Rozdział 7

359 60 43
                                    

    — Dzwońcie po karetkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




— Dzwońcie po karetkę. — Odparł Park, patrząc na wszystkie twarze, które przyglądały się całemu zajściu — Pan Byun zemdlał.

Za pierwszym razem kiedy padły dane słowa z ust Chanyeola, nikt nie zareagował. Dopiero kiedy ciekawy wszystkiego Jongin, wszedł do pomieszczenia, Kyungsoo ocknął się, powracając do świata żywych. Jeszcze nikt nie wiedział, że rozpoczął się wyścig ze śmiercią.

— Co tu się dokładnie stało? — Jongin spojrzał się na młodego fizyka, którego bezwładne ciało spoczywało w ramionach Parka.

— Widzisz. Dzwoń po karetkę, bo jeszcze Pan Byun nam tu zejdzie.

— Coś ty mu zrobił, że tak wybuchł...— Kim spojrzał na dłonie nauczyciela — Chryste on ma ręce spuchnięte.

— Cholera jasna Jongin, nic mu nie zrobiłem i nie wiem dlaczego mu tak odwaliło. Dzwoń po tą pieprzoną karetkę, bo będziesz ty także miał trupa na sumieniu. — warknął poddenerwowany Chanyeol.

Gdyby tylko wiedział, że Baekhyun zaczął swój pojedynek, a jego słowa są jak najbardziej trafne.

— Ok. Już dzwonię. — Jongin wyciągnął z kieszeni swój telefon pośpiesznie, wystukując numer pogotowia.

— Panie Do, niech Pan mi pomoże położyć Pana Baekhyuna na jakiś stół, bo mi zaraz ręce odlecą.

— Zanieśmy go do tego stołu, który jest najbliżej drzwi frontowych. — polecił Kyungsoo. Jego głos drżał, a ciało oblał zimny pot. Jednak stłumił w sobie ogarniający strach, próbując trzeźwo myśleć.

Kyungsoo nieumiejętnie chwycił nogi Baekyuna, po czym razem z Chanyeolem zanieśli do stołu, kładąc jego ciało na tyle ostrożnie, by żadnego nie dostał przy tym uszczerbku. Do poprosił także barmana o jakiś lód w plastikowym woreczku, by spróbować chociaż trochę zbić gorączkę jego przyjaciela, zanim karetka przyjedzie. Stan Baekhyuna był bardzo krytyczny, ponieważ temperatura ciała mężczyzny sięgnęła już aż 41,5 stopnia Celsjusza, a nikt nie miał o tym bladego pojęcia. Baekhyun już dawano rozpoczął wyścig ze śmiercią, i ten kto pierwszy dotrze na metę wygra.

Karetka przyjechała na sygnale, skupiając wszystkich ludzi na ulicach uwagę. Główny ratownik, mężczyzna w dojrzałym wieku, wszedł do lokalu, rozglądając się po całym pomieszczeniu.

— Jesteśmy. Gdzie jest chory? — zapytał, spoglądając na wręcz zdrętwiałego Kyungsoo, który wpatrywał się uważnie na dobrze zbudowanego ratownika.

— Tutaj leży. — wskazał palcem stół na którym leżał Baekhyun.

Mężczyzna podszedł szybkim krokiem do fizyka, wyciągnął termometr z jednej z kieszeni, po czym, przykładając urządzenie do głowy Byuna, zmierzył jego temperaturę.

— 42 stopnie* — powiedział sam do siebie, przymykając na moment z załamania oczy — Cholera jasna — syknął — Szybko odsunąć się od stołu. Przynieść szybko nosze! — krzyknął do swoich towarzyszy, którzy jak na zawołanie były w pełni gotowi do akcji ratunkowej — Mamy stan krytyczny!

Kolejni mężczyźni ubrani w czerwone kombinezony ratownicze, wprowadzili do lokalu długie nosze, stawiając je koło stołu, na którym leżał nieprzytomny Baekhyun. Ratownicy, położyli na nie bezwładne ciało Byuna, przy czym jedna ręka nauczyciela zwisała bezwładnie w powietrzu. Wywieźli go szybkim tempem z pomieszczenia, wkładając go do karetki.

Wszyscy przyglądali się całemu zajściu w wielkim szoku i wszystkich oczy były skierowane na bezwładne ciało Baekhyuna oraz jego twarz, która mówiła, że śmierć spojrzała mu w oczy.

Byun Baekhyun przegrał wyścig...

_________________________________

*przy 42 stopniach białko ścina się w organizmie, co równać może się ze śmiercią

___________________________

Pamiętajcie kochani wyścig ze śmiercią możemy zawsze rozpocząć i czasami wygrać ale przegrana jest zawsze nieunikniona. Któregoś dnia na pewno przegramy.

________________________

08.08.2017

____________________

Scream My Name Teacher •ChanBaek•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz