Rozdział 12

295 29 22
                                    




Baekhyun uchylił drzwi od łazienki. Objął uważnie wzrokiem całe pomieszczenie, a usłyszawszy spuszczaną wodę w toalecie jego wzrok automatycznie skierował się na drzwi od kabiny, z której wyszedł Chanyeol, nieświadomy jeszcze obecności fizyka. 

Byun poczekał aż jego uczeń spojrzy w jego stronę, gdy skończy myć dłonie. Woda w kranie przestała lecieć, a ich spojrzenia się spotkały. 

Chanyeol stanął sparaliżowany, nie potrafiąc ruszyć ani jedną częścią ciała, natomiast Baekhyuna tak cieszył ten widok, że nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Zmierzył całe ciało chłopaka od stóp do głów, po czym podszedł pewnym krokiem do stojącego na środku łazienki młodzieńca. Stanął tuż przed klatką piersiową Parka. Spojrzał mu się w oczy, unosząc wzrok na jego wielkie rozszerzone źrenice, po czym sięgnął dłonią do jego rozporka, ostentacyjnie zapinając go z charakterystycznym dźwiękiem zaciąganego zamka.  

— Mój drogi. Pamiętaj zapinać się. Do ludzi nie powinieneś tak wychodzić... — złapał go za szlufkę od spodni i przyciągnął go mocno do siebie. Wyglądało to trochę komicznie, gdyż Beakhyun nadal był ubrany w ciuchy z Hello Kitty. Wyglądało to jakby gimnazjalista chciał zgwałcić dorosłego mężczyznę. 

Taaa... dobrali się. 

— Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? — Kontynuował fizyk. 

— Ma Pan bardzo ładną bluzkę? — Chanyeol wypalił z gulą w gardle, czując jak na czole pojawia mu się już pierwsza kropla potu. 

— Nie nie nie. Nie o to mi chodziło. — Baekhyun pomachał ostentacyjnie wskazującym palcem przed nosem Parka — Chciałem wiedzieć, czy rozumiesz ostatnią lekcję, którą wam wykładałem. 

— Tą o tarciu?

— Dokładnie. Rozumiesz wszystko? 

— Wydaje mi się, że tak. — uśmiechnął się niezręcznie Park.

— Ale czy na pewno?

— Baekhyun, co ty tak długo siedzisz w tej łazience? — Nagle za toaletowych drzwi dobiegł głos Kyungsoo, który był lekko już podirytowany czekaniem na fizyka.

— Soo, jak zwykle musisz przeszkadzać. — Westchnął cierpiętniczo Byun, spoglądając na twarz matematyka, która przybrała purpurowy odcień.

— Jezus Chryste... BAEKHYUN!!!.

***

— W oto taki sposób miałem akcję w galerii handlowej z Baekhyunem. — westchnął roztargniony Kyugnsoo, siedząc na wygodnym fotelu w gabinecie szkolnego psychologa. Przeczesał włosy, spojrzał swoimi wielkimi oczami na mężczyznę, który obecnie popijał swoją ukochaną malinową herbatę. Miał nadzieję, że chociaż on mu coś pomocnego powie. — Luhan, co ja mam z nim zrobić? Błagam, doradź coś.

— Mój najukochańszy pingwinku. — zacmokał z czułością psycholog — Co ja ci mam doradzić? Mogę ci tylko teraz powiedzieć, że Beakhyun ma rozdwojenie jaźni. 

— Coo... Jakim prawem?

— Pewnie ma jakieś urazy emocjonalnie i musiał być jakiś zapalnik, który spowodował aktywowanie choroby. — Luhan zaczął tłumaczyć. Podniósł się ze swojego fotela, na którym ówcześnie siedział. Podszedł do swojej szafki, gdzie znajdowały się przeróżnej maści herbatki. 

— No ma, ale powiedz co trzeba zrobić? 

— Trzeba wysłać go na leczenie. — skwitował krótko, kierując wzrok na matematyka, który prawie wyrwał sobie wszystkie włosy z głowy, przez ciągłe chwytanie się za włosy.

Scream My Name Teacher •ChanBaek•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz