Cholernie bolała mnie głowa. Każdy hałas był dla mnie zabójczy, chciało mi się tylko leżeć w łóżku przez cały dzień i spać. Jednak moje życie nie było tak piękne, bym mogła sobie na to pozwolić. Kealia obudziła mnie o 9.00 rano. Była ewidentnie wkurzona. Gadała coś o krowach i nie wykonywaniu swoich obowiązków, lecz zbyłam ją głośnym jęknięciem. Czułam się fatalnie po wczorajszej imprezie i nie zamierzałam karmić tych głupich zwierząt. Miałam gdzieś wujka. Mógł się wkurzać, denerwować, krzyczeć, nawet mnie wyrzucić z domu. Mimo wszystko, nie żałowałam wczorajszej nocy. Po szybkim numerku w łazience z przystojnym Alexem, wróciłam na parkiet i bawiłam się do 3.00 nad ranem. Potem prawdopodobnie zgarnął mnie Cameron do domu. Nie byłam tego pewna, gdzieś po drodze urwał mi się film. Chłopak chyba nie był zadowolony z tego, co zrobiłam z łazience. Na pewno był zazdrosny. W mojej głowie siedziała scena sprzed klubu, w której się kłóciliśmy. On mówił coś do mnie podniesionym głosem, ja trzymałam ręce na jego szyi, byłam bardzo, bardzo blisko. Z pewnością zżerała go zazdrość i smutek z mojego powodu. Ale cóż... To była tylko i wyłącznie jego wina, że mnie wtedy zostawił. Cały tydzień się tak nie bawiłam, czego bardzo żałowałam. Musiałam pogadać z Dallasem, by zabrał mnie na kolejną taką imprezę.
Zdecydowałam się wstać, kiedy moja głowa była na krawędzi życia oraz śmierci. Wyciągnęłam z walizki małe pudełko, w którym znajdowały się wszystkie potrzebne leki. Wzięłam witaminy, a potem wsypałam saszetkę na kaca do szklanki wody. Dziękowałam siłom wyższym za stworzenie takiego leku. Zawsze gdy go brałam, od razu czułam się lepiej. Wyszłam z pokoju, kierując się do łazienki. Wzięłam długi, gorący, orzeźwiający prysznic, by pozbyć się smrodu potu oraz alkoholu ze swojego ciała. Umyłam zęby miętową wybielającą pastą, a twarz tonikiem głęboko oczyszczającym i nawilżającym. Kiedy wróciłam do pokoju, założyłam krótkie czarne spodenki oraz białą bokserkę z głębokim dekoltem. Wypiłam kolejny napój zmieszany z saszetką na kaca, a w międzyczasie pomalowałam się. Na głowę założyłam materiałową opaskę w czerwonym kolorze z kokardką, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Przeglądając się w lusterku, stwierdziłam, że wyglądałabym jeszcze lepiej z pomalowanymi na krwistą czerwień ustami. Przy okazji dorobiłam sobie jeszcze dłuższe kreski przy oczach, by nadać im bardziej koci kształt. Założyłam czarne, skórzane muszkieterki na szerokim obcasie marszczone na nogach, które je wyszczuplały. Na ramiona zarzuciłam dżinsową kurteczkę, ponieważ dzisiejszy dzień był chłodny oraz deszczowy. Wyszłam z pokoju, a w jadalni zobaczyłam wujostwo, które siedziało na krzesłach z poważnymi oraz zdenerwowanymi minami. Obok nich siedział wkurzony Carter, a Kealia uśmiechała się złośliwie.
- Ktoś umarł? - zapytałam zmęczonym głosem.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie trochę soku jabłkowego do szklanki. Na pewno nie był świeżo wyciskany, ale musiałam ugasić pragnienie w gardle. Po pracy z pewnością musiałam skoczyć do sklepu z ekologicznym i zdrowym jedzeniem, który znalazłam kilka dni temu w miasteczku.
- Wiemy, co robiłaś zeszłej nocy - oznajmiła ciocia.
- Byłam na imprezie z Cameronem - powiedziałam, odwracając się w stronę rodziny.
Nigdy nie można było kłamać podczas takich rozmów, tylko pomijać niektóre elementy prawdy. Zdążyłam się tego nauczyć już kilka lat temu w czasie kłótni z rodzicami.
- Wróciłaś do domu o 4.00 nad ranem! Całkiem pijana! Nie kontaktowałaś ze światem! Masz 19 lat! Nie przyjechałaś tutaj, żeby szlajać się po knajpach, wracać do domu nad ranem zalana w cztery dupy! - wrzasnął wujek, po czym uderzył dłonią w stół, przez co herbata cioci wylała się z filiżanki, ale nikt nie zwrócił na to uwagi.
- Jestem młoda i mogę zaszaleć. Wujku, nie popadaj w paranoję, poszłam tylko na imprezę i się trochę napiłam. Robisz z igły widły, to normalne. Ale co wy możecie wiedzieć, skoro całe życie spędziliście na tym zadupiu... - Wywróciłam lekceważąco oczami.
CZYTASZ
62 dni || Magcon
FanfictionKsiężniczka San Francisco zawiera układ z rodzicami. Wyjedzie do rodziny na 62 dni, a rodzice zafundują jej wymarzone studia modowe w Nowym Jorku. Dziewczyna od razu się zgadza, nie wie jednak, jak ciężko będzie zmierzyć się z nową rzeczywistością...