22. ,,Na to liczę"

3.5K 275 64
                                    




Całe zmęczenie momentalnie ze mnie wyparowało. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona, aby zapalić światło. Nie było pieprzonej mowy, że Niall Horan właśnie siedzi przy moim łóżku. Po prostu nie. Gdy już doskoczyłam do włącznika, potrzebowałam krótkiej chwili  na przyzwyczajenie oczu do jasności.

- Co ty tu robisz? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, zaraz po odwróceniu się, celując palcem w jego stronę. 

Czy ja nie mogłam, do cholery, mieć chwili wytchnienia?

- Wiesz, potrzebowałem niewielkiej pomocy Harry'ego, nie było łatwo, ale...

- Mam gdzieś jak się tu dostałeś! Sformułuję pytanie nieco inaczej - na jaką cholerę tutaj przyszedłeś? - Byłam zmęczona, a jego obecność dodatkowo podnosiła mój poziom irytacji. Matko, to nie może skończyć się dobrze.

- Nie mogłem dostać się tu w dzień, a koniecznie musiałem się z tobą zobaczyć. Sprawdzić, czy wszystko w porządku i...

- Niall - wtrąciłam, zbliżając się o parę kroków. Chłopak spojrzał na mnie pytająco. O dziwo, już nie miał tego lekceważącego wyrazu twarzy. - Co cię to obchodzi? Przecież nie jesteśmy przyjaciółmi - zaśmiałam się lekko, kręcąc powoli głową, mimo że nie było w tym ani odrobinę radości.

- Obchodzi, Mads. Zdecydowanie bardziej niż ci się wydaje. Możemy o tym porozmawiać, proszę? - spytał szeptem, wyciągając dłoń w moją stronę. Nie chwyciłam jej, ale - niezbyt chętnie - usiadłam na łóżku.

- Streszczaj się, a potem znikaj. Chyba, że masz mi do powiedzenia więcej 'miłych' rzeczy, to od razu możesz sobie darować - rzuciłam, patrząc na niego bez żadnych emocji. A przynajmniej się starałam. W środku aż mnie rwało z bólu. Cholernie dużo kosztowało mnie zgrywanie zimnej suki i stłumienie chęci rozbeczenia się na jego oczach.

Blondyn przez chwilę dokładniej się mi przyglądał. A właściwie, sińcowi pod okiem. Zbliżył dłoń do mojego policzka, ale odsunęłam się, nim zdążyłam poczuć jego dotyk. Nie powiem, sporo mnie to kosztowało. Tęskniłam jak cholera za ciepłem, które czułam kiedy, choćby lekko, muskał moją skórę.

- Tak bardzo cię przepraszam, Maddie. - W jego głosie słyszałam skruchę, a na twarzy odmalowywało się szczere poczcie winy. Cóż, przynajmniej żałował.

- Nie musisz. Co jak co, ale zdaję sobie sprawę, że nie uderzyłeś mnie celowo. Aż tak nisko cię nie oceniam.

- Właściwie - westchnął - chciałem przeprosić nie tylko za to.

- Nikt nie każe ci przepraszać za prawdę. Powiedziałeś co myślisz i... - urwałam, gdy zdałam sobie sprawę, że lada moment głos zacznie mi drżeć. Wzięłam kilka głębokich wdechów, by się uspokoić i nadal trzymać fason. Jeśli to w ogóle możliwe, po tym co odwaliłam na dole.

- Wiem, że nic nie usprawiedliwi tego co powiedziałem. Na Boga, nawet nie wiem czemu to powiedziałem! Wiem tylko, że o tych słowach można powiedzieć naprawdę wiele, ale na pewno nie to, że są prawdą.

Szczerze mówiąc nie wiedziałam, co mam mu teraz powiedzieć. Patrzyłam na chłopaka przede mną bez żadnego wyrazu. Liczyłam, że nie widać, jaką burzę emocji wywołały we mnie jego słowa. Zdezorientowanie, złość, zaskoczenie, smutek, a nawet rozbawienie i ziarenko nadziei. Ale chyba najbardziej byłam tym wszystkim po prostu zmęczona.

- Wiesz, jeśli mam być szczera, to mam ochotę zaśmiać ci się w twarz - powiedziałam, przymykając na chwilę oczy. - Co ty tak właściwie próbujesz mi powiedzieć? Że kłamałeś? Nie wiem, bawiło cię to? Masz jakieś chore upodobania, które polegają na sprawieniu bólu ludziom, czy coś w tym stylu?

Periden House | Niall Horan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz