10. return

385 61 9
                                    


  Taehyung, wciąż oszołomiony zaistniałą sytuacją, wyszedł z klubu wraz z Jungkookiem, który nieustannie trzymał go mocno w pasie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

  Taehyung, wciąż oszołomiony zaistniałą sytuacją, wyszedł z klubu wraz z Jungkookiem, który nieustannie trzymał go mocno w pasie. Próbował się nie odwracać, gdyż obawiał się zetknięcia wzrokiem z tym paskudnym, grubym mężczyzną. Jungkook szedł naprawdę szybko, przez co o wiele mniejszy Tae musiał wręcz truchtać, aby go dogonić.

Brunet zaprowadził młodszego na parking, który znajdował się za klubem. Szybko i sprawnie znalazł swój samochód i rozkazał Taehyungowi wsiąść do niego. Ten o dziwo nie stawiał żadnych oporów i po chwili znalazł się już na przednim siedzeniu, tuż obok kierowcy. Jungkook uważnie dopilnował tego, by Tae zapiął pasy i podróżował bezpiecznie. W końcu nie chciał widzieć martwego ukochanego, przynajmniej nie w takim wieku.

- Odwiozę cię do domu - rzucił szybko starszy, po czym odpalił silnik samochodu i włączył nawigację na telefonie.

Przejechali przez miasto, które jak na tę godzinę było bardzo tłoczne. Przez całą drogę nie wymienili między sobą ani słowa, a żaden z nich nie raczył obdarzyć drugiego chociażby krótkim spojrzeniem. Jednak Taehyung zwyczajnie zadecydował, że nie chce już dłużej znać Jungkooka. Fakt, może to tylko sprawka alkoholu, a może zwyczajnie jest głupi, ale taki chłopak jak Jeon jest nie na jego nerwy. Kim obawiał się tego, co będzie dalej. Ten kretyn potrafił złamać mu serce poprzez kilka słów w jeden, cholerny dzień. Chłopak nie chciał więc nawet myśleć o wspólnym życiu z nim.

Kiedy w końcu wyjechali na przedmieścia, a wokół nie było ani jednego samochodu, Jungkook zaczął rozmowę.

- Jesteś zły? - zapytał cicho i rzucił krótkie, niepewne spojrzenie w stronę Taehyunga. Ten ani drgnął, zupełnie jakby nic nie usłyszał i słowa Jeona go nie ruszyły.

Ale ruszyły.

Tae miał ochotę wyrzucić z siebie wszystkie emocje, skrzyczeć Jeona za to, co zrobił, nazywać go idiotą, kretynem i dupkiem, a na koniec rozpłakać się i siedzieć cicho słuchając przeprosin osiemnastolatka. Jednakże zamiast tego usiadł na wygodnym siedzeniu i nie obdarzył starszego ani jednym słowem.

Jungkook po długim braku odpowiedzi westchnął ciężko i jeszcze raz zaczął mówić:

- Przepraszam cię, zachowałem się jak pajac. Nie powinienem był mówić ci takich rzeczy wprost, ale zwyczajnie mnie poniosło! Mówiłem ci, że powinieneś iść do domu, ale mnie nie posłuchałeś. Zrozum wreszcie, że chciałem tylko twojego dobra. I chyba widzisz co zrobiłby ci ten... skurwiel, gdyby nie było mnie w pobliżu - Jungkook przełknął głośno ślinę, a Taehyung dalej udawał, że słowa bruneta do niego nie trafiają.

Więc Jeon postanowił powiedzieć coś innego.

- Ach, Taehyungie, wybacz mi! Jestem chujem i skończonym idiotą. Zraniłem ciebie i teraz to do mnie dotarło. Jesteś dla mnie ważniejszy niż te wszystkie imprezy, uwierz. I gdybym mógł, przesiedziałbym z tobą każdy dzień i każdą noc. Jesteś taki delikatny i uroczy, a ja potrafię tylko ranić. Ach, ile bym teraz dał, aby to wszystko odkręcić...

The warmth of your hands |vkook|Where stories live. Discover now