisiaj będzie dość światowo! I jeśli translator przetłumaczył coś z japońskiego na polski, albo polskiego na angielski źle, to wybaczcie, ale nie jestem wprawiona w język japoński do tego stopnia, by zdać się na siebie, zamiast na translator Google XD więc, zdania te są po prostu żywo zerżnięte z translatora, przepraszam jeśli jakiś znawca tego języka to przeczyta i zaliczy mocny cringe, wybaczcie xD
po prostu miało być po japońsku, robić ten efekt i tyle :p równie dobrze, zdanie które ma znaczyć coś poważnego, może być równoważne z "Lubię ser" więc, jeszcze raz przepraszam, i zapraszam :'D i od raaaazu mówię, relacja Genjiego i Jessa to nie ship!

~~~~~~

                    

Każdemu znane jest powiedzenie, iż zasady są po to, by je łamać. Jeśli będę przystawał na umowy i gadaniny ojca, do niczego nie dojdę. W zasadzie, chciałem złamać tylko jedną; od wściekłych kobiet wciąż wolałem pozostać daleko. Pewnego cichego poranka, wstałem pierwszy. Na zewnątrz nie śpiewały ptaki, nawet morze było wyjątkowo spokojne. Szybko wciągnąłem byle jakie ubrania i pognałem na halę Blackwatch, modląc się, by po drodze nie natknąć się na kapitan czy panią aniołek. A co gorsza, na córkę pani kapitan. 

   Całe szczęście udało mi się dotrzeć do hangaru szybko i bezgłośnie. Ze środka dobiegały odgłosy totalnej demolki. Coś tam się działo i trochę obawiałem się tam wchodzić. Mimo to, dodałem sobie odrobinę otuchy i uchyliłem drzwi. Genji przemieszczał się niemal jak dron, w powietrzu. Przeskakiwał ze ściany na drugą, od czasu do czasu zrywał kawał tynku i zrzucał go na ziemię. To było powodem takiego hałasu. Stałem w drzwiach, obawiając się choćby głośniej odetchnąć. Po całym szaleństwie, opadł na podłogę z łomotem i... po prostu usiadł. 

-Kyūgeki kyō wa anata o kōgeki shite imasuga, koko ni kuru koto o kimemashita. Anata wa osorete imasen ka? -wydukał w ojczystym języku i oczywiście nie zrozumiałem ani słowa. Nie umiałbym tego nawet powtórzyć. Odwrócił się do mnie półgębkiem, ukazując wściekłą twarz. 

-Watashi ni kotae o! -warczał, wstając. Już miałem zrobić krok do tyłu, gdy odruchowo, schowałem dłoń do kieszeni. Wymacałem dziwny sprzęt. Translator języka! Dostałem go kiedyś, na wypadek gdyby w czasie eksportu, nie mógłbym się z kimś dogadać. Szybko wyjąłem go, wracając na halę. Zamknąłem za sobą drzwi i zbliżyłem się do nindży. Ustawiłem w urządzeniu język japoński. 

-Nie rozumiem cię, mógłbyś powtórzyć? -powiedziałem. Genji zmarszczył brwi i czułem, że zaraz rzuci się na mnie, gdy nagle z małego głośniczka translatora, pisnął cienki głos. 

Watashi wa anata o rikai shite inai, anata wa sore o kurikaesudarou ka?" odezwał się z moim przetłumaczonym pytaniem. Chłopak stał jak wryty. Długo wpatrywał się we mnie, złagadzając swój wyraz twarzy. Wziął moje narzędzie i skierował do miejsca, gdzie powinny być jego usta. 

-Sumimasen, watashi wa eigo o hanasu koto ga dekimasen. -wymamrotał. Spojrzał na mnie ogromnymi oczami. 

„Wybacz. Nie umiem mówić po angielsku." zaskrzeczał translator. Pokiwałem wyrozumiale głową, uśmiechając się do Genjiego. Znaleźliśmy wspólny język. A raczej... bardziej trafnym stwierdzeniem będzie tu znalezienie wspólnego narzędzia. 

-Jestem Jesse McCree. I wiem, że ty masz na imię Genji. Miło mi cię poznać! Będziemy razem pracować. Jeśli chcesz, mogę uczyć cię angielskiego. -mówiłem do niego, co translator przetłumaczył. Po odsłuchaniu tłumaczenia, Japończyk ucieszył się, podskakując delikatnie. Powiedział jeszcze jedną rzecz do urządzenia.

„Podobno boisz się Angeli i Any. Musisz zachować ostrożność, czasem tu bywają." usłyszałem. Pokiwałem ze zrozumieniem głową.

Umówiliśmy się, że Genji będzie obserwował, w których godzinach odwiedza go blondwłosa doktor i będzie mnie o tym informował. Pożegnałem go i ruszyłem do swojego pokoju, jakby nigdy nic. Położyłem się na swoim łóżku i odetchnąłem, ocierając pot z czoła. Matko. Właśnie rozmawiałem z chłopakiem, który jeszcze wczoraj próbował mnie zabić. Czy ten dzień mógł zacząć się lepiej?

{Overwatch} Jesse McCreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz