6:59
Wiem że zaraz usłyszę ten dźwięk. Przeraźliwy pisk budzika, brzmiący niczym zażynana świnia. Postanowiłam być ponad tym i cały czas leżałam w łóżku. Wytrzymałam dwie minuty, trzy minuty, ale przy piątej minucie zdenerwowana denerwującym dźwiękiem wstałam wyłączając budzik. Jak codziennie podeszłam do szafy w której , jak zawsze, panował nie porządek. Wybrałam kilka rzeczy i położyłam je na krześle wchodząc do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam poranne zabiegi kosmetyczne, czyli makijaż. Bez niego nikomu nigdy się nie pokazuje, bo bez niego wyglądam jak potwór. Wychodząc z łazienki zgasiłam światło i zamknęłam drzwi z hukiem. Zza drzwi wyjęłam deskę do prasowania i żelazko i zaczęłam prasować wcześniej przygotowane rzeczy. Nie minęło 5 minut gdy skończyłam zakładając je na siebie. Przed wyjściem wzięłam jeszcze telefon i plecak który spakowałam wczorajszego wieczoru aby następnie udać się krętymi schodami na parter. Weszłam do kuchni otwierając lodówkę i szukając czegoś co mogę zjeść. Po chwili moim oczą ukazał się jakiś serek który wyjęłam zamykając lodówkę. Z szuflady obok lodówki wyjęłam łyżeczkę i zaczęłam jedzenie. Włączyłam telewizor wpatrując się w niego co jakiś czas przełączałam kanały. Po zjedzeniu serka opakowanie wrzuciłam do śmietnika. Wstałam z krzesła i udałam się do drzwi frontowych. Przed wyjściem założyłam buty, które sięgały mi aż pod kolana. Następnie wyszłam zamykając za sobą drzwi. Tak wyglądał każdy poranek. Ta sama rutyna która nigdy się nie zmienia, I zawsze jest taka sama. Jak codziennie udałam się na przystanek. Po kilku minutach nic nie robienia i patrzenia się w ścianę przyjechał autobus Lini b7 który podjeżdżał centralnie pod moją szkołe. Po wejściu i zakupieniu biletu siadłam na jednym z nielicznych wolnych miejsc. Obserwowałam ludzi którzy siedzieli w autobusie. Ludzi znajomych a jednak nie znanych. Pani która zawsze kurczowo trzymała swoją torebkę, najprawdopodobniej obawiając się że zostanie okradziona. Mężczyzny palącego papierosa też nie zabrakło. Na końcu autobusu, jak zawsze siedziała grupka starszych odemnie chłopców. Chodzili oni do 3 gimnazjum czyli jedną klasę wyżej niż ja. Nagle usłyszałam huk i trzask, autobus zatrzymał się się a kierowca wyskoczył z niego jak postrzelony zbliżając się do maski. Otworzył on klapę która zasłoniła cały widok, ale z powodu wydobywającego się z tamtąd dymu domyśliłam się że pojazd ma problemy z silnikiem. Domyśliłam się że dalej nigdzie nie pojedziemy więc poprostu wyszłam z pojazdu kierując się w stronę szkoły. Byłam kilka ulic od szkoły, więc powinnam zdążyć na czas. Szłam dość szybkim krokiem i co jakiś czas odwracałam się z powodu uczucia obserwowania. Gdy obróciłam się po raz kolejny zauważyłam postać, która znajdowała się za jednym z drzew. Drzewa kryły go przez co nie widziałam jego twarzy a tylko kontur ciała. Obserwowałam ją uważnie nie zatrzymując się a gdy znajdowałam się około dwustu metrów od niej odwróciłam się żeby sprawdzić gdzie jestem. Po kilku sekundach odwróciwszy się nie zauważyłam już postaci. Po jakimś czasie znalazłam się już pod szkołą, do której pospiesznie weszłam orientując się że jestem spóźniona. Korytarze były puste, nie było na nich żadnej żywej duszy a jedyne co słyszałam to echo moich kroków. Weszłam do szatni zdejmując moja kurtkę i zmieniając buty udałam się na zajęcia.
CZYTASZ
Wyjątkowa-Five night's at Freddys
FanfictionSabrina- 14 latka która przeżywa śmierć matki a w spadku odziedzicza dom. Ojciec ją bije więc postanawia się przeprowadzić. W nowym domu i pizzeri Fazbeara zaczynają dziać się dziwne paranormalne żeczy. Jak historia się zakończy to jeszcze nikt nie...