Tego wieczoru spotkali się o dwudziestej, w ich codziennym (a może nawet bardziej nocnym) miejscu spotkań. Pierwsze co mieli zrobić na liście to pójście na koncert, ale Michael przemyślał wszystko i postanowił najpierw przetańczyć całą noc, a przy okazji tańczyć na środku miasta.
Szli w ciszy, dziewczyna przyglądała się Michaelowi. On tylko szedł, co jakiś czas rozglądając się dookoła. Na chodniku przy jednej z bardziej ruchliwych ulic Melboroune Mike stanął, po czym się rozejrzał.
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Faded.*
Chłopak włączył piosenkę, po czym zaczął podrygiwać do rytmu. Na słowa "Where are you now" tańczyli razem. W końcu Mike złapał dziewczynę za ręce. Sprawnie ją obracał, tańczył idealnie równo z Hope, wręcz się do niej dopasowywał. Pod koniec piosenki dziewczyna się potknęła, a Michael ją złapał. Idealnie na słowo faded.
-No to jeden punkt zrealizowany. Teraz przetańczymy całą noc. Masz siłę?
-Mam. Wszystko w porządku.- Odparła dziewczyna z uśmiechem.
Mike nie zabrał jej do klubu, gdzie pełno było nachalnych facetów i panował ogólny tłok. Zabrał ją do knajpy, którą uwielbiał odwiedzać z kolegami z Sydney. Przejeżdżając obok dostrzegli ją, a potem tak polubili, że umieli siedzieć tam każdego wieczoru pobytu w mieście.
Był to spokojny bar, większość rzeczy w środku zrobiona została z drewna. Styłu, za ladą stały butelki z alkoholem, można było dostać tam naprawdę dobre frytki, a do tego co wieczór urządzano tam "potańcówki". Tak naprawdę młode osoby, którym nudziły się kluby przychodziły tam, aby potańczyć z innymi w miarę kulturalnymi osobami.
Chłopak kupił dziewczynie sok pomarańczowy, a sam sobie zamówił małe piwo. Jego oczy lśniły, kiedy patrzył nie dziewczynę. Tak bardzo żałował, że nie poznał jej wcześniej, że nie mógł zrobić czegoś, aby przeżyła. Była taka miła i dobra, miała w sobie coś nieczęsto spotykanego u ludzi dwudziestego pierwszego wieku, miała w sobie naprawdę dużo dobra, przekładała innych ponad siebie.
Zaczęli tańczyć, czasami razem, czasami osobno. Tańczyli także z innymi ludźmi, tego wieczoru było tam dużo młodych osób. Hope naprawdę polubiła Reagan- dziewczynę o czarnych włosach, dość mocnym makijażu, szerokich biodrach i z twardym charakterem. Żałowała, że nie pozna jej bardziej, ale niestety, nie mogła.
I tak czuła się już źle. Pozwoliła przyzwyczaić Michaela do siebie, dała mu się przybliżyć tylko po to, aby go zostawić. To było przesądzone, nic nie mogła z tym zrobić, mimo, że naprawdę polubiła chłopaka. Polubiła jego zielone oczy, polubiła jego jasną cerę, jego wzrost. Polubiła jego mieniące się kolorami włosy. Polubiła ten cudowny charakter, który chciał jej pomóc spełnić marzenia.
Tamtej nocy leciało dużo piosenek. Przyjaciele, o ile można ich tak nazwać, usłyszeli między innymi: I really like you**, One last time***, Andalouse**** i wiele, wiele innych. Dziewczyna zwracała uwagę na wszystko. Na rytm, na słowa, na osoby z którymi tańczyła, a nawet na miejsce, w którym stała.
To wszystko było dla niej naprawdę magiczne, bo wiedziała, że już nigdy czegoś takiego nie przeżyje.
A dla Michaela to było magiczne, bo wiedział, że już nigdy nie poczuje się tak magicznie.
*Alan Walker- Faded
**Craly Rae Jepsen- I really like you
***Ariana Grande- One last time
****Kendji Girac- Andalouse
CZYTASZ
Just Feel It |M.C|
FanfictionNIEDŁUGO POPRAWIĘ BŁĘDY Gdzie ona ma białaczkę, a on jest w niej zakochany.