* Kilka godzin później *
/Jake/
Zszedłem na dół już w pełni ubrany. Wszedłem do kuchni jednak zdziwiłem się kiedy zauważyłem ojca. Od razu z kieszeni spodni wyciągnąłem scyzoryk i go rozłożyłem.
Wszedłem do salonu.
- Wiesz, co? Schowaj ładnie ten scyzoryk.- mruknął mój ojciec nawet na mnie nie patrząc - Widać go. Mówię, żeby nie było pytań.- w końcu na mnie spojrzał.
Prychnąłem i pociągnąłem rękaw bluzy pokazując ostre narzędzie.
Widziałem przerażenie w oczach matki.
- Muszę to...- zwróciłem się do rodzicielki, ale nim się obejrzałem miałem do tyłu wykręconą rękę.
- Chyba nie myślisz, że bez powodu byłem jednym z lepszych w swoim fachu, co?- usłyszałem głos ojca nad uchem, kiedy wyjmował mi scyzoryk z ręki.
Byłem zdziwiony, że w tak szybkim tempie i nie zauważenie, znalazł się za mną.
Puścił moją dłoń i stanął przede mną.
- Nie jesteś pierwszą osobą, która chce to zrobić.- mruknął nie przejęty rozgryzając do końca mój plan. Złożył nożyk i rzucił go na stolik.
- Wyjdź z tego domu.- odezwałem się w końcu.
- Jestem u siebie.- powiedział patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
- A ty na to pozwalasz, tak?- zapytałem pretensjonalnie kobietę, która mnie urodziła.
- Pozwalam. Usiądź. Musimy porozmawiać.- powiedział spokojnym głosem i przytuliła się do ojca.
- O czym?- usiadłem na fotelu.
- Zayn.- spojrzała na ojca - Koniec kłamstw.
- To czego się dowiedziałeś jest prawdą... Byłem mordercą. Swojej matki w to nie mieszaj.
- Nie jest wam czasem wstyd? Dwoje morderców wychowujących dwoje dzieci. To prawie tak samo jakbyś pozwolił dwóm pedofilom zaadoptować dziecko.- krzyknąłem.
- Uspokój się.
- Co chcesz mi powiedzieć? "Każdy z tych ludzi zasługiwał na śmierć"?
- Większość.- westchnął.
- Ja uważam, że ty powinieneś grzyźć teraz piach. Gdybyś mnie nie powstrzymał to wbiłbym ci ten pieprzony scyzoryk w serce i patrzył jak krew zaczyna brudzić twoje ubrania, jak bierzesz ostatnie tchnienie, jak zdycjasz jak pieprzony pies!
- Jake..- matka chciała mnie upomnieć, ale ojciec ją powstrzymał.
- Nie zmienie już swojej przyszłości, ale w sumie... Nie żałuję jej.
- Jesteś chory psychicznie.- zaśmiałem się i wstałem - Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.- od razu w pośpiechu wszedłem do przedpokoju, założyłem buty i wbiegłem z domu.
/Rose/
- On jest narwany.- powiedziałam ukrywając twarz w dłoniach - On chciał cie zabić.- Mówiłam jak w jakimś amoku.
- Nie uda mu się to. Nie jest łatwo zabić zabójce.- prychnął
- O czym ty mówisz? Nie widziałeś jego oczu? On był gotowy cie teraz zabić!- podniosłam głowe.
- Niech próbuje.- wzruszył ramionami.
- Nie mam już na was obydwu słów.- wstałam i zaczęłam chodzić po salonie.
Nagle przyszło mi coś do głowy.
- O cholera.- powiedziałam i spojrzałam przerażona na Zayna - Mam przeczucie, że będzie chciał skontaktować się z Colin'em.
- Nie zrobi tego.- brunet od razu zaprzeczył.
- Skąd ta pewność?
- Jest taki jak ja.- prychnął - Będzie chciał się najpierw wyładować.
- Jesteś pewny co do tego?
- Nie, jestem pewny co ja bym na jego miejscu zrobił. Trzeba dać mu czas.- wyjął papierosy z kieszeni i wziął jednego.
- A co jeśli zrobi coś głupiego? - spojrzałam na swoje dłonie.
- Coś głupiego zrobić zrobi, ale nie zrobi sobie ani nikomu innemu krzywdy. Bynajmniej tak mi się wydaje.- odpalił papierosa i zaczął się nim zaciągać.
- Trzeba iść za nim!- wrzasnęłam.
- Nie. Jake potrzebuje czasu. Zobaczysz dziś lub jutro wróci cały i zdrowy do domu.
* Wieczorem *
/Jake/
Stałem z boku i patrzyłem na samochody, które za chwilę będą się ścigać. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nadal byłem wściekły. W końcu zebrałem się na odwagę.
Odepchnąłem się od drzewa i ruszyłem w kierunku typów, których obserwowałem już od dłuższego czasu.
- Macie coś? - zapytałem, a wyższy ode mnie o głowę chłopak spojrzał na mnie.
- Zależy co chcesz.- zaśmiał się.
- To co masz najlepsze.
- Masz.- podał mi coś, a ja wyciągnąłem z kieszeni portfel i dałem mu dwa banknoty o dużych nominałach.
- Starczy?- zapytałem.
- Tak.- kiwnął głową.
Schowałem narkotyki do kieszeni i udałem się bardziej na ubocze niż stałem przed chwila. Zarzyłem narkotyki i dopiero po chwili odczułem tego skutki.
Pod wpływem chwili pożyczyłem auto od jakiegoś typa nie myśląc o konsekwencjach i wystartowałem w wyścigu. Ostatnie co pamiętam to to, że zjechałem z trasy tracąc kontrolę nad pojazdem. I tyle, że zdarzyłem wyskoczyć z auta nim te uległo wypadkowi.
---Kocham Wattpada! Serio -.-
Ten rozdział miał być 23.07., ale co? Nie dodał się, a ja byłam przekonana, że jest inaczej -.-
Za chwilę wrzucę kolejny.
Inne opowiadania:
► Random Knowladge ||Z.M.
► Wyzwanie: Psychiatryk
►Trylogia: Akt Miłości ||L.H.
► Kogo wybrać? ||Z.M. & L.H.
► Thanks to her life ||L.H.
CZYTASZ
Hooligans: Bonus (sequel Hooligans: Life is Hard)
FanficCo się stanie jeśli rodzinne tajemnice ujrzą światło dzienne? Opowiadanie ma miejsce 10 lat po wydarzeniach z bonusu w "Hooligans: Life is Hard." Część I - "Hooligans" Część II - "Hooligans: Life is Hard" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans:...