Mike uśmiechnął się po czym wyszedł z samochodu i wziął gitarę z tylnego siedzenia, a następnie go zamknął. Do znajomego mu już domu wszedł bez pukania, bezproblemowo odnajdując swój cel. Otworzył drewniane drzwi i zeszedł na dół, słysząc znajome śmiechy.
Mimo, że pokój w którym się znajdował był piwnicą, idealnie się w nim siedziało. Skórzana kanapa, obok niej stolik, a naprzeciwko coś, co Mike bez wątpliwości kochał oglądać- Czerwona perkusja, dwie gitary, a w tym jedna basowa, do tego z boku stało pianino. Położył swoją gitarę obok tych Caluma i Luke'a i rozłożył ręce, widząc biegnących do niego trzech chłopaków. Ashton trzymał pałeczki w ręce, co nie umknęło uwadze chłopaka.
-Mike! Przemalowałeś włosy.- Powiedział Calum. Rzeczywiście, jego włosy teraz były jasno zielone. Uśmiechnął się promieniście do kumpla, po czym pokiwał głową.
-Stary, wyłysiejesz.- Zaśmiał się Luke, a wszyscy mu zawtórowali.
-Oh, nie ważne. Napisałem coś i chciałem, żebyście zobaczyli. To dość ważne.- Nikt nie wzniósł sprzeciwu, więc Mike wyciągnął kartkę z tylnej kieszeni jego czarnych jeansów.
,,Może nie ma nic po północy
Co sprawiło byś została",,Krew w moich żyłach
Składa się z błędów.
Zapomnijmy kim jesteśmy
I zanurzmy się w ciemności,
Aż zapłoniemy kolorami
I wrócimy do życia."*
Ashton czytając to spoglądał spokojnym wzrokiem na Michaela, tak, aby młodszy nie mógł tego zobaczyć. Był zdumiony, jak ukrywa uczucia. Nawet patrząc na piosenkę dopiero przyglądając się kilku wersom można było coś odczytać. Oddał kartkę Calumowi, po czym usiadł na kanapie obok Michaela.-No to powiedz, dlaczego akurat ten kolor?- Spojrzał na włosy chłopaka.
-Bo zielony to kolor nadzieji.- Wzruszył ramionami i wziął puszkę coli ze stołu. Ashton za to wiedział, że to nie jest mu obojęne.
-Boję się, Mike.- Powiedziała dziewczyna, kiedy stali na dachu budynku oglądając panoramę miasta.
-Po prostu to poczuj!
*5sos- Jet Black Heart
No to chyba koniec... :))
CZYTASZ
Just Feel It |M.C|
FanfictionNIEDŁUGO POPRAWIĘ BŁĘDY Gdzie ona ma białaczkę, a on jest w niej zakochany.