Mam nadzieję, że nie ma dużo błędów. Miłego czytania!
Siedział w samotności już jakiś czas, no może nie w takiej całkowitej samotności. Była z nim przecież Ognista- najwierniejsza przyjaciółka. Nagle nie wiadomo skąd, pojawił się przed nim Dumbledore.
-Tu się schowałeś, Severusie. -powiedział starszy czarodziej, patrząc na niego z politowaniem.
-Wcale.się.nie.schowałem. -warknął, a Dyrektor usiadł obok niego.
-Sam to opróżniłeś? -zapytał, wskazując na prawie pustą butelkę Whisky.
-Najwyraźniej. -Odpowiedział zaciskając zęby, gdyż przeczuwał nadchodzącą przemowę.
-Severusie, wydaje mi się, że ostatnio za dużo pijesz..Nie chcę Cię umoralniać, ale Minerwa również ma takie wrażenie.
-Minerwa wszystko nadinterpretuje, a ja nie będę Ci się tłumaczył jak jakiś dzieciak.Zabawa w domu Wesley'ów trwała w najlepsze. W tle leciała świąteczna muzyka, a goście śmiali się i rozmawiali. Gryfoni postanowili udoskonalić grę w Eksplodującego Durnia, nadając jej nowe zasady. Rodzice Hermiony rozmawiali z gospodarzami oraz większą częścią nauczycieli. Gdy skończyło się kolejne wino, tym razem Pan Granger postanowił pójść po kolejna butelkę.
Będąc w pobliżu wejścia do kuchni najpierw usłyszał, a później również zauważył Dyrektora rozmawiajacego z Profesorem Snapem. Jego ciekawość zwyciężyła, dlatego zatrzymał się w bezpiecznej odległości, słuchając raczej nieprzyjemnej rozmowy.
-Będę pił co chcę, kiedy chcę i ile chcę. Chociaż w tej kwestii mi nie rozkazuj. -powiedział coraz bardziej zdenerwowany Mistrz Eliksirów.
-Nie rozkazuje Ci, jedynie troszcze się o Twoje zdrowie. - Na te słowa ciemnowlosy prychnął pogardliwie.
-Co ty robisz? Wysyłanie mnie na spotkania Czarnego Pana, nazywasz troską? Dobrze, że ty nie masz dzieci.
-Severusie..-powiedział ostrzegwczo. -Dobrze wiesz, że to nie sprawia mi żadnej przyjemności. Tak naprawdę sam zgotowałeś sobie ten los.
-Tak, i będę sobie za to pluł w brodę do końca życia, ale mam już naprawdę dosyć tego...wszystkiego. Chciałem z tym skończyć, a tymczasem jest jeszcze gorzej. Wiesz jak to jest zabijać niewinnych ludzi z zimną krwią, zachowując przy tym resztki sumienia?! -spojrzał na starszego czarodzieja, który wydawał się być zawstydzony. - Nie? No właśnie. Więc nie pieprz mi tu o trosce.
-Severusie..Twoje poświęcenie nie idzie na marne. Tylko wspólnie możemy położyć temu kres, a alkohol nam nie pomoże.
-Wiem. Tylko dlatego jeszcze to robię, ale mam dosyć słuchania, że rzekomo pije za dużo. Nie róbcie ze mnie alkoholika do cholery! -Huknął w stół, po czym energicznie podniósł się z krzesła.
Pan Granger drgnął na dźwięk uderzenia i gdy zauważył, że czarnowłosy czarodziej zbliża się w jego stronę, szybko się wycofał. Czekał dopóki nie zobaczył jak mężczyzna wychodzi na zewnątrz. "Czego właściwie dotyczyła ta rozmowa?" -myślał "Czyżby ten beznosy idiota był bardziej niebezpieczny niż sądziłem? Hermiona na pewno nie mówi nam wszystkiego."Orzechowooka Gryfonka była już znudzona grą z Wesleyami, więc postanowiła udać się do łazienki. Sięgała już klamki, gdy obok niej pojawiła się Ginny. Pociągnęła dziewczynę do wnętrza wspomnianego pomieszczenia i zaczęła mówić:
-Hermiono..musisz mi pomóc, to znaczy no...mam prośbę.
-Zamieniam się w słuch. -Odparła nieco zaskoczona.
-Chodzi o to że.. Umówiłam się z Draco. Chcieliśmy złożyć sobie życzenia i no wiesz.. -na twarz rudowłosej wstąpił delikatny rumieniec.
-Zastanawiałam się kiedy mi to powiesz..albo kiedy po prostu znikniesz. No dobrze ale co ja mam z tym wspólnego?
-Kominek jest w kuchni, a w kuchni caaały czas siedzi Snape.. Nie wiem czy on go tam pilnuje czy jak? -Westchnęła zirytowana. - Spróbuj go jakoś zagadać.. Tylko ty możesz mi pomóc. Wyprowadź go na chwilę z kuchni, powiedz mu, że ktoś na niego czeka na zewnątrz..
-A później oberwij zaklęciem. -dopowiedziała, ale bałagany wzrok Ginny nie pozwalał jej odmówić. -Dobra..coś wymysle. -Odparła lekko niezadowolona.
-Dziękuję! Jesteś cudowna, niezastąpiona, najlepsza! -Powiedziała przytulajac przyjaciółkę.
-Dobra, już Ginny..Bo mnie udusisz, a wtedy Ci na pewno nie pomogę.
Gryfonki wyszły z łazienki i po cichu przeszły w stronę kuchni. Ze zdziwieniem zauważyły, że tym razem jest pusta.
-Gdzie on jest? -powiedziała Wesley'ówna, unosząc do góry brwi.
-Może wrócił do Siebie...No już, wchodź do kominka, dopóki go nie ma. -Dodała szybko druga z dziewczyn, a rudowłosa po chwili zniknęła w płomieniach. Hermiona została sama, więc zrezygnowana postanowiła wyjść przed dom. Trochę świeżego powietrza na pewno jej nie zaszkodzi. Szybko zarzuciła na siebie płaszcz i wyszła. Gdy tylko znalazła się na zewnątrz, wypity alkohol dał o sobie znać w postaci chwilowych problemów z równowagą. Oparła się plecami o ścianę, a gdy wytężyła wzrok, dostrzegła stojącą w oddali postać. "Snape" -pomyślała od razu, po czym udała się w jego stronę. Widziała, że nerwowo szuka czegoś w kieszeniach. Gdy była już za jego plecami, dała o sobie znać cichym chrząknięciem. Odwrócił się do niej w ułamku sekundy, obdarzając groźnym spojrzeniem, które po chwili nieco zelżało.
-Co tu robisz, Granger? Znudziło Ci się pajacowanie Wesleya? -powiedział, wyjmując jednocześnie papierosa z kieszeni marynarki. Pewien mugol w barze powiedział mu kiedyś, że potrafią uspokajać, dlatego skorzystał z jego rady i faktycznie pomogło. Od tamtej pory często ma przy sobie jednego w razie kryzysowej sytuacji. Hermiona obdarzyła go krzywym spojrzeniem, które następnie skierowało się na trzymanego przez mężczyznę papierosa.
-Pali Pan?
-Nie. -Odparł, wyjmując zapalniczkę.
-A to wcale nie jest papieros?
-Nie pale, Granger. Mam na co dzień wystarczająco dużo śmiercionośnych czynników, więc nie potrzebuje dodatkowo się tym truć. Robię to tylko kiedy jestem bardzo wkurw...zdenerwowany. Tak jak teraz. Dlatego wracaj do środka albo się gdzieś przesuń. - powiedział, nie ukrywając ciągłej irytacji i odpalił papierosa.
-Nie mam zamiaru wracać. Wyszłam się tu przewietrzyć, a nie wdychac tą truciznę.
-Nikt Ci nie każe. -Zaciągnął się głęboko, wdychając dym prosto do płuc, jednak zostało mu to brutalnie przerwane. Hermiona nagle wyjęła papierosa z jego ust, po czym rzuciła na ziemię i bez pardonu, zdeptała.
-Co ty robisz do cholery?!! -wrzasnął, dławiąc się dymem.
-Ktoś się musi o Pana troszczyć..
-Sam potrafię się o siebie zatroszczyć. -powiedział, niemal wypluwając ostatnie słowo, a jego zdenerwowanie zaczęło przybierać na sile.
-Właśnie widzę..Rozumiem, że chce Pan pokazać swój szykowny garnitur, ale bez przesady.. Jest ZIMA.
-Proste zaklęcie ogrzewające. Czyżby Panna Wszechwiedząca go nie znała? -spojrzał na nią tryumfalnie i uniósł brew. Nie wiedział dlaczego ale patrząc w jej oczy, jego złość zaczęła jakby odpuszczać. Hermiona równie zaabsorbowana jego spojrzeniem, znowu poczuła to wcześniej nieznane uczucie mrowienia w podbrzuszu. Lekko speszona, przeniosła spojrzenie na znajdująca się przed nią, ciemną przestrzeń.
-Znam je. Po prostu...o nim nie pomyślałam.
-Akurat..-prychnął. -Zadeptałaś mojego jedynego papierosa, więc wracam do środka. -powiedział i skierował kroki w stronę domu. Nagle jakby wbrew sobie, zatrzymał się w połowie drogi i dodał -Idziesz czy zostajesz, Granger?
Dziewczyna odwróciła się do Niego uśmiechnięta i wspólnie udali się do środka. Musiała przyznać, że wyglądał dziś świetnie. Ponadto zawsze pociągało ją coś w mężczyznach noszących garnitur, a on wyglądał teraz tak...przystojnie, że momentami odbierał jej zdolności percepcji. Niepostrzeżenie przemknęli do nadal pustej kuchni i bez słowa usiedli przy stole.
-O widzę, że zostawił Pan trochę dla mnie? -uśmiechnęła się patrząc na butelkę Whisky.
-Chciałabyś - Odparł Snape, siadając na swoim poprzednim miejscu, a ona otworzyła jedną z kuchennych szafek po czym wyciągnęła z niej szklankę.
-Chciałabym. -powiedziała, uśmiechając się zadziornie po czym postawiła przed nim swoją szklankę i usiadła. Mężczyzna pokrecil głową z niedowierzaniem, ale po chwili odkręcił butelkę i nalał im pozostały trunek.
-Dziękuję. Teraz może Pan powiedzieć co tak Pana zdenerwowało.
-Nie twój interes, Granger. -warknął, a Gryfonka teatralnie przewróciła oczami. Przez chwilę zapanowała między nimi głucha cisza, którą w końcu postanowiła przerwać dziewczyna.-Czy w przyszły wtorek będziemy warzyć eliksiry? -powiedziała, chcąc jedynie przerwać irytującą ciszę.
-Masz przerwę świąteczną..nie jesteś mi koniecznie potrzebna.
-Ale nie mam nic szczególnie ciekawego w planach, a przecież mogę pomóc.
-Jak sobie chcesz. -odparł obojętnie, biorąc łyk złocistego trunku.
Po pewnym czasie udało im się odnaleźć wspólny język. Przesiedzieli w osamotnionej kuchni dobrą godzinę, która o dziwo upłynęła bardzo szybko. Była zdziwiona, ale z zadowoleniem przyznała, że da się z nim porozmawiać. Owszem, jest strasznie niedostępny, jednak alkohol z pewnością osłabił jego, stabilne na co dzień, bariery.
-Poznałem Twoją matkę. - powiedział z typowym dla Siebie, złośliwym uśmieszkiem, a Hermiona zachłysnęła się alkoholem, który po chwili wywołał nieprzyjemne pieczenie w przełyku.
-Rozmawiał Pan z nią? -odparła zdziwiona.
-Głównie ona się produkowała. Już wiem po kim to masz..
Dziewczyna zaśmiała się lekko, lecz po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy. Zacisnęła dłonie na trzymanej szklance i cicho powiedziała:
-Niedługo nie będzie w ogóle pamiętała, że ma córkę. Oboje nie będą pamiętali. -spuściła głowę, a Snape spojrzał na nią badawczo, zastanawiając się co ma na myśli.
-Chcesz usunąć im pamięć? Istnieje prawdopodobieństwo, że ich wspomnienia już nigdy nie wrócą.
-Nie chcę, lecz muszę. Znam konsekwencje ale to jedyny sposób by byli bezpieczni, z daleka od tego..z daleka ode mnie. -odpowiedziała, drżącym już głosem, a on jedynie przytaknął, na znak zrozumienia.
-Kiedy?
-W ostatni dzień przerwy świątecznej. - wypowiedziała zdanie, które zapoczątkowało dłuższą ciszę, a dwójka czarodziejów pogrążyła się we własnych myślach.
Ten dzień nie był dla niego szczególnie szczęśliwy, wbrew licznym zapewnieniom McGonaghall. Nie miał ochoty na świętowanie, a same Święta od dawna nie kojarzyły mu się pozytywnie. Jego trudne dzieciństwo miało na to szczególny wpływ. Ojciec zawsze wówczas upijał się najbardziej, robiąc z ich domu istne pobojowisko, a świąteczny prezent ograniczał się do pięści, na jego młodej twarzy. Widział wtedy ból w oczach matki, która początkowo próbowała go bronić, jednak kończyło się to jeszcze gorszym stanem niż jego własny. Severus sam poprosił matkę aby przestała z obawy o jej zdrowie. Nienawidził oglądać matki w takim stanie, tak jak nienawidził swojego ojca. W każdą wigilijną noc, kobieta zakradała się do pokoju by dopiero wtedy wręczyć mu mały podarunek w postaci czekolady, zazwyczaj gorzkiej, tak gorzkiej jak z czasem gorzkie stało się jego serce. Najlepszym jednak prezentem, był zawsze dla Niego szczery uśmiech, który zbyt rzadko pojawiał się na jej twarzy. Pewnego takiego wieczoru, przysiągł sobie, że nigdy nie będzie taki jak on. Nigdy nie skrzywdzi bezbronnej kobiety, dlatego spotkania śmierciożerców, na których były one często w roli "zabawek", wywoływały u Niego psychiczną torturę. Nagle jego rozmyślania zostały przerwane przez niezidentyfikowany dźwięk.
Podobnie zareagowała Hermiona, która szybko ocknęła się i ujrzała rudowłosą przyjaciółkę, pojawiającą się w kominku, kilka metrów za plecami Mistrza Eliksirów. Jej oczy otworzyły się szerzej w przerażeniu. Gdy zauważyła, że Profesor podnosi głowę by za chwilę obrócić ją i spojrzeć w stronę dźwięku za sobą, niewiele myśląc, ujęła jego twarz w dłonie, unieruchamiając ją. Zdążyła wychwycić jego pytające spojrzenie, po czym gwałtownie wpiła się w jego usta. Ginny na ten widok o mało nie potknęła się, przechodząc obok nich. W myślach jednak dziękowała przyjaciółce, chociaż nie posądziłaby jej o tak radykalny pomysł. Hermiona wiedziała, że właśnie naraziła się na przedwczesną śmierć dlatego zdziwiło ją pogłębienie pocałunku, które skutkowało przyjemnym dreszczem wzdłuż kręgosłupa.
Początkowo nie zarejestrował, co właściwie się dzieje. Usta Gryfonki przyciśnięte do jego, wydały mu się jakąś halucynacją, jednak była ona zbyt namacalna. Upewnił się o tym, gdy pogłębił pocałunek, zamykając jej dolną wargę w uścisku swoich. Gdy tylko odzyskał jasność umysłu, możliwą przy znajdującej się w jego żyłach dawce alkoholu, zacisnął dłonie na jej nadgarstkach i oderwał drobne ręce dziewczyny od swojej twarzy, przerywając jednocześnie pocałunek.
-Co ty wyprawiasz, Granger?!
CZYTASZ
Od teraz na zawsze || HGxSS
FanfictionHermiona Granger i Severus Snape - niewątpliwie mieszanka wybuchowa. Myślą , że wiedza jest jedną z najważniejszych wartości w ich życiu i od zawsze pragnęli ją zdobywać, jednak nie wiedzą, że los ułożył dla nich pewien plan. Opowiadanie ukazuje wyd...