Michael stał przed dużym lustrem w korytarzu. Poprawił swój krawat po czym się sobie przyjżał. Dzień wcześniej przefarbował włosy na czarno, pod jego oczami widoczne były sińce, chłopak nie miał siły, aby zdobyć się na uśmiech. Czarna marynarka idealnie kontrastowała z białą koszulą. Spodnie idealnie opinały jego długie nogi, a na jego ręce błyszczał zegarek.
Karen zeszła ze schodów i smutno się do niego uśmiechnęła. Michael nie pozwolił jej pójść na pogrzeb, gdyż ryzykowała tym swoją pracę. Poklepała go po plecach, co miało go zmotywować. Chłopak pokiwał tylko głową, po czym wyszedł z domu.
Kiedy jechał swoim samochodem w jego głowie kręciły się tysiące myśli. Wspomnienia. Wyjazd z Sydney, ciężkie począki, ławka, rzeczy, które robił z dziewczyną, ostatnie co powiedziała, jej dziennik, cytaty tam wpisane, powoli układający się plan na przyszłość. Nie zbyt zwracał uwagę na to, co dzieję się na drodze, gdyż nie liczyło się dla niego nic. Nic w tamtym momencie.
Na szczęście chłopakowi udało się dostać na pogrzeb. Naprawdę zdziwiony Michael wyszedł z samochodu. Czy to naprawdę się dzieje? Czy ma już omamy od braku snu. Przed kościołem stała trójka jego najlepszych przyjaciół. Każdy z nich ubrany w garnitur.
Kiedy Luke, Cal i Ash zobaczyli Mike'a podeszli do niego szybkim krokiem. Nie bardzo wiedzieli co powiedzieć, ale Ash zaczął pierwszy. Był najstarszy i chyba najbardziej rozumiał daną sytuację. Przytulił go klepiąc w plecy, a reszta powtórzyła jego czyn. Dla Michaela to było coś więcej. Oni po prostu przy nim byli, wspierali go w trudnych chwilach.
-Trzymasz się jakoś?- Zapytał Ash. Chłopak tylko pokręcił głową i poszedł przed siebie.
Najgorszy był tamten dzwięk. Okropny, niedowytrzymania, bolseny. Dzwięk uderzania trumny o ziemię. Stracił ją na zawsze, bezpowrotnie. Starał się oddychać powoli, miarowo, ale to było naprawdę trudne, kiedy uświadamiał sobie, że już nigdy nie zobaczy osoby, w której był naprawdę zakochany.
Luke ścisnął go za prawą rękę. Calum postanowił zrobić to samo z lęwą. Ashton zaś stanął za chłopakiem? W razie jakby miał zemdleć. Niestety wszyscy troje zdawali sobie sprawę, że czego nie zrobią, to i tak nie pomoże. Nic jej nie wróci, nikt nie ma władzy nad śmiercią. Cokolwiek chcieliby zrobić, Mike będzie wracał wspomnieniami do tamtego dnia. Za to mogli sprawić, aby chłopak wyszedł z depresji, zaczął cieszyć się życiem i z uśiechem wspominać Hope- dziewczynę, która pokazała mu jak żyć, umierając.
O to chodziło w tych relacjach. Trzeba uczyć się swojego życia, od kogoś, ale w sposób, który nie zabije ciebie.
CZYTASZ
Just Feel It |M.C|
FanfictionNIEDŁUGO POPRAWIĘ BŁĘDY Gdzie ona ma białaczkę, a on jest w niej zakochany.