Rozdział 2 Przeklęty fragment autostrady.

1.1K 102 69
                                    

nioh nioh, idziemy :'D 
zastanawiam się, czy po kryjomu wpleść tu Sombrę, mam na nią tak ogromny hype, że nie mogę <3 
zapraszam do czytania uvu
(kocham Message to Bears, największa inspiracja OwO)



Postanowiłem chwilę poczekać, zanim wejdę do środka. Zastanawiałem się, jak to zrobić, żeby nie zostać zauważonym. Obawiałem się nieco; mężczyźni wchodzący i wychodzący z baru, wyglądali naprawdę nieprzyjemnie. Byli ogromni, poubierani w skórzane spodnie, kurtki, buty... Pod budynkiem, na parkingu stały motory. Były gigantyczne, nie umiałem sobie wyobrazić, jak można jeździć na takim czymś i się nie zabić. Od zawsze patrzyłem na świat z dołu, zadzierając buzię wysoko, by coś ujrzeć. Widziałem bardzo niewiele.

Od zawsze marzyłem, żeby być silny, duży, mądry i samodzielny. Żeby brano mnie na poważnie. Żeby zostać kowbojem. Strażnikiem Dzikiego Zachodu, jak w tych starych filmach z Clintem Eastwoodem, czy w Niezawistnej Ósemce. Oni wszyscy byli tacy twardzi, nieugięci... mieli swoje super rewolwery, umieli się nimi posługiwać, jakby robili to od urodzenia. Zmieniali magazynki w ułamku sekundy! I zabijali wszystkich dookoła, jakby mieli celownik w oczach, który automatycznie naprowadza pociski w głowy ich wrogów.

Jednak zapominałem, że jestem tylko małą, słabą sierotą, która nie posiada ani rewolweru, ani umiejętności z nim związanych. Skierowałem się więc do bocznego wejścia.

W środku było bardzo głośno. Ciemny wystrój sprawiał, iż wydawało się, że pomieszczenie nie ma końca. Powoli podszedłem do serca całej lokacji. Dookoła wysepki, wewnątrz której przebywał właściciel baru, siedzieli mężczyźni i... pili. Niespecjalnie nawet ze sobą rozmawiali. Ich wzrok tkwił w szklance, lub w blacie. Hoker był strasznie wysoki i martwiłem się, że spadnę. Udało mi się jednak na niego wdrapać, ale mimo to.. wciąż byłem za niski, żeby w zupełności widzieć barmana czy spokojnie oprzeć się o blat.

-D-dzień dobry, czy dostanę szklankę wody? -pisnąłem cicho, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Jakiś mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem, odstawiając szklankę z hukiem.

-Jest kolejka, dzieciaku! Poczekaj na swoją kolej, kurwa. -warknął, łapiąc mnie wielką łapą i zrzucając z hokera. Spadłem na deski, rozcinając sobie rękę o wystający gwóźdź.

-Co robisz, kretynie? Przecież to jeszcze smark!

-No właśnie, co niby taka mała cholera robi w miejscu dla dorosłych?! Kto pozwolił mu tu wleźć?

Atmosfera robiła się... gęsta. Niektórzy z nich, podnieśli się ze swoich miejsc i ruszyli w kierunku wysepki. Schowałem się w kącie, przy jakimś pustym stoliku i obserwowałem przebieg wydarzeń.

Jedni uważali, że taki mały dzieciak jak ja nie powinien tu przebywać, drudzy – że powinno mi się okazać pomoc. Ostatecznie doszło do rękoczynów, rozpętała się prawdziwa bitwa.

W powietrzu latały stoły, krzesła, szklanki i butelki. To było idiotyczne, że taka głupia kwestia, w tak szybkim tempie, wyprowadziła całe towarzystwo z równowagi i teraz rozwalali dosłownie wszystko. Gdybym nie znajdował się w środku, a zobaczył taką sytuację w filmie, na pewno wydałaby mi się dużo bardziej śmieszna.

Nagle, od wejścia, odległego ode mnie o parę ładnych metrów, dobiegły dwa, głośne strzały. Przestraszyłem się, więc wpełzłem pod siedzenia. Byłem pewien, że za chwilę się pozastrzelają.

Jednak jak się okazało, strzały nie pochodziły z rewolwerów, a.. z karabinu pulsacyjnego. Nie byłem orłem w czytaniu, ale zdarzało się, że podkradałem książki z regału, zaszywałem się gdzieś na podwórku i czytałem. Raz, wpadła mi w ręce książka, opisująca rodzaje broni, jakie są na świecie. Od małych shotgunów, przez niewielkie wyrzutnie rakietowe, aż do ogromnych czołgów. Były w niej nawet opisane dźwięki, jakie wydają. Podobno kiedyś, również w ten sposób, można było poznać się na armii wroga.

{Overwatch} Jesse McCreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz