9.CLARKE

1K 62 51
                                    

   Nie wiem czy to za sprawą alkoholu, czy po prostu coś im odbiło, ale tego wieczoru Bellamy i Murphy zachowywali się bardzo dziwnie. Mówiąc dziwnie, mam na myśli, szczerzenie się bez powodu i ciągłe gapienie na nas (mnie i Raven). Widziałam, że Rayes też to zauważyła, bo posyłała mi znaczące spojrzenia znad ogniska.

Kiedy chciałam wracać do namiotu, a Bell zaproponował, że mnie odprowadzi, nie wytrzymałam i zapytałam go co jest grane.
Zmieszał się i odpowiedział tylko, że pogadamy jutro.

Tak więc kładąc się spać byłam zdezorientowana, zmęczona i zła.
W dodatku Octavia obudziła mnie bardzo, ale to bardzo wcześnie.

- Sorrki Clarke, ale mam do Ciebie bardzo ważną sprawę - powiedziała na powitanie.

- Jaką? - ziewnęłam.

- Usiądź, zrelaksuj się.. - zaczęła.

- Jaką? - powtórzyłam.

- Zanim powiesz nie, wiedz, że bardzo mi na tym zależy.

Założyłam czyste ubranie i przyciągnęłam się.

- Yhym.

- Musisz zająć czymś mojego brata na kilka godzin.

Musiałam to chwilę przetrawić, bo mój zasypany mózg jeszcze wolno odczytywał informacje.

- Nie ma mowy! - odpowiedziałam stanowczo.

- Błagam Cię! To tyko kilka godzin, co Ci szkodzi?

- Dlaczego w ogóle o to prosisz?

Zarumieniła się.

- Bo chcę się spotkać z Lincolnem. Wyjechał żeby pomówić z Indrą i już wraca, a Bellamy po tej całej akcji z Ziemianami zakazał mi wychodzić z obozu!

- O, przykro mi, ale nie. Lincoln może przyjść tutaj - zdecydowałam.

- Właśnie nie może! Nie rozumiesz on musi być wierny swojemu klanowi - miała łzy w oczach, a ja prawie zmiękłam. Prawie.

- Rozumiem co czujesz, ale Bellamy by mnie zabił, gdyby się dowiedział, że Ci na to pozwoliłam.

Zaśmiała się szyderczo.

- Odkąd to słuchasz się mojego brata?
- W tej sprawie ma rację.

Ona jednak nie poddawała się tak łatwo.

- Będę Ci wdzięczna do końca życia.

Westchnęłam.

- Jak daleko jest jego jaskinia? - na te słowa na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Tak z cztery kilometry. Dziękuję!!

Przytuliła mnie.

- Nie powiedziałam jeszcze tak. Zgodzę się tylko jeśli to on przyjdzie po Ciebie.

- A Bell?

- Jego zostaw mnie.

- Da się załatwić.

- Wracasz przed zmrokiem. I obym tego nie żałowała.

Uściskała mnie raz jeszcze.
Nagle coś mi się przypomniało.

- Masz szczęście. Pomoże Ci zamieszanie. Dziś przylot Arki.

Pisnęła.

- Jesteś najlepszą przyjaciółką na Ziemi - przyznam, że zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy usłyszałam to określenie. Ale oczywiście nie mogła sobie darować.

 I care about you | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz