-Mogę już otworzyć oczy? - Spytałam po raz setny mając nadzieje, że może tym razem się zgodzi ale niestety odpowiedź Lauren była znowu taka sama.
-Nie. - Zaśmiała się z mojej niecierpliwości.
Ułożyłam się wygodnie na fotelu i oparłam plecy o oparcie. Poczułam rękę dziewczyny na udzie przez co na moich ustach pojawił się mały uśmiech. Złapałam za nią splatając nasze palce. Nie widziałam jej twarzy ale byłam całkiem pewna, że uśmiechnęła się na ten gest.
-Zrobiłaś się tajemnicza.
-Zawsze taka byłam. - Odparła.
-Racja. - Westchnęłam przypominając sobie nasz związek dwa lata temu. Nie tyle co była tajemnicza ale też skomplikowana i szybko wpadała w złość. Ciekawe czy jedna z dwóch kolejnych rzeczy się zmieniła czy też nie.
-O czym myślisz? - Spytała wyrywając mnie tym samym z moich wspomnień.
-O tobie. O nas z przed dwóch lat.
-Oh. - Westchnęła.
Nie musiała nic mówić. Byłam pewna, że rzecz jaką sobie teraz przypomniała to moment gdy wyjechała zostawiając mnie. Nie lubiłam do tego wracać bo zawsze to psuło mój humor i chciało mi się płakać. Nie chciałam więc też żeby zielonooka o tym myślała.
-To przeszłość Lauren. Najważniejsze, że wróciłaś. Nie żyjmy przeszłością. Liczy się tylko tu i teraz.
-No więc tu i teraz chcę cię pocałować. - Oświadczyła łapiąc mnie za biodra i wciągnęła na swoje kolana. Nim zdążyłam zaprzeczyć jej usta znajdywały się na moich nie pozwalając wydobyć żadnego innego dźwięku oprócz cichych jęków. Splotłam swoje ręce na jej ciepłym karku pogłębiając przy tym nasz pocałunek.
Byłam pewna, że oszalałam. Miałam chłopaka, a od wczoraj nie potrafiłam się oderwać od dziewczyny. Dostałam wczoraj znak, który chciałam i w nocy okazało się, że moje ciało należy do Lauren. Ja należę do Lauren. A szyja pełna malinek jest tego tylko potwierdzeniem.
Dziewczyna odwiązała chustę zasłaniającą mi oczy dzięki czemu gdy się oderwałam od jej miękkich warg mogłam popatrzeć w jej cudne tęczówki.
-Jesteśmy na miejscu. - Powiadomiła próbując opanować oddech.
Kiwnęłam głową i zeszłam z jej kolan. Wyszłyśmy z samochodu i ruszyłam za Lauren. Złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się do mnie ukazując swoje białe zęby. Nie wiedziałam co ona kombinuje ale znając ją to może być wszystko. W końcu z pewnej odległości zobaczyłam duży balon.
-Nie wierzę. - Pisnęłam stając w miejscu.-Zabierasz mnie na lot balonem?
-Tak.
Nie myśląc nad tym co robię skoczyłam na dziewczynę o mało jej przy tym nie wywracając. Wtuliłam twarz w jej szyję zaciągając się zapachem Lauren, który był jednocześnie zwykły i niezwykły. Pewnie dlatego, że należał do tej konkretnej osoby.
-Nie wiedziałam, że aż tak się ucieszysz Camz. - Zachichotała mocniej mnie do siebie przyciskając.
-To było moje marzenie. - Odsunęłam twarz od jej tak żebym mogła patrzeć w jej oczy.
-To je spełnijmy.
Chciałam z niej zejść ale mi na to nie pozwoliła i zaniosła mnie prosto do środka balona. Gdy odrywałyśmy się od ziemi na moich ustach cały czas był szeroki uśmiech. Nigdy nie myślałam, że kiedyś to się wydarzy.
Patrzyłam jak wszystko się zmniejsza gdy byłyśmy coraz wyżej. Poczułam ręce oplatające mnie w pasie i od razu wtuliłam się plecami w tors dziewczyny.
-Umiesz tym latać? - Spytałam cały czas przyglądając się miastu z góry.
-Zrobiłam szybki kurs. Nie musisz się bać ze mną jesteś bezpieczna.
-Wiem to. - Odparłam odwracając się do niej przodem a to co zobaczyłam mnie zabiło.
Jej zielone oczy były przepełnione szczęściem ale pojawiły się w nich też łzy. Przestraszyłam się bo nie wiedziałam co takiego powiedziałam.
-Cieszę się, że po tym co zrobiłam dalej czujesz się przy mnie bezpieczna.
-Zawsze będę. - Szepnęłam przy jej ustach i złożyłam na nich delikatny pocałunek.
-Wszystkie drogi prowadzą mnie do ciebie. - Zaśmiała się zgarniając kosmyk moich włosów i zaczesała mi je za ucho.
-Co? - Zmarszczyłam brwi.
-Parę razy wsiadałam do auta i jechałam przed siebie. Za każdym razem orientowałam się gdzie jestem jak widziałam znak miasta. Jakby wszechświat chciał mi coś powiedzieć.
-Może trzeba było go słuchać. - Trzepnęłam ją ręką delikatnie w ramię na co zachichotała.
-Będę się starać Camz. Zrobię wszystko żeby cię odzyskać.
-Na razie dobrze ci idzie. - Przyznałam składając pocałunek na jej szczęce.
Cieszyłam się, że chociaż wylądowałyśmy w łóżku dalej chce się starać. Że nie wzięła tego jako znak, że znowu należę tylko do niej. Na razie wiem to tylko ja i to wystarczy, a ona niech się stara.
Poczułam wibrację w kieszeni więc wyciągnęłam telefon i przeczytałam wiadomość. Cholera tylko nie teraz.
-Musimy wracać Lo. - Oznajmiłam.
Dziewczyna była tak samo nie zadowolona jak ja. Ale niestety od niektórych obowiązków nie mogę uciec, a nawet nie chcę.
Od Mani: Potrzebujemy cię. Teraz.
CZYTASZ
Everything Leads Me To You...✔
Hayran KurguMinęły dwa lata od straty dwóch najważniejszych osób w życiu Camili. Dziewczyna ruszyła do przodu ze swoim życiem. Ma własne mieszkanie, pracę, niesamowitych przyjaciół, którym pomaga i chłopaka, który o nią dba. Ale przeznaczenie lubi sobie płata...