Cały czas z twarzy nie schodził mi uśmiech. Idę na randkę z Księżniczką, w dodatku nic nie musiałem robić, bo to ona ją zaproponowała. Ludzie przyglądali mi się dziwnie, ale miałem to gdzieś. Należało mi się chyba w końcu trochę odpocząć i spędzić czas z przyjaciółmi. I Clarke. Ona zawsze była kimś więcej.
Murphy wpadł na pomysł żebyśmy skorzystali z ładnej pogody i urządzili sobie piknik nad rzeką. Na początku byłem sceptyczny, ale później uzmysłowiłem sobie co to oznacza. Woda = kąpanie = Clarke w samej bieliźnie. Zatem ostatecznie zgodziłem się, a dla dziewczyn było to bez różnicy.
Tak więc staliśmy przy bramie gotowi do drogi i czekaliśmy na nikogo innego niż Clarke. Mieliśmy się spotkać dziesięć minut temu, lecz jej nadal nie było. Przez głowę zdążyło mi przejść z jakieś tysiąc scenariuszy. Znowu nękał ją Finn. Porwali ją Ziemianie. Albo co gorsza.. rozmyśliła się. Jednak okazało się po prostu, że rozmawiała z mamą przez radio. Dołączyła do nas i wyruszyliśmy.
Po drodze Raven wyjaśniała coś Murphy'mu a ja i Clarke zostaliśmy z tyłu.
- Jestem zaszczycony, że zaprosiłaś mnie na randkę - zacząłem ze śmiechem bacznie ją obserwując.
Jej twarz przybrała odcień dojrzałego pomidora.
- Eee.. Murphy.. Pomysł.. - jąkała się.
Uwielbiałem stawiać ją w niezręcznych sytuacjach.
- Spokojnie, nie musisz się tłumaczyć. Przyzwyczaiłem się już do uwagi ze strony dziewczyn. Ale nie spodziewałem się tego po Tobie - drażniłem się z nią. Doskonale wiedziałem, że był to pomysł Johna, ale widziałem, że ona nie może tego przyznać.
Prychnęła.
- Nie schlebiaj sobie. Ale cieszę się, że między nami wszystko w porządku.
Nawet bardziej niż w porządku.
Milczeliśmy przez chwilę.
- Zawsze mnie zastanawiało - odezwała się - jakby to było gdybyśmy znali się na Arce.
No nie. Zapomniała?
- Clarke, my się znaliśmy na Arce.
Spojrzała na mnie z wielkim zdziwieniem.
- Niemożliwe - stwierdziła.
- Raz, kiedy moja mama uszyła Twojej jakąś sukienkę przyniosłem ją do waszej kwatery. Otworzyłaś mi drzwi i zaprosiłaś nawet do zabawy. Graliśmy przez chwilę w karty.
Nagle westchnęła.
- Pamiętam! To byłeś naprawdę Ty? Miałam z jedenaście lat.
- Tak, to byłem ja. Nigdy więcej się już nie spotkaliśmy. Nie te kasty.
Spojrzała na mnie ze smutkiem.
- Żałuję.
- Czego?
- Że nie spotkaliśmy się więcej na Arce. Jesteś dobrym przyjacielem, żałuję, że poznaliśmy się w takich okolicznościach.
Zrobiło mi się przyjemnie na sercu, że tak o mnie myślała, ale nie podobało mi się słowo "przyjaciel".
O nie, Clarke. Na przyjaźni to to się na pewno nie skończy.
CZYTASZ
I care about you | Bellarke
FanfictionHistoria na podstawie serialu "The 100" Zostało kilka dni do przylotu Arki na Ziemię. Młodzi kryminaliści chcą wykorzystać ten czas jak najlepiej. Jednak nie Clarke i Bellamy. Ta dwójka jest odpowiedzialna za całą resztę. Z początku nienawidzili s...