7.CLARKE

1K 64 44
                                    

Nie mogłam zasnąć. Całą noc przekręcałam się z boku na bok i myślałam tylko o nadchodzących Ziemianach. Kiedy już usypiałam dręczyły mnie koszmary, najczęściej o śmierci moich bliskich albo momencie, w którym zabijam Atoma. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze.

Usiadłam obok palącego się ogniska. Mimo bijącego od niego ciepła było mi bardzo zimno, nie wzięłam ze sobą żadnej kurtki, a na sobie miałam tylko krótkie spodenki i kusą bluzkę. Objęłam się ramionami, lecz nie chciałam wracać do namiotu. Nagle poczułam na sobie koc i pociągnęłam za jego rąbek otulając się nim szczelnie. Bellamy.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.

- Nie mogę pozwolić żeby moja Księżniczka zmarzła - powiedział, a moje serce zakoziołkowało - Dlaczego nie spisz?

- Mam koszmary - odparłam smutno -A Ty?

- Tak samo. Nie dochodzi do mnie to, że oni mogą zabrać jedno z nas...

Przez chwilę nic nie mówiliśmy, tylko wpatrywaliśmy się w ogień. Nie była to cisza w rodzaju tych niezręcznych, tylko taka w trakcie której czujesz obecność drugiej osoby. Czułam obecność mojego najlepszego przyjaciela.

- Zastanawiałaś się kiedyś - przerwał milczenie - Dlaczego my? Dlaczego ktoś inny nie może być liderem?

Pomyślałam nad tym przez chwilę.

- Ty jesteś najstarszy, a ja najmądrzejsza - odpowiedziałam żartobliwie.

- Jak zawsze skromna. Ale nie chciałabyś, żeby przez jeden dzień ktoś inny dowodził? Żebyśmy mogli być zwykłymi nastolatkami?

- Za dwa dni tak będzie.

- Wierzysz w to? Setka i tak zawsze bardziej będzie słuchała nas.

- Ale nie będziemy już odpowiedzialni za wszystko - powiedziałam smutno - teraz każdą śmierć odczuwam na własnej skórze. Dax, Atom.. - nawet nie zauważyłam, w którym momencie zaczęły płynąć mi łzy. Bellamy przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego mocno i wysłuchiwałam się w miarowe bicie jego serca.

Kiedy odsunęłam się od niego, zapragnęłam znowu się w niego wtulić, ale chyba mi nie wypadało.

- Przepraszam, że się tak rozkleiłam.

- Nic nie szkodzi Księżniczko. Uwielbiam być Twoją husteczką.

Roześmiałam się.

Nie chciałam jeszcze iść do namiotu, czułam się świetnie w jego towarzystwie. Tylko jemu tak naprawdę mogłam się ze wszystkiego zwierzyć. Ale też bardzo chciałam go pocałować.

Co by się stało gdybym to zrobiła?

Czy oddałby mi pocałunek, czy raczej odsunął się ze wstrętem?

- Nad czym tak intensywnie myślisz?

Zarumieniłam się.

- Śmiałbyś się gdybym Ci powiedziała.

- Jestem Twoim najlepszym przyjacielem, możesz mi powiedzieć wszystko.

- Tak, ale nie to.

- Jak chcesz. Wnioskuję więc, że była to myśl typu "ciekawe jak ten nieziemsko przystojny Bellamy wygląda bez koszulki".

Zarumieniłam się jeszcze bardziej.

- W Twoich snach Blake.

- Zapomniałem, że wolisz Murphyego. Tak właściwie... Dlaczego go wybrałaś?

 I care about you | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz