Rozdział III

617 33 2
                                    

Severus Snape siedział w salonie w ulubionym fotelu, popijając ulubiony złocisty trunek, tak jak wcześniej zaplanował. Trzaskający ogień w kominku, dostarczał uczucia ciepła, oświetlając jego zmęczoną twarz. Wstał z zamiarem zdjęcia ciążących mu szat. Odpiął drugi guzik i zauważył owinięte wokół niego kosmyki włosów. "Przeklęta gryfonka" - pomyślał i oderwał guzik, by za chwile zastąpić go nowym. Podszedł do biurka, chaotycznym ruchem otworzył szufladę i wrzucił do niej guzik. Usiadł na poprzednim miejscu, ubrany już tylko w czarne spodnie i koszulę. Wziął łyk Ognistej i wrócił myślami do zdarzenia sprzed 30 minut, a konkretniej do jego inicjatorki. Przypomniał sobie jak wtedy wyglądała. Lekko potargane włosy, które tak naprawdę nie były już taką szopą, zaróżowione poliki i orzechowe oczy. "Idiociejesz Severusie" - pomyślał, upił kilka łyków prosto z butelki i udał się do sypialni.

Hermiona weszła do Wielkiej Sali. Po odnalezieniu wzrokiem chłopaków oraz Ginny, przywitała się i usiadła obok.

-Dobrze, że jesteś Miona bo już zastanawialiśmy się z Harrym czy jakas książka Cię nie pożarła. - powiedział Ron, nie przerywając pochłaniania kurczaka.

-Prędzej ty byś to zrobił..-odpowiedziała i zabrała się za swój obiad. Po pewnym czasie poczuła jak Ginny szturcha ją w bok

-Jak tam? Idziesz dziś do Snape'a?

-Taak, mam być o 19.

-Dumbledore mówił jak długo masz mu pomagać?

-Pewnie tak długo jak będzie w stanie wytrzymać psychicznie - wtrącił żartobliwie Harry, a cała trójka odpowiedziała mu śmiechem.

-Bardzo zabawne - powiedziała uspokajając się - Ale tak serio to tak długo aż będziemy mieli solidne zapasy.

Po skończonym posiłku Harry i Ron oddzielili się od dziewczyn, udając się na boisko Quidicha. W tym czasie Hermiona z rudowłosą skierowały się do Wieży Gryffindoru.

-Pewnie długo nie posiedzą na tym mrozie. -Zagadnęła Ginny

-Chyba, że im tyłki przymarzną do mioteł. -dodała brązowowłosa i obie wybuchły śmiechem.

Na zewnątrz nie było już śladu po przyjemnym cieple lata, które zastąpione zostało mroźnym grudniowym powietrzem. Większość gryfonów postanowiła pozostać w zamku, więc pokój wspólny wypełniony był rozmowami i śmiechem. Dziewczyny siedziały teraz, popijając gorącą czekoladę, a Ginny zaczęła opowiadać o jakimś jej nowym szamponie.

-Mówię Ci Hermi, musisz go spróbować! Zwłaszcza, że twoje włosy nadal czasami potrafią być niesforne. -mówiąc to dotknęła jej włosów - Co Ci się tu stało?! - krzyknęła trzymając krótkie kosmyki włosów Hermiony. Przez cały dzień nikt nie zauważył tego ubytku, ale no tak..jej przyjaciółka miała świetne oko do wszelkich spraw związanych z wizerunkiem.

-Jezu, nie krzycz mi do ucha. Miałam wczoraj mały..emm..wypadek.

-Jak to? Jaki wypadek? Nic więcej Ci się nie stało?!

Nie, bo mój upadek zamortyzował wredny Nietoperz..- pomyślała

-Niee Ginny, nie panikuj. - westchnęła

-Ale co się dokładnie stało?

Hermiona opowiedziała jej wszystko o wczorajszym incydencie, to znaczy..prawie wszystko. Pewne szczegóły, jak jej noga na jego kroczu i to co zrobiła później zostawiła dla siebie. Już bez tego oczy Ginny zamieniły się w dwa wielkie Galeony i nie chciała żeby jej przyjaciółka zaczęła wymyślać jakieś chore historie ze Snape'm w roli głównej.

-Ekhm..-odchrząknęła rudowłosa, wyrywając starszą dziewczynę z zamyśleń. - Wiesz,że się zarumieniłaś? - na jej usta wpełzł wredny uśmieszek. Hermiona starała się zachować spokój, ale tak na prawdę w środku się gotowała. "Że też moje własne ciało mnie zdradza!"

-Zwariowałaś?! Wydaje Ci się.

-Chyba wiem co widzę. -nadal ten uśmieszek

-To ja już chyba wiem co Ci dam na gwiazdkę. Okulary!! - wstała i wyszła. Dosyć szybko udało jej się opanować emocje, a jej policzki odzyskały naturalny kolor. Postanowiła zaszyć się w bibliotece i za chwilę zaczęła czytać "Zaklęcia, które każdy czarodziej powinien znać". Po niespełna trzech godzinach, które zleciały jej w oka mgnieniu, spojrzała na zegarek,który wskazywał 18.40. "Snape" -pomyślała. Spakowana książkę do torby i od razu udała się do sali eliksirów. Stojąc przed drzwiami jej oddech przyspieszył. Sama nie wiedziała dlaczego. Dzisiaj była przed czasem, więc chyba nie miała powodu do obaw, chociaż z tym człowiekiem nigdy nic nie wiadomo. Zapukała.
-Wejść!
-Dobry wieczór, profesorze. -powiedziała, uśmiechając się nieśmiało do siedzącego za biurkiem mężczyzny.
-Mhm..- skinął jej głową, obdarzając krótkim spojrzeniem i wrócił do sprawdzania prac. - Wszystko masz już przygotowane. -Wskazał ręką stolik i dodał: -Robisz dwa kociołki Wiggenowego, jeden Słodkiego Snu i maść na siniaki.
Hermiona bez zastanowienia podeszła do stolika i zabrała się za pierwszy eliksir. Po kilku minutach zauważyła, że Snape podchodzi do stolika na przeciwko niej i zaczyna kroić składniki. Nie mogła się oprzeć przed przejrzeniem się mu. Podniosła lekko głowę, ale gdy to zrobiła spojrzała prosto w jego głębokie, czarne jak akonit oczy. Od stóp do głów przeszedł ją dreszcz, który swoją największą intensywność osiągnął w podbrzuszu. Wpatrywali się tak w siebie jakiś czas, dopóki czarnowłosy nie odchrząknął i przerwał ten kontakt, wracając do poprzedniej czynności. Hermiona przełknęła nerwowo ślinę i również zajęła się eliksirem. Po niespełna dziesięciu minutach, lekko zadrżała pod wpływem jego niskiego głosu.
-Lepiej zwiąż te włosy Granger. - podniosła na niego wzrok
-Zawsze mam je tak upięte, robiąc eliksiry. - powiedziała pewnie, wracając do mieszania w kociołku. Jej włosy były rozpuszczone, ale podpięte wsuwkami.
-Wczoraj pokazałaś, że nie potrafisz nad nimi zapanować, a ja nie mam zamiaru wylecieć w powietrze.
-Nigdy nie zepsułam przez nie żadego eliksiru i jest mi tak wygodnie. - wyruszyła ramionami
-Związuj je, albo ja to zrobię. -warknął niebezpiecznie, ale Hermiona tym razem się nie przejęła.
-Proszę bardzo, ja i tak nie mogę teraz przestać mieszać.
Dziewczyna karcila się w myślach za swój niewyparzony język ale była ciekawa co zrobi. "Gratulacje idioto. I co teraz zrobisz? Na pewno nie stchórzysz. To tylko włosy. Włosy tej przeklętej Panny-Wiem-To-Wszystko. Wykonał krótki ruch różdżką i na jego dłoni pojawiła się czarna gumką do włosów. Nie uszło to uwadze Hermiony."Cholera! Zrobi to?" -pomyślała i po chwili poczła, że już stoi za nią. Gdy dotknął kciukiem jej karku, reszta ciała zareagowała błyskawicznie, przeszywając przyjemnym dreszczem. Powoli zaczął zbierał jej włosy do jednego punktu -jego dłoni. Wyraźnie czuł jej przyjemny zapach. Początkowo orzeźwiająco kwiatowy który po chwili zmienił się w intensywniejszy kuszący i oszałamiający. Hermiona poczuła jak jego dłoń zjechała na jej szyję, delikatnie ją gładząc. Momentalnie zalała ją fala ciepła i zamknęła oczy. Gdy podświadomie lekko przechyliła głowę w bok, Snape ocknął się i dopiero teraz zauważył co robi. "Kurwa" -pomyślał, szybko związał jej włosy w kitkę i wrócił do swojego stolika. Gryfonka również wróciła na ziemię, ale w jej głowie rozpoczęła się gonitwa myśli. "Co się właśnie stało? Czy on..zaczyna mi się podobać? Po co to zrobił? Skup się Hermiono, to nic takiego. Nie ważne że przez jego dotyk prawie zapomniałaś jak się oddycha. SKUP SIĘ." Opanowała się i maksymalnie skoncentrowała na swojej pracy. Chciała szybko skończyć i udać się do swojego dormitorium. Chciała wyjść i nie myśleć o jego ciepłych dłoniach na swojej szyi.
W tym samym czasie w myślach Severusa rozpętał się podobny huragan. "Idioto. Zaczyna Ci już padać na mózg na starość? Po cholerę uczepiłeś się tych włosów?! Jesteś okropnym, starym, aroganckim dupkiem, a na dodatek jej nauczycielem! Ale.. Cholera, pachniała tak pięknie, a jej skóra była taka miękka. NIE. To był pierwszy i ostatni raz, jak dałem się tak ponieść emocjom przez tą cholerną Granger.

Od teraz na zawsze || HGxSSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz