-Niestety panie Grey... - wstrzymałem oddech, spodziewając się najgorszego. -Nie mogę udzielić więcej informacji przez telefon, musi się pan stawić u nas osobiście.
-Rozumiem. Postaram się jak najszybciej tylko, to będzie możliwe. - spojrzałem na Nadie, która na mnie patrzyła.
-Dobrze panie Grey w takim razie do zobaczenia. Proszę się zgłosić do rejestracji i poprosić mnie, a ja pana już poinformuję co dalej, dobrze?
-Oczywiście proszę pani.
-Do widzenia
-Do widzenia- po rozłączeniu się nie wiedziałem co tak naprawdę stało się Leili i dlaczego trafiła do szpitala. Nikt bez powodu tam nie trafia, bo przecież to nie żadna atrakcja tam trafić, przecież to kurwa nie jest park rozrywki. Nadia dotknęła mojego ramienia, a ja odruchowo przeniosłem spojrzenie na jej dłoń.
-Wszystko dobrze? Pobladłeś coś troszkę.
-Leila jest w szpitalu. - dziewczyna zmarszczyła brwi a ja uświadomiłem sobie, że ona nie ma bladego pojęcia, kim jest Leila, bo skąd miałaby wiedzieć, że jest ona moją żoną.
-Nadio, Leila to... - zawahałem się na chwile, ale i tak doskonale wiedziałem, że Nadia doskonale zdaje sobie sprawę, że mam żonę, bo przecież nie jest ślepa, a złota obrączka nie jest niewidzialna, dlatego nie mogłem jej kłamać...chociaż jej nie mogłem okłamać teraz. -Leila to moja żona.
-Och. A co się stało?
-Sam nie wiem. Pielęgniarka, która teraz do mnie zadzwoniła, przekazała mi tylko, że Leila jest u nich w szpitalu.
-To jedz do niej ja i tak muszę już iść. Wiesz moja mama może się martwić, bo powinnam być w domu już półtorej godziny temu, Czas tak szybko leci. Jakoś jej wytłumacze, że musiałam zostać w pracy po godzinach.
-W pracy której nie lubisz.
-No niestety, ale ona o tym nie wie i niech tak zostanie.
-Dobrze- z kieszeni marynarki wyjmuje wizytówkę i podaje ją dziewczynie. -Zadzwoń do mnie. Chętnie chce się jeszcze z tobą spotkać. -ona z uśmiechem wzięła wizytówkę. Odprowadziłem ją pod jej dom i już chciałem ją pocałować jednak wiedziałem że tak nie wypada. Pożegnałem się i podszedłem do kawiarni, gdzie zaparkowałem samochód. Po czym ruszyłem w stronę szpitala, w którym znajduje się moja żona. W jakim stanie tego nie wiem, ale obiecuje, że poruszę niebo i ziemię, jeśli mi nikt nie powie bym dostał odpowiedzi jakie mi się do cholery należą.
Wsiadając do samochodu nie myślałem już o niczym tylko o stanie Leili. Przez moją głowę przeszła myśl, że miała jakiś wypadek. Ta myśl wydawała mi się okropna. A co jeśli jej stan zdrowia nie pozwoli jej na normalne życie? Co, jeśli wyląduje ona na wózku inwalidzkim? Co, jeśli nie będzie mnie pamiętać, bo ma jakiś cholerny uraz mózgu?
-Kurwa mać! - chcąc wyładować swoją złość uderzyłem rękoma w kierownice, przez co rozległ się dźwięk klaksonu. Ludzie przechodzący tuż obok mojego zaparkowanego samochodu spojrzeli na mnie jak na kompletnego idiotę. Nawet jedna pani, stukała się palcem po czole. Patrząc się przy tym na mnie. Dała mi w ten sposób znać, żebym się leczył..heh domyślam się, że na pewno się wystraszyła owego dźwięku. By ją bardziej zirytować, uśmiechnąłem się do niej szyderczo, a ona tylko spojrzała na mnie poirytowana. Odpaliłem silnik samochodu. Usłyszałem znajomy mi warkot silnika, zupełnie jak mruczenie jakiegoś kota. Uspokajający dźwięk dla miłośników samochodów. Włączając się do ruchu, w radiu leciała właśnie ulubiona piosenka mojej żony. Sam przyznam, że nie cierpię tej piosenki. Jak dla mnie zawiera durny tekst o miłości i romantyzmie. Przecież w prawdziwym życiu tak słodko nie jest, trzeba przechodzić w ciągu swojego długiego życia przez miliony różnych złych sytuacji. Każdy postój na czerwonym świetle dłużył się niemiłosiernie. Już chciałem wiedzieć co z moją żoną. Jadąc w stronę szpitala natrafiłem na korek..nie sądziłem, że o tej porze dnia będzie tutaj coś takiego. Co rusz sprawdzałem czas i każda minuta wydawała mi się wiecznością, w końcu po prawie czterdziestu minutach postoju mogłem ruszyć w dalszą drogę. W końcu dotarłem do wielkiego budynku, przed którym stało kilka wielkich samochodów. Zaparkowałem swój samochód, po czym zgasiłem silnik samochodu i wysiadając z pojazdu czułem jak wali mi serce. Nerwy i nieświadomość zjadały mnie od środka. W końcu dotarłem do miejsca z wielkim napisem Rejestracja, przy której stała kobieta w średnim wieku. Podszedłem szybkim krokiem w jej kierunku.
-Dzień dobry. W waszym szpitalu znajduje się moja żona, chciałem się dowiedzieć co z nią. - kobieta podniosła głowę i spojrzała na mnie, odrywając swój wzrok z ekranu komputera.
-Dzień dobry. Jak nazywa się pańska żona?
-Leila Grey. Proszę posłuchać, dostałem telefon, że ona tu jest, więc chciałbym jak najszybciej wiedzieć co z nią jest, więc proszę szybko to sprawdzić.
-Przede wszystkim proszę się uspokoić, nie jest pan tutaj pierwszy, który chce uzyskać odpowiednich informacji. Jak pan widzi jest wiele osób potrzebujący odpowiedzi lub potrzebujący pomocy. Pozwoli mi pan, że sprawdzę informacje o pannie Grey i pana zawołam.
-Czy pani ogłuchła..chcę wiedzieć teraz co z moją żoną i gdzie ona jest nie interesuje mnie to że inni tu na coś czekają, mam to w dupie, zrozumiała to pani? -kobieta przy stanowisku obok oderwała się od pracy i spojrzała na mnie. Nie ukrywałem złości i irytacji zachowaniem obu kobiet, w końcu chciałem znać szczegóły trafienia do tego miejsca przez moją żonę. No bo kurczę nikt nie trafia do szpitala z byle powodu. Młoda kobieta podeszła do kobiety, która mimo wieku i pewnie stażu pracy nie umie mi pomóc. Młodsza recepcjonistka spojrzała jeszcze raz na mnie.
-Proszę pana wiem, że jest pan zdenerwowany, bo nikt tutaj nie trafia dla przyjemności, wiem, że martwi się pan o stan zdrowia żony, ale naprawdę proszę uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż koleżanka lub ja pomożemy tym państwu którzy właśnie są przy stanowisku. To nie zajmie zbyt wiele czasu. Proszę usiąść i poczekać. - zrezygnowany całą tą sytuacją, postanowiłem posłuchać kobiety i usiadłem na krzesełku. Przez ten czas oczekiwania, przyglądałem się co się dzieje wokół mnie. Wokół mnie byli ludzie, którzy potrzebowali pomocy specjalistów z różnych dziedzin nauk medycznych takich jak chirurg czy też ortopeda. W końcu przyszedł czas na mnie, podszedłem znów do okienka, tym razem do tej młodszej recepcjonistki. Wziąłem głęboki wdech.
-Leila Grey została tu przyjęta, chciałbym się wreszcie dowiedzieć co z nią. - kobieta bez słowa wystukała dane Leili na klawiaturze, po czym spojrzała na mnie.
-Pani Grey znajduje się w sali numer 135, która mieści się na drugim piętrze. Nim pan się tam uda, mam informacje, aby zgłosił się pan do lekarza prowadzącego. Zaraz zadzwonię i przekaże, że pan już jest.
- Oczywiście. Dziękuję. - szybkim krokiem udałem się w stronę wind. W głowie miałem myśl, że zaraz dowiem się co z Leilą i że niebawem ją zobaczę.
CZYTASZ
Inne Oblicze Greya (Zakończone)
FanfictionSzczęście i harmonia nigdy nie są nam gwarantowane, wystarczy jedna zła decyzja, by to, co było rozleciało się jak domek z tali kart. Czasem przeszłość potrafi się odezwać i wziąć nad nami górę. Miłość, wierność i uczciwość małżeńską może zakłócić t...