-Shi! No wyjdź już z tego pokoju!- krzyczał Hajime. Ale ja uparcie nie wychodziłam.
-Ejjj! Chodźcie! Bo pizza stygnie!- wrzeszczał Hitoshii.
-Nie wyjdę! Nie chcę... - mówiłam płaczliwym głosem. No dobra... To może ja wytłumaczę tę sytuację. Nasz ojciec miał wymarzoną pracę, ale często nie było go w domu, bo jeździł do Japonii. Pewnego pięknego dnia... No... Nie aż tak pięknego, bo było bardzo burzliwie, miał samolot do Tokio. Lot nie został odwołany... Kiedy wylecieli z lotniska, pogoda jeszcze bardziej się pogorszyła... Niestety samolot nie doleciał do stolicy Kraju Wschodzącego Słońca... Spadł do morza, a wszyscy pasażerowie zginęli... W tym nasz tata... Minął już miesiąc od tego zdarzenia, a ja nie wychodziłam z pokoju (tylko do toalety i by coś zjeść). Ale musiał nastać ten straszny miesiąc zwany wrześniem. Pewnie zastanawia was dlaczego nie pojechaliśmy do jakiegoś domu dziecka lub do rodziny. Już tłumaczę. Hajime jest już pełnoletni i wziął rolę opiekuna prawnego mnie, Hikaru i Hitoshiiego. Nie jest tak źle, ale...ale wrzesień to szkoła. Szkoła to dużo ludzi. Dużo ludzi to dużo pytań. Dużo pytań to... Jak najmniej odpowiedzi.
-Shiii! Jest twoja ulubiona pizza!- powietrze w mieszkaniu rozdarł krzyk Hikaru.
Hajime jest najstarszy, ma 19 lat. Hikaru ma prawie 18 lat. Hitoshii jest młodszy od Hikaru o dwa lata. A ja mam lat 15.
-Margarita?- pytam z nadzieją.
-Nooom! Taka dobra! Na cienkim cieście!- krzyczał mój brat.
-Już idę... - odpowiedziałam. Podczas zjadania jedzenia (dop. A można nie zjadać jedzenia... Rzucanie nim się nie liczy -.-) rozwinęła się baaardzo ciekawa rozmowa... Wyczujcie ten sarkazm...
-No to... Emmm... Shi... Masz wszystko do szkoły- spytał Hajime.
-Tak nie bardzo... Podręczniki mam, ale przybory, nowy plecak, nowy piórnik by się przydały- powiedziałam bez emocji.
-To świetni!- Hajime klasnął w dłonie -Jedzieeeemy na zakupy!- powiedział zadowolony. O nie! Ja się na to nie pisze! Ale jednak...
-No okej... - powiedziałam zrezygnowana.
~time skip~(dop. Bo nie chcę mi się tyle pisać)
-No to może ten- spytał Hajime pokazując mi granatowy plecak.
-Meh... Średni- odpowiedziałam.
-No kurde! Pokazuję ci już dziewiąty plecak, który jes fajny, a ty tylko odpowiadasz "Meh" lub "neee"!- rozzłościł się. Spojrzałam na niego jak na idiotę, ale nie patrzyłam na niego długo, bo moją uwagę przyciągną czarny, ukryty przed wzrokiem wszystkich plecak. Wyciągnęłam go. Był cały czarny, a na środkowej kieszeni były naszywki z kotami i różnymi kocimi motywami.
-Ten mi się podoba- powiedziałam cicho. Hajime podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
-Wiedziałem, że się w końcu zdecydujesz- szepnął mi do ucha.
-Bedzie ci pasować do piórnika!!- krzyknął... Mi do ucha... Mój piórnik jest z materiału jeansowego w kocie łapki. Kocham koty! Poszliśmy do kasy i Hajime zapłacił za zakupy. Po wyjściu ze sklepu z plecakami skierowaliśmy się do wyjścia.
-Shi! Ja muszę iść do toalety. Poczekasz?- powiedział zbyt głośno i ludzie się na niego dziwnie popatrzyli.
-No jasne głupku. Tylko się streszczaj!- powiedziałam mu na odchodne. Usiadłam na ławce przed wejściem do toalet.
-Ooo! Kogo ja widzę? Dorabiasz jako Babcia Klozetowa? W sumie by się zgadzało!- usłyszałam znajomy głos, zwiastujący kłopoty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tamm... Tammm.. Taaaaaaam!!! Jestem jak Polsat! MUHAHAHAHAHAHAHAHA! Ekhem... Jak myślicie kto to zwiastuje kłopoty? Nadal czekam aż ktoś znajdzie znaczenia imion chłopców... Może kiedyś zrobię pytania do bohaterów... Może...

CZYTASZ
Shi
Roman pour AdolescentsWitam w moim poje... Dziwnym życiu. Mam na imię Shi... Po Japońsku cztery lub śmierć... Wiem... Mam kreatywnego ojca... No... Raczej miałam... No cóż... Ale mam trzech braci (którzy mają o wiele ciekawsze funkcje niż tylko brat): Hajime- najstarszy...