13

899 45 6
                                    

Właśnie lecimy po Harrego. Siedzę z tyłu z Ron'em. Fred siedzie za kierownicą a obok niego George. Bałam się jak diabli ,żeby nigdzie nie wjechali. Zbliżamy się do Privet Drive 4. Spoglądamy do okna Fred puknął do okna. W oknie z kratami pojawił się Harry.
Harry: Fred George Ron Neomi co wy tu robicie ?
Ron: Przyjechaliśmy po ciebie.
Neomi: Dobra zbieramy się George podaj hak i linę.
Przyczepiłam hak z liną do krat. Fred przyśpieszył i wyrwał kraty. Szybko wzięliśmy walizkę chłopaka i włożyliśmy do tyłu. Kiedy Harry wchodził do wozu jego wuj złapał go za nogę. Ciągnęliśmy go do siebie ,a jego opiekun wypadł z okna. Potter wszedł do samochodu i razem polecieliśmy w stronę Nory. W połowie drogi zasnęłam.

( Pov. George )
Spojrzałem się do tyłu Neomi sobie smacznie śpi. Uśmechnąłem się pod nosem. Wygląda tak słodko, kiedy śpi.
Fred: Nie gap się tak na nią.
George: Eee co?
Ron: Kiedy jej powiesz?
Harry: No właśnie?
George: Kiedy przyjdzie czas.
Fred: Powoli się zbliżamy niech ktoś ją obudzi.
George: Lepiej nie.
Harry: A to czemu?
George: Jeśli chcesz mieć następnego dnia pomalowane włosy to proszę.
Harry: To ja lepiej po dziękuje.
Ron: Dobra decyzja.
Fred: George ją przeniesie.
Widziałem jak Fred głupio się uśmiecha. Właśnie lądowaliśmy chłopaki właśnie wyszli powoli wziąłem Neomi na ręce. Była taka leciutka. Szliśmy powoli do domu Harry otworzył mi drzwi.
Ron: Myślisz ,że mogę ciastko ?
Fred: Bierz mama się nie skapnie.
Po tych słowach weszła mama. Spojrzała się na nas gdyby nie to ,że Neomi spała jeszcze zaczęła by nas pouczać. Szybko poszliśmy do pokoju zostawiliśmy Neomi w pomieszczeniu i cicho wyszliśmy na śniadanie. Usiadłem razem z Fred'em na nasze standardowe miejsce. Do kuchni wszedł tata.
Pan Artur: Witaj moja rodzinko.
Usiadł na krześle i spojrzał na Harrego.
Pan Artur: A ty kto ?
Harry: A przepraszam pana jestem Harry Potter.
Pan Artur: O na Merlina Harry Potter w moim domu.
Pani Molly: Arturze wiesz co twoi synowie zrobili pojechali twoim samochodem do Little Whinging.
Pan Artur: I jak wszystko działa.
Razem z Fred'em zaczeliśmy przytakiwać.
Pani Molly: Arturze.
Pan Artur: To znaczy eee jak mogliście się tak narazić na nie bezpieczeństwo.
Razem z Fred'em nie mogliśmy się powstrzymać do nie parsknięcia śmiechem.
Po chwili do kuchni weszła Ginny.
Ginny: Mamo gdzie jest mój zielony sweter?
Pani Molly: Jest w górnej szafce.
Siostra spojrzała się  na Harrego.
Harry: Cześć.
Zwrócił się do niej. A ona uciekła na górę.
Harry: A jej co się stało?
Ron: Nic po prostu cały czas o tobie gada i gada aż wytrzymać nie można.
Fred: Cały czas dzień w dzień.
George: No nie przesadzaj.
Do kuchni weszła Neomi. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła.

( Pov. Neomi )
Wstałam jakimś dziwnym cudem znalazłam się w łóżku. Przecież jechaliśmy po Harrego. Wiem tyle ,że zasnęłam w samochodzie tylko tyle , więc kto mnie przeniósł. Szybko poszłam do łazienki zabierając po drodze spodenki i czarny crop top. Ubrałam się i zeszłam szybko na dół witając się ze wszystkimi. Usiadłam przy chłopakach.
Neomi: Kto mnie wyniósł z samochodu?
No i wszyscy spojrzeli się na George.
George: No ja.
Neomi: Mogłeś mnie obudzić nie musiał byś dźwigać.
George: Jesteś lekka jak piórko.
Naszą rozmowe przerwał Fred.
Fred: Buzi buzi cmok cmok.
George&Neomi: Zamknij się!!!
Fred: Już mówią razem.
George&Neomi: Chcesz powtórkę z rozrywki ?!
Fred: Nie dziękuje.
Neomi: Dobrze ,że nie chcesz bo nie chce mi się latać za tobą.
Do pomieszczenia wszedł Persy.
Persy: Dzień dobry.
Neomi&George&Fred: Cześć kołek.
Spojrzał się na nas pogardliwym wzrokiem ,a my oddaliśmy pięknym uśmiechami.
Molly: Ooo poczta leci.
No i Error wleciał w okno i wszedł na blat kuchenny.
Persy: Poczta dziś tak wcześnie?
Artur: No to dyrektor wie gdzie jesteś Harry.
Molly: Szybko zajadajcie i idziemy na zakupy.
Szybko zjadłam i poszłam na górę wziąść klucz od skrytki i bluzę jeśli by było zimniej. Wszyscy się spotkaliśmy przy kominku.
Molly: No to Ron pokaż Harremu jak to się robi.
Rudy wziął garść proszku Fiu i wszedł do kominka.
Ron: Na Pokątną!
Wykrzyknął i rzucił proszek.
Molly: No to teraz ty Harry.
Okularnik zrobił to samo co Ron.
Harry: Na Przekątną!
I rzucił proszek.
Fred: Co on powiedział?
Neomi: Na Przekątną.
Molly: No to ładnie.
Neomi: Może teraz ja i poszukam go na Nokturnie.
Artur: Lepiej nie Harry da sobie radę.
Weszłam do kominka i po chwili byłam już na miejscu. Po chwili pojawili się George i Fred. Wyszliśmy szukać Harrego po chwili znaleźliśmy go z Hermioną i Hagrid'em. Spojrzałam na kuzyna z uśmiechem i poszłam razem z chłopakami. Weszliśmy do banku gringota po moje złoto. Po zabraniu pieniędzy. Szliśmy do Esy Floresy. Wepchnęłam się przed spory tłumek ,a po drugiej stronie stał Gilderoy Lockhart. Nie na widzę tej szumowiny. Wypchnęłam się z tłumu. Spojrzałam na Harrego niosącego książki tego kretyna. Po chwili Potter oddał je Ginny i Pani Weasley. Natychmiast zauważyłam Malfoy'a gadającego z Harrym. Szybko pobiegłam tam. Chodź było to bardzo trudne przez tyle ludzi.
Draco: Kogo my tu mamy Potter.
Harry: Zamknij się Malfoy.
Draco: Uuu idzie też tu Black ,kiedy wypuszczą rodziców z pierdla.
Neomi: Wiesz mam ochotę ci raz ,a porządnie dokopać ,ale wiesz dzieci się nie bije i to jeszcze chorych na autyzm.
Po tych pięknych słowach z moich ust. Draco zbliżał się do mnie ,żeby się na mnie rzucić. W odpowiedniej chwili pojawili się bliźniacy i pan Malfoy.
Lucjusz: Draco spokojnie. O kogo my tu mamy Pana Pottera i Panne Black.
Neomi: Niech pan mówi po imieniu bo ta rozmowa nie ma sensu.
Podnosił już swoją laskę. W odpowiedniej chwili pojawił się pan Artur. Zaczęli rozmawiać po tym rozmowa zmieniła się w ostrą wymianę zdań. Gdyby nie Hagrid mogło by się to skończyć gorzej. Po zrobieniu zakupów. Wróciliśmy do domu. Cały dzień przegadałam z chłopakami .

Panna Black /WOLNO PISANE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz