3.12

299 14 7
                                    

* Kilka dni później *

- Zapłacę sporo za nadbagaż.- zaśmiał się niosąc jedną z moich toreb i do tego jeszcze swoją.

Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem.

- Wiem, że na własne życzenie, więc się tak na mnie nie patrz.

W tym momencie wywróciłam oczami.

Zaczęłam rozglądać się za resztą chłopaków. Zauważyłam ich rozmawiających z kilkoma fanami.

Zatrzymałam się, a Luke na mnie spojrzał.

- Idziesz?

Pokręciłam głową.

- Czemu?- zmarszczył brwi i spojrzał w kierunku w którym ja patrzyłam - Nie było pytania. Usiądź na krześle, a ja zaraz przyjdę, ok?

Pokiwałam głową, a Luke zostawił wszystkie nasze rzeczy obok mnie i odszedł w kierunku chłopaków, a ja usiadłam na jednym z krzeseł. Byliśmy na lotnisku. Mieliśmy jeszcze godzinę do startu z tego co wiedziałam.

Przyglądałam się im. Widziałam ile radości sprawia im każde spotkanie z fanami. Mogłam sobie wyobrazić, że to było coś nie do opisania. W pewnym momencie Luke uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam.

Po kilku minutach ludzie rozeszli się, a chłopcy podeszli do mnie.

- Cześć Cassie.- powiedział Calum i rozłożył ramiona.

Rozbawiona pokręciłam głową i podeszłam do niego. Przytulił mnie.

- Jaka ty się zrobiłaś malutka.- powiedział to dosyć głośno.

- Niedługo to się zmieni. Sam tego dopilnuje.- powiedział Hemmings, a ja odsunęłam się od jego kumpla i przywitałam się z resztą.

* Następnego dnia *

Po wyladowaniu w Los Angeles, nie wiem jak znalazłam się w mieszkaniu blondyna. Obudziłam się w... jego sypialni. Od razu zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Luke'a nie było w nim i nic nie wskazywało na jego wcześniejszą obecność w tym pomieszczeniu co ja. Jedyne co to ubrania, które miałam wcześniej na sobie były ładnie ułożone na komodzie, a ja byłam w koszulce chłopaka.

Pokręciłam głową uswiadamiając sobie, że on mnie najprawdopodobniej w nią ubrał, a ubrał mnie w swoje rzeczy, bo nie chciał grzebać w moich.

Wstałam z łóżka i założyłam spodnie, które miałam na sobie wczoraj. Wyszłam z sypialni cicho i ruszyłam do salonu.
Pamiętałam mniej więcej układ całego mieszkania, ale mimo to wiele rzeczy jak i mebli były nowe. Tak mi się bynajmniej wydawało.

Kiedy znalazłam się w salonie zauważyłam niebieskookiego śpiącego na kanapie.
Podeszłam bliżej i spojrzałam na jego twarz. Spał spokojnie.

Uśmiechnęłam się delikatnie i kucnęłam przed kanapą. Ogarnęłam mu jego włosy z twarzy przez co miałam jeszcze lepszy widok na jego przystojną twarz. Pomimo wszystko blondyn nadal mi się podobał.

Nagle usłyszałam ciche mruknięcie z jego ust, a za chwilę niebieskie oczy wlepione były w moją twarz.

- Nie śpisz już?- zapytał przeciągając się - Głupie pytanie, wiem.- uśmiechnął się i podniósł się do siadu.

Przetarł twarz dłońmi i ponownie na mnie spojrzał.

- Mam do ciebie prośbę.- powiedział swoim ochrypniętym głosem - Zrobiłabyś mi kawę? Wiem, to ty jesteś u mnie gościem i w ogóle...- przerwałam mu kładąc palec na jego ustach i pokiwałam głową.

Chłopak zrobił coś czego się nie spodziewałam. Pocałował mój palec, który spoczywał na jego ustach i zdjął go.

- Wezmę prysznic i zaraz wracam.- wstał i poszedł w kierunku najpierw swojej sypialni, a potem do łazienki.

Postanowiłam wypełnić jego prośbę i zrobić mu kawę. Ruszyłam do kuchni, w której również były nowiutkie meble, i zaczęłam szperać po szafkach. Po chwili odkryłam niemal Amerykę zauważając ekspres do kawy. Od razu go włączyłam.

Po kilku minutach kawa była gotowa. Zniosłam ją do salonu i podeszłam do okna. Nadal w tym mieszkaniu zachwycał mnie widok z ogromnych okien.

- Na co patrzysz?- zapytał blondyn.

Odwróciłam się w jego kierunku, a za chwilę usiadłam na kanapie.

- Wszystko okey?

Od razu pokiwałam głową.

- Co chcesz na śniadanie?- zapytał.

Wzruszyłam ramionami.

- Cassie... Jeśli nie chcesz mówić to chociaż...- zaczął się zastanawiać i po chwili podał mi swój telefon - napisz.

Wzięłam od niego urządzenie i weszłam w wiadomości swoje z nim, żeby nic się nie stało jakbym przez przypadek wysłała wiadomość.

"Nic. Nie jestem głodna."

Oddałam mu telefon, a on zły spojrzał na mnie.

- W takim razie zjesz to co ci dam. W tym mieszkaniu, dla ciebie, nie istnieje zwrot "nie jestem głodna", kościotrupie.

Po tym słowie spojrzałam na swoje chudziutkie ręce. Luke miał rację. Byłam niemal kościotrupem, ale mimo to było mi daleko do stanu anorektyczki, bo to one są kościotrupami.

- Zastanawiam się czy przez to wszystko nie jesteś chora. Uważasz się za grubą?

Spojrzałam na chłopaka lekko zaszokowana i pokręciłam głową. Blondyn podejrzewał, że jestem chora na anoreksje...

- Więc zjesz śniadanie? Mam na myśli całe.- uważnie na mnie patrzył.

Od razu sięgnęłam po jego telefon który miał w dłoniach.

" Spróbuję, ale nic nie obiecuje. "

Spojrzał na wyświetlacz.

- To chociaż większość, dobra?- westchnął ciężko.

Pokiwałam głową.

- To idę robić śniadanie.- wstał z miejsca - Nie przeglądaj tylko mojego telefonu. - wziął go delikatnie z mojej ręki, zablokował i położył na stoliku - Ale tak to rób co chcesz.

Kiedy chłopak poszedł do kuchni, ja sięgnęłam po pilota od telewizora.

Nie czułam głodu, ale wiedziałam, że Luke mi nie odpuści i będzie kazał zjeść to co przygotował, a potem, byłam tego niemal, że pewna, że będzie mnie pilnował czy nie zwrócę żarcia.

Głupie myślenie.

Ja byłam zdrowa, tylko wraz ze śmiercią brata czułam taki żal, że nie odczuwałam głodu. Rzadko i mało jadłam.

---

Jak rozdział? :)

Inne opowiadania:

Seria: Hooligans || Z.M.

► Random Knowladge || Z.M.

► Wyzwanie: Psychiatryk

Trylogia: Akt Miłości || L.H.

► Kogo wybrać? ||Z.M. & L.H.

Thanks to her life || L.H. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz