9. ,,Oblicza strachu"

5.1K 299 28
                                    



Odkryłam, że są dwa oblicza strachu. Przynajmniej dla mnie. Na ten moment.

Pierwszy - ten zdecydowanie gorszy - paraliżuje wszystkie mięśnie, wywołuje łzy i sprawia, że trzęsiesz się z przerażenia. To ten rodzaj, którego nienawidzimy i robimy wszystko, aby nie stanąć z nim twarzą w twarz. Podczas drugiego czujemy podniecenie. Jest on wyzwalający, adrenalina krąży w naszych żyłach i za nic nie chcemy z niego rezygnować. Z jednej strony jest strach przed konsekwencjami, ale jest on nikły w porównaniu z emocjami, które nam towarzyszą, gdy osiągniemy cel. Właśnie go odczuwałam, w tym momencie. Adrenalina przejmuje kontrolę nad moim ciałem, oddech przyspiesza, serce w szybkim tempie obija się o klatkę piersiową.

Nigdy nie sądziłam, że dostanie się na kuchnię będzie tak skomplikowane. Gdy już po cichu bez żadnych przeszkód dotarliśmy do jadalni, myślałam, że od celu dzielą nas tylko metalowe drzwi. Nic bardziej mylnego.

Niall, jak to sam powiedział, w związku z tym, że należał do grupy osób z przeszłością kryminalną, nie miał problemu z otworzeniem zamka. Jedna znaleziona wsuwka i po kłopocie. Szczerze mówiąc, nigdy nie sądziłam, że to naprawdę działa.

Za drzwiami, jak się okazało nie było kuchni. Znajdowały się tam wąskie, strome schody. Schodzenie po nich nie było najlepszym pomysłem biorąc pod uwagę całkowity brak światła. Z tego też powodu schodziliśmy teraz gęsiego, schodek po schodku w kompletną otchłań.

- Nie wiedziałam, że będziemy przemieszczać się po piętrach. - przyznałam, najciszej jak potrafiłam, ale tak by mogli mnie usłyszeć.,

- Wydaje mi się, że kuchnia jest pod wszystkimi piętrami. Jeszcze kilka schodków, jedne drzwi i jesteśmy. Na dole w razie czego jest dużo miejsca na ewentualne schronienie. Ciemność działa na naszą korzyść - pokiwałam głową na szept Nialla mimo, że nikt nie mógł tego zobaczyć.

Schody były długie i kręte, więc odetchnęłam z ulgą, gdy wreszcie je pokonaliśmy.

- Teraz trzymajmy się naprawdę...

- Cicho - mruknął szybko Harry przerywając blondynowi. - Słyszycie?

Na moment pogrążyliśmy się w głuchej ciszy, aby sprawdzić o co chodziło Stylesowi. Nie trwała ona długo, gdyż zaraz usłyszeliśmy z góry kroki oraz przytłumione głosy. Powiedzenie, że byłam przerażona byłoby niedopowiedzeniem. Pięknie, Maddie. Teraz was nakryją i pożrą żywcem.

Z ust blondyna wydobyła się wiązanka soczystych przekleństw.

- Za schody, już. - wydał polecenie. Jego głos był ledwo słyszalny, ale byłam teraz wyczulona na najmniejszy dźwięk.

Gdyby Niall nie pociągnął mnie w wyznaczonym kierunku, stałabym dalej czekając na wyrok. Byłam całkowicie sparaliżowana przez strach oraz konsekwencje jakie nas czekają, gdy już zostaniemy nakryci. Nie widziałam innej możliwości. Pod schodami było na tyle ciemno, że nikt by nas nie zauważył, ale szczerze wątpię, że ktokolwiek schodziłby tu bez źródła światła.

Działaliśmy jak roboty według cichych instrukcji Nialla. W ten oto sposób siedzieliśmy ściśnięci i przerażeni czekając na zbliżającą się osobę.

- Nie zamknąłeś drzwi. - stwierdziłam, wprost do ucha Horana. - Wiedzą, że ktoś tu jest - chłopak ścisnął moje kolano jako znak potwierdzenia.

- Staraj się zapanować nad oddechem, szczególnie jak będą już dostatecznie blisko, aby nas usłyszeć - wypowiadał powoli słowa nachylając się nad moim uchem. - I nie bój się, wyjdziemy z tego. - Mimo zapewnień nie byłam tego pewna.

To nie miało prawa ujść nam na sucho. Moja podświadomość od początku krzyczała, abym się wycofała. Czemu nie mogłam posłuchać? Ostatnim razem jak ją zignorowałam skończyło się jeszcze gorzej...

Periden House | Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz